Ponad rok temu napisałem tekst pot tytułem "Wędka na sandacze dla śpiochów ". Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia komuś się przydały i - mając na uwadze głosy internautów krytykujące istnienie wklejanek - postanowiłem napisać o modelu wędziska, którego używam na co dzień. Chociaż na łodzi mam zawsze jakiś jednoskład, który służy mi do łowienia cięższymi gumami i kogutami, wklejka jest mi niezbędna, gdy przychodzi okres słabszego żerowania drapieżników lub zbliża się zima. Wręcz nie wyobrażam sobie wykreślenia jej z podstawowego asortymentu, który mam zawsze pod ręką.
Wędzisko Dragon Fishmaker (2,30 m c.w. 4-21 g) pierwszy raz wpadło mi w ręce podczas wędkowania w Szwecji. „Poczęstował” mnie nim Grzegorz Siciński, gdy zobaczył jak męczę się ze spadającymi okoniami z wędki, na którą akurat łowiłem. W łowisku żerowały bardzo duże szczupaki, trafiały się sandacze i stada pięknych, ale delikatnie biorących garbusów. Użycie Dragon Fishmakera było strzałem w dziesiątkę. Pożyczony od Grześka kij elegancko radził sobie z każdym gatunkiem ryb. Świetnie parował odjazdy nawet największych szczupaków, informował mnie o najdelikatniejszym puknięciu okonia oraz pozwalał na skuteczne zacięcie każdego sandacza.
Po powrocie do Polski od razu zamówiłem sobie właśnie ten model. Długość 230 cm pozwala sprawnie manewrować wędziskiem z pokładu łodzi, nawet jeśli siedzi się przy kotwicy i trzeba podnosić szczytówkę wędki nad plecionki kolegów. Wędka o tej długości sprawdza się również całkiem dobrze podczas łowienia z brzegu. Jeśli ktoś woli krótsze wędziska, można zamówić sobie model o długości 198 cm lub dłuższe, jeśli przeznaczeniem wędki ma być łowienie tylko z brzegu. Ciężar wyrzutu od 4 do 21 gramów spełnia moje oczekiwania, jeśli chodzi o łowienie wklejką. Opad przynęty najlepiej widać przy obciążeniu gumy główką o wadze minimalnej 7 gramów. Dragon Fishmaker ma ogromny zapas mocy. Zdarzało mi się łowić nim przynętami o wadze nawet 35 gramów. Choć da się łowić tak ciężko, zaznaczam, że takie akrobacje robi się już tylko i wyłącznie na własne ryzyko.
Szczytówka elegancko informuje o wszystkim, co akurat w danej chwili dzieje się z przynętą. Dzięki jej miękkości branie zawsze trwa odrobinę dłużej i daje szansę na zacięcie ryby, nawet najbardziej ślamazarnemu wędkarzowi. Sandacze i okonie po prostu się od niej nie odbijają. Mocny dolnik pozwoli na wbicie haka w twardy pysk sandacza. Amortyzacja wędziska pozwala wyciągnąć bardzo duże ryby. Fishmaker poradzi sobie nawet ze średniej wielkości sumem. Co bardzo ważne i nie zawsze obecne w wędziskach typu wklejanka, blank tego modelu świetnie przewodzi wszystkiego rodzaju drgania. Nie obserwując szczytówki zawsze wiem, kiedy mam branie - wyczuwam to w rękach.
Fishmakerem łowię już drugi sezon i nie znalazłem na razie wędki, która mogłaby go zastąpić. Część moich znajomych również łowi tym wędziskiem lub modelem krótszym i nie słyszałem, aby któryś z nich był niezadowolony. Obecnie cena tego modelu wynosi 400 zł z małym hakiem. Być może część z Was stwierdzi, że jak za wklejkę to dużo. Wcześniej łowiłem tańszymi wklejkami, ale do Fishmakera nawet się nie umywały. Zanim nabędę jakieś wędzisko, staram się wcześniej wypróbować je na łowisku dzięki życzliwości znajomych wędkarzy. Próbując wędzisko zwracam dużą uwagę na czucie branie i zachowanie się wędziska w momencie zacinania ryby. Jeśli macie możliwość od kogoś pożyczyć Fishmakera choć na jeden dzień, zróbcie to. "Macanie" wędki w sklepie to nie to samo, co możliwość wypróbowania jej nad wodą. Bądźcie jednak ostrożni. Jeśli lubicie wklejanki i Dragon Fishmaker już raz wpadnie Wam w ręce, prawdopodobnie już nie będziecie chcieli się z nim rozstać.
Sebastian Kowalczyk
www.wedkuje.pl