Po 15 minutowym holu pierwszy karp o wadze 14 kg był na macie w pontonie. Cieszyliśmy się jak małe dzieci; to w końcu pierwszy karp z wody włoskiej!. Później karpie brały z regularnością co 7,8 godzin. W sumie po 72 godzinach godzinach trwania zawodów byliśmy w pierwszej trójce, jednakże nasz „happy end” nie trwał długo. Rankiem, po trzech dniach brzydkiej pogody (deszcz, silna fala) nastąpiła poprawa pogody, co wpłyneło na zwiększenie ruchu na wodzie i zaczęły pojawiać się motorówki , jachty , skutery i wszystkie inne sprzęty pływające. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że pływały przy naszym jednym markerze, z którego złowiliśmy 7 karpi !!! Na dodatek wszystkiego windserfer, który pływał obok tak się zafascynował markerem, że sobie go ... pożyczył. Było to dla nas bardzo irytujące. Odnalezienie tego samego miejsca przy dużej fali było bardzo trudne. Do końca zawodów nie mieliśmy już żadnego brania i byliśmy wściekli na siebie, że nie mieliśmy rezerwowej bojki. To nauka na przyszłość.
Podsumowując naszą wyprawę nad Bolsenę - zakończyliśmy zawody z wynikiem 97 kg i uplasowaliśmy się na 20 miejscu. Jak się okazało - był to też najlepszy wynik wśród 19 ekip z Polski. Za rok pewnie znowu ruszymy nad tę piękną wodę z nowym doświadczeniem i większym bagażem. Nasza rada dla kolegów karpiarzy: 100 kg kulek i 100kg kukurydzy to optymalna dawka na tę wodę. Do tego mocne plecionki i zapas około 500 metrów, a także dużo spodenek na przebranie. Przyda się też duży ponton, bo jezioro nie na darmo nazywane jest bolsenskim morzem.
PS.Dziękujemy firmie Dragon za przygotowanie nas do zawodów. Poza tym dziękujemy Marcinowi za pracę w roli „runnera” i koledze P.... za przygotowanie naszych boiles .
Paweł Kalbarczyk i Karol Olejnik