Łowienie tego dnia nie było łatwe. Silny wiatr utrudniał podanie koszyczka z zanętą w wybrane miejsce. Z czasem ryby pojawiły się w łowisku i - co najważniejsze - zaczęły brać. Po odłowieniu kilku karasi, nagle po zacięciu poczułem, że tym razem będzie to większy okaz. Z uwagi na dość lekki zestaw holowałem go ostrożnie. Po chwili ukazał się karp. Miarka wskazała 43 cm. Po zamknięciu rywalizacji i pomiarach ryb u wszystkich zawodników wykazano, że była to największa sztuka zawodów! Przy odrobinie szczęścia miałbym jeszcze większą, gdyż holowałem tym zestawem karpia przekraczającego 50 cm, ale niestety podwodne zawady przy brzegu pozwoliły mu się uwolnić. Po zakończeniu zawodów okazało się, że wygrałem je dość z dość sporą przewagą, co utwierdziło mnie w słuszności wyboru zastosowanego sprzętu.
Zanęta Dragon Elite Feeder sprawdziła się w 100% przy łowieniu gruntowym, gdyż nie miałem pojedynczych ryb, jak to było na innych stanowiskach, a odławiałem ryby regularnie co pewien czas, więc zanęta dobrze je zwabiła i przytrzymała w łowisku.
Wędka, którą łowiłem (Dragon Thytan Quiver 290 z kołowrotkiem Dragon Express 630i) zaskoczyła mnie swoją mocą, bo hol ponad 50-centymetrowego karpia nie stanowił problemu i tylko przypadek sprawił, że nie udało się go wyholować. Szykując tą wędkę nastawiałem się na mniejsze okazy, a tu taka niespodzianka!
Na koniec muszę wspomnieć o sytuacji, która zdarzyła się kilka dni później. Po przybyciu na łowisko rozpocząłem łowić wykorzystując resztę mieszkanki, która została mi po zawodach. Ryby dość szybko weszły w łowisko. Inni łowiący mówili, że dziś brania są słabe. Jak zacząłem wyciągać kolejne karpie i karasie podszedł do mnie jeden, starszy wędkarz i spytał - "Czy pan na pewno łowi na kupną zanętę?". Odpowiedziałem mu, że oczywiście że tak - "Na Dragona".
Pozdrawiam i życzę wszystkim wędkarskich sukcesów!
Robert Świerszcz