Wasze historie i testy

Klenie – wyzwanie i relaks

SPIS TREŚCI

Zapewne każdy wędkarz chwilami ma dosyć zgiełku nad wodą, pragnie uciec na spokojniejsze łowiska. Takie chwile miewam i ja, a wtedy kieruję się nad dziką rzeczkę płynącą z dala od zabudowań.

Przygodę ze świadomym kleniowaniem rozpocząłem w 2016 roku, a brak doświadczenia nadrabiałem niemal codziennym wędkowaniem aż do czasu przyswojenia sobie podstaw. Na łowisko wybrałem rzeczkę niezwykle urokliwą lecz trudną, z dzikim brzegiem często uniemożliwiającym dojście do wody. Żyje tutaj wiele gatunków ryb, przede wszystkim kleń, jaź, okoń, są też pokaźne leszcze, trafiają się brzany, wzdręgi. To dosyć wąska rzeczka, posiada bardzo zróżnicowane dno oraz liczne gałęzie zwisające bezpośrednio nad lustro wody. Są to wymarzone warunki do szukania kleni małych i dużych.

W wielowarstwowej konstrukcji blanków wędzisk MODERATE zastosowane zostały następujące maty japońskiej firmy Toray: grafit wysokomodułowy 72 mln PSI jako podstawowy materiał konstrukcyjny; tzw. "graphite space grade" 80mln PSI w tych obszarach blanków, gdzie ważne było obniżenie wagi i zwiększenie dynamiki; grafit o podwyższonej sztywności 40 mln w warstwach zewnętrznych; grafit wytrzymałościowy 30 i 36 mln PSI w rdzeniu i środkowej części blanku, dla zwiększenia wytrzymałości i odporności na przeciążenia.

Każda woda ma swoje przynęty

W okresie od marca do września sprawdziłem skuteczność wielu przynęt, wyłoniło się dwóch faworytów. Pierwszy to killer kleniowy, którego każdy musi mieć w swoim arsenale: wobler Salmo Lil’Bug dostępny w rozmiarach 2,5 i 3 cm. W moim pudełku przeważały stonowane kolory: May Bug, Dunk Beetle oraz Green Bug. Woblerki smużące sprawdzały się przede wszystkim w przejrzystej wodzie, dobrze doświetlonej przez słońce. To tam klenie najchętniej żerują zbierając pokarm z powierzchni. Gdy niebo było zachmurzone, najlepszą przynętą okazywały się woblerki schodzące minimalnie pod powierzchnię. Faworytem okazały się Salmo Tiny w wersji pływającej, pracujące od 30 cm do 50 cm pod lustrem wody. Tutaj niekwestionowanym kilerem został kolor Silver. Rewelacyjnie sprawdzały się również kolory Grasshopper oraz Yellow Tiger, którego także bardzo mocno upodobały sobie okonie. Woblery Salmo posiadają bardzo ostre kotwice, więc lekkie zacięcie z łatwością i skutecznie zapina rybę. Doskonale mogłem się o tym przekonać na własnej skórze, gdyż nie raz padłem ofiarą tych ostrych kotwic – bardzo łatwo wbijają się w palce.

Lil’Bug to powierzchniowy wobler, tzw. smużak. Jak nazwa wskazuje wabi on ryby zaburzając powierzchniową warstwę wody – tworząc „smugę” czy falę. Pozwala to drapieżnikowi zarejestrować przynętę na tle nieba, nawet w rzece o niezbyt przejrzystej wodzie. Lil’Bug to powierzchniowy wobler, tzw. smużak. Jak nazwa wskazuje wabi on ryby zaburzając powierzchniową warstwę wody – tworząc „smugę” czy falę. Pozwala to drapieżnikowi zarejestrować przynętę na tle nieba, nawet w rzece o niezbyt przejrzystej wodzie. Lil’Bug to powierzchniowy wobler, tzw. smużak. Jak nazwa wskazuje wabi on ryby zaburzając powierzchniową warstwę wody – tworząc „smugę” czy falę. Pozwala to drapieżnikowi zarejestrować przynętę na tle nieba, nawet w rzece o niezbyt przejrzystej wodzie. Tiny - przynęta do zadań specjalnych. Doskonała szczególnie w cieplejszych porach roku, w okresie masowych rójek owadów. Perfekcyjna, agresywna praca i doskonałe walory aerodynamiczne stawiają tę przynętę w rzędzie najlepszych w swoim rodzaju.Tiny - przynęta do zadań specjalnych. Doskonała szczególnie w cieplejszych porach roku, w okresie masowych rójek owadów. Perfekcyjna, agresywna praca i doskonałe walory aerodynamiczne stawiają tę przynętę w rzędzie najlepszych w swoim rodzaju.

Najwyższej jakości żyłka fluorocarbonowa produkowana dla Dragona w Japonii. Przeznaczona na przypony muchowe, przypony strzałowe oraz przypony spinningowe, zarówno te zabezpieczające przynętę przed obcięciem przez szczupaki, jak i te, które stosowane są przy łowieniu sandaczy czy pstrągów na plecionki z Dyneemy.Czujność i skuteczność

Podczas połowu kleni niezwykle istotna jest gotowość wędkarza do wykonania zacięcia dosłownie w każdym, dowolnym momencie prowadzenia przynęty. Brania następowały przy zetknięciu się woblera z wodą, przy wypuszczeniu go z nurtem czy zwyczajnym zwijaniu linki i ściąganiu przynęty z łowiska. Zauważyłem również i to, że przed wyciągnięciem woblera z wody warto zostawić go na parę sekund w nurcie, ponieważ klenie często odprowadzały woblerki pod szczytówkę mojego wędziska i wtedy następowało branie.