Branie z rzutu
Przechodząc na trzecią z kolei ostrogę, dostrzegam nagle duży wir na jej napływie. Postanawiam użyć znacznie mniejszą przynętę. Wyjmuję z pudełka i zapinam na agrafce mały, czterocentymetrowy woblerek Salmo Sparky Shad. Jego mocniejsza akcja w połączeniu z wbudowaną grzechotką potrafią skusić do ataku nawet najbardziej ospałego drapieżnika. Przykucam kilka metrów od ostrogi, chowając się między bujnie rosnącymi trawami. Podaję woblerek pod skosem na napływ i zamykam kabłąk. Widzę jak plecionka zaczyna się naprężać pod wpływem nurtu napierającego na przynętę. Ruszam korbką kołowrotka, aby przynęta szybko wystartowała z miejsca, lecz nawet nie wykonuję pełnego obrotu, gdy nagle czuje potężne targnięcie wędziskiem. Boleń dosłownie sam się zacina na dokręconym hamulcu i w ekspresowym tempie rusza przez przelew w kierunku warkocza. Widzę, jak plecionka niebezpiecznie zmierza na wystające z wody ostre kamienie zdolne przetrzeć linkę, dlatego szybko przemieszczam się w śliskich woderach na szczyt ostrogi, skąd kontynuuję hol w sposób o wiele bezpieczniejszy dla plecionki. Na kiju cały czas czuję ostro walczącego w nurcie bolenia, który nie daje łatwo za wygraną. Przychodzi czas na trudne, mocne pompowanie i boleń w końcu słabnie, daje się wyprowadzić na powierzchnię i wreszcie mogę go podebrać. Piękna ryba, jest gruba i ciężka. Z pyska bolenia wystaje tylko kawałek przyponu, ponieważ woblerek Sparky Shad został głęboko zassany, a ryba zapięta jest na obie kotwiczki. Staram się szybko odhaczyć rybę i przykładam do miarki, która wskazuje 73 cm! Jest nowa życiówka. Bolenia szybko umieszczam w wodzie i ryba za moment znika w odmętach Odry.
Woblerek Salmo Sparky Shad, który do tej pory był okoniowym Killerem, okazał się rokującym boleniowym pogromcą. Muszę go pochwalić za bardzo dobrej jakości japońskie kotwiczki, które przy tak mocnym braniu nie wygięły się i jestem przekonany, że nie ulegną większemu boleniowi. Coś mi podpowiada, że Sparky Shad jeszcze nie raz mnie pozytywnie zaskoczy nad wodą. Okazuje się, że mały może więcej.