Wasze historie i testy

Okoniowa odskocznia - c.d.

SPIS TREŚCI

Następnym stanowiskiem jest mała zatoczka, którą odnalazłem kilkadziesiąt metrów za ujściem rzeczki. Tutaj woda jest wyraźnie płytsza i w związku z tą sytuacją zmieniam masę obciążenia na 2 gramy. Koloru nie zmieniam, przecież okazał się skuteczny. Przed wykonaniem pierwszego rzutu zauważam oczkujące ryby w zatoce, a do głowy przychodzi myśl, że będzie tutaj stało wiele okoni. Na pierwsze rzuty wybieram wejście do zatoki, przynętę prowadzę w dryfie tylko wybierając luz żyłki. Kilka pierwszych prezentacji paproszka nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Kolejny rzut, tym razem w głąb zatoki i… jest przytrzymanie, natychmiast zacinam i czuję dość duży ciężar. Coś mi tutaj nie pasuje, bo ryba nie walczy w stylu okonia, lecz muruje zmuszając mnie do pompowania. Pierwsza myśl: to szczupak! I nie mylę się, po kilkudziesięciu sekundach na powierzchni ukazuje się ładny drapieżnik. Przez chwilę bałem się, że utnie żyłkę i odpłynie z przynętą, ale na szczęście hak utkwił w nożyczkach i żyłka pozostała poza zasięgiem ostrych zębisk. Jeszcze jeden odjazd i szczupak w końcu jest na brzegu. Szybka fotka, rezygnuję z pomiaru i uwalniam rybę, niech płynie w toń rzeki.
Zmieniam stanowisko, ponieważ szczupak zrobił tyle zamieszania podczas holu, że pewnie wszystkie ryby z okolicy wypłoszył.

Pozostało mi już mało czasu, bo za kilkanaście minut zacznie robić się ciemno, a chcę jeszcze coś dzisiaj złowić. Decyzja brzmi: wracam na pierwsze miejsce. Nie zmieniam obciążenia i staram się poprowadzić przynętę jak najwolniej. Mimo tego nic się nie dzieje na wędce, więc zakładam obciążenie 3-gramowe, dalej nic. A może zdecydować się na cięższy i szybki opad? Spróbuję, co mi szkodzi. Po chwili okazuje się, że to dobre rozwiązanie. Są brania, lecz nie mogę ich zaciąć. Myślę, że albo ryby są małe, albo nie mogą zdążyć za uciekającym paproszkiem. Nagle notuję mocne uderzenie i zacinam! Na wędce czuję walecznego okonia. Pozostaje mi uporać się z szybkim holem i zrobieniem pamiątkowego zdjęcia.

Kończę na dzisiaj to krótkie, ale pełne atrakcji spinningowanie. Sprzęt, jak zawsze, spisał się znakomicie.

Mateusz Tomaszewski