Plecionką NanoCORE łowiłem od czerwca 2016 r. do chwili obecnej, czyli koniec października (i na pewno będę łowić do końca tego sezonu), metodą spinningową na przynęty gumowe i woblery. Ciężar używanych przeze mnie przynęt wahał się od 15 do 45 gramów z wykorzystaniem krótkiego i szybkiego spinningu o ciężarze wyrzuty od 7 do 42 gramów.
Plecionka Dragon NanoCore ma bardzo ciasny splot i choć nieco widoczny jest praktycznie niewyczuwalny opuszkami palców. Po wyjęciu z pudełka jest dość sztywna, ale po kilku wypadach na ryby te cechy dopiero się ujawniają - jest miękka i nie ma pamięci, więc nie dajcie się zwieść pozorom dotykając w sklepie dziewiczej linki!
Ciasno splecione włókna NanoCORE posiadają wiele zalet, w tym dwie najważniejsze. Po pierwsze, włókna plecionki dodatkowo zostały poddane wzmacnianiu warstwy powierzchniowej, dzięki czemu plecionka się nie strzępi! Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie strzępi i nie mechaci się nawet w najmniejszym stopniu!
Nawet wówczas, gdy łowimy na kamiennych opaskach czy trudnych technicznie miejscach, takich jak wśród zatopionych drzew, wikliny. Ta wytrzymałość na urazy mechaniczne sprawia, że nie ma potrzeby sprawdzania co godzinę końcowego metra linki, czy aby na pewno nie jest gdzieś lekko przetarty bądź postrzępiony – nie sposób przecenić tej zalety w zimnych miesiącach, gdy do sprawdzenia trzeba zdjąć rękawicę i moczyć dłonie. Letni, nocny mały sum, tzw. ćwiczebny, swoją tarką nawet w najmniejszym stopniu nie naruszył struktury ostatniego metra plecionki.
Po drugie, ciasny splot NanoCore daje nam znakomite właściwości rzutowe. Plecionka nie świszczy na przelotkach, idealnie schodzi ze szpuli kołowrotka, nie chłonie wody, co jest niezwykle istotne podczas wędkowania w niskich temperaturach! Mało tego, plecionka o średnicy 0.18 mm pozwala nam oddawać precyzyjne rzuty nawet nieco lżejszymi przynętami.
Linka jest cienka, a porównując ją z 'osiemnastkami' niektórych firm można powiedzieć, że grubością przypomina nitkę. Jest przy tym bardzo wytrzymała, ciężko ją urwać. Jest wiadomym, że sandacz, nawet bardzo duży, dla tej grubości plecionki nie stanowi wyzwania i spokojnie wyciągniemy na nią również dużego suma [nie mylić dużego suma z sumem-maluszkiem pokazanym na zdjęciu J]. Wiadomo, że zwycięska walka z rybą zależy od wielu czynników, nie tylko od wytrzymałości plecionki, więc nie jest to miarodajne porównanie. Ciągnąłem na niej swoją łódkę z silnikiem i dwoma osobami na pokładzie, oczywiście z rzuconą kotwicą ważącą ok. 10 kg. Wyciągnąłem kilka potężnych konarów w dość silnym nurcie podrywając je z dna, a przede wszystkim, również dzięki wcześniej opisanych właściwościom, zostawiłem w wodzie znikomą ilość przynęt. I chyba do tego ta wytrzymałość przydała mi się najbardziej.