Zawody i wydarzenia

Garmin Fishing Series 2016

SPIS TREŚCI

Dla wszystkich obecnych tutaj dni 27-29 maja 2016 r. na długo zapisze się w pamięci – uczestnictwo w prestiżowych zawodach, z ogromną pulą nagród, jest niecodziennym przeżyciem. Dla niektórych te dni pozostawią małą rysę lub nawet lekką traumę w pamięci, a myślę tutaj też o utytułowanym zawodniku, który łowiąc pięknego szczupaka jeszcze przed sędziowskim pomiarem omyłkowo zamiast do siatki wrzucił go do wody. Cenne punkty odpłynęły, jakby na własne życzenie…

Dragon i Garmin to solidne firmy i nikogo nie dziwi, że wespół udało się zorganizować i zrealizować dużą, naprawdę dużą imprezę wędkarską z uczestnictwem nieco ponad 100 teamów (2-osobowych), na terenie Hotelu Star Dadaj (oraz stanicy tego obiektu) i Jeziora Dadaj. Nie piszę „zawody” a imprezę, ponieważ to było bardzo udane połączenie bardzo dużych zawodów i imprezy. Garmin najwięcej wniósł do tego wydarzenia i ma powody do zadowolenia, Dragon wspomógł pulę nagród rzeczowych i zastępy kadrowe, z ramienia Dragon-Garmin pojawiły się znane osoby w świecie wędkarskim, jak chociażby Tomek Krysiak, byli też Paweł Jaworski i Kamil Walicki (wchodzą w skład znanego teamu Crazy Fishermen), a także osoby znane z naszych teamów Dragon, współpracujące jako autorzy i testerzy. Byli także wędkarze zawodowo parający się wędkarstwem jak np. przewodnik Tomek Kurnik, wschodząca młoda gwiazda spinningu Szymon Szymański, pracujący w mediach wędkarskich Sebastian Kowalczyk. Wśród niewędkujących gości pojawił się Piotr Piskorski „Salmo”. Obowiązkowo stawili się testerzy teamu Garmin, dość wymienić Macieja Żejmo, Rajmunda Litwińskiego (znany i ceniony zawodnik). Znanych zawodników nie zabrakło.

W „niewidocznym” tle także działali pracownicy Dragona sędziując, nadzorując przebieg spraw organizacyjnych i pomagając, a ja dodatkowo miałem w niedzielę przyjemność poprowadzić spotkanie z dzieciakami z okazji Dnia Dziecka, które dostały moc wrażeń i prezentów od Dragona i Garmina. Podczas zawodów, swobodnie poruszałem się po łowisku mając dostęp do wszystkich startujących, miałem też prawo do woli ich fotografować. Mogłem obejrzeć z bliska i z dystansu zawody. Od razu powiem: Było naprawdę super. Kto nie był, niech żałuje.
Na czas zawodów cały hotel (imponująco rozległy teren wraz z przystanią) był zarezerwowany, co gwarantowało bezpieczeństwo uczestników, przywiezionego sprzętu, miejsce do wypoczynku z osobami towarzyszącymi. Niektórzy z uczestników przyjechali z rodzinami, w tym z dziećmi.

Zawody „Garmin Fishing Series” podzielono na 2 tury podstawowe, a specjalnym dodatkiem, jednak personalnie ściśle powiązanym z zawodami, była tura niedzielna „TEAM BOAT MASTER. Wzięli w niej udział zwycięzcy zawodów oraz wylosowane teamy, zaproszeni goście i osoby pomagające w sędziowaniu i przebiegu imprezy, reprezentanci sponsorów, prasy. Pula nagród tej tury wyniosła 45000 zł. Nieźle, prawda?

Kilka zdań o Jez. Dadaj. Kiedyś, naprawdę kiedyś, było to bardzo rybne jezioro, jednak podupadło i w końcu ryby znikły z jeziora. Pojawił się jednak Ktoś, kto pociągnął za sobą ludzi dobrej woli i jezioro odżyło – na dzień zawodów rybostan jest imponujący. Dość powiedzieć, że w pierwszy dzień zawodów znalazł się specjalista łowiący sandacza bodajże 92 cm, podczas drugiej tury również złowiono sandacza, tym razem krótszego – nieco ponad 70 cm. Ci szczęśliwcy jedynie mogą żałować, że sandacz nie był punktowany.


 

Oczywiście, złowiono też inne gatunki, wędkarsko pożądane: szczupaka o długości 101,5 cm oraz okonia 45,5 cm. Bardzo ładne ryby, prawda? Złowione podczas zawodów stają się skarbem na miarę zwycięstwa. Choć z tym „skarbem” bywa różnie, jeśli wędkarz słabo przygotowany do walki z dużą rybą zatnie metrowego szczupaka, to nie dość, że straci mnóstwo cennego czasu na hol, to jeszcze ma realną szansę stracić ją z powodu słabego sprzętu. Jak widać, duża ryba nie zawsze oznacza „szczęśliwa” ryba. Szczupak i okoń były podstawowymi rybami tych zawodów. Gdzie je łowiono? Jezioro jest dość duże, na tyle duże, że wypłynięcie na silniku elektrycznym z góry przesądzało o przegranej na zawodach. Jest kilka zatok, linia brzegowa o ciekawej konfiguracji. Tak naprawdę, liczyły się tylko 3 górki. Kto o nich nie wiedział lub nie załapał się na możliwość łowienia, miał mniejsze szanse. Ale czy był bez szans? Nie, wciąż miał niemałe szanse na wygraną. Podczas jednej z tur zdarzyło się mianowicie coś takiego: wiele drużyn na łodziach niemal błyskawicznie pognało na znane sobie górki, szczególnie na jedną bardzo rybną. Zaczęło się dosłownie czesanie wody na górce i obok górki. I co? Ano nic, słabiutko, pojedyncze ryby lądowały w podbierakach. Tylko nieliczni, dosłownie, przemyśleli sprawę i oddalając się od górki zbliżyli się do nieodległych trzcin przybrzeżnych – to tutaj siedziały szczupaki! I połowili. Ten fakt przełamał stereotyp „łowimy tylko na górkach”. Kto o tym się dowiedział, zbliżył się do litoralu i pasa trzcin. A propos łowiących chłopaków; wygląda na to, że era mężczyzn dominujących w spinningu kończy się a wkraczają kobiety również świetnie spinningujące, co niepodważalnie udowodniła Karolina Wiśniewska stając na podium (3. miejsce teamu).

Pogoda nie bardzo „współpracowała” z zawodnikami. Pogoda upalnie burzowa, słońce przypiekało, w każdej godzinie zawodów z którejś strony nieba widać było burzowe, ciemne chmury. Ostatecznie nie było tak źle, tylko w pierwszej turze oberwała się chmura i lunęło jak ze strażackiej sikawki. Kto miał słabszy silnik lub napęd elektryczny, to do stanicy przybił z łódką wypełnioną wodą. Na ogół komary nie żądliły.

Obsługa kelnerska, baza noclegowa oraz serwowane posiłki były bez zarzutu, można było zjeść coś słodkiego, a nawet wypić świeże i zimne piwo. O piwie nie wspomniałem z rozpędu a świadomie, chcę wspomnieć o ważnym spostrzeżeniu. Idzie nowe - tak mogę podsumować zachowanie się zawodników, a mianowicie, kto ze startujących poważnie myślał o rywalizacji na zawodach, ten piwo spożywał w stopniu bardzo umiarkowanym. Jeszcze przed północą każdy znany zawodnik/gość szykował się do spania. Nie zobaczyłem ani jednego zawodnika w czasie wolnym, którego stan wskazywałby na tzw. spożycie. To bardzo cieszy, ponieważ takie zachowanie wnosi nową, światową jakość na zawody, a przy tym jest wskazane dla zdrowia i bezpieczeństwa. Garmin w ramach nagród wyposażył zwycięzców w swój produkt, czyli echosondy. Dragon przygotował kołowrotki stałoszpulowe i multiplikatory oraz wędziska spinningowe. Producent łodzi Semper obdarzył zwycięzców dodatkowej tury wspaniałą łodzią. To nagrody bardzo praktyczne, dobrze służące wędkarzom.
Oby więcej było tak prestiżowych imprez wędkarskich. Dodam, że już rozpoczęto planowanie kolejnej edycji Garmin Fishing Series, rozegranej już w 2017.

Zwycięzcy Garmin Fishing Series 2016:

  1. SŁODZIAKI TEAM - Bondarenko Paweł - Tosiak Tomasz
  2. LOWRANCE TEAM - Trościanko Mariusz – Kotowski Leszek
  3. NORTHRODS TEAM - Wiśniewska Karolina - Wiśniewski Konrad

Zwycięzcy TEAM BOAT MASTER: FOX-MISTRAL w składzie: Kacprzak Krzysztof oraz Czebotar Robert.

Waldemar Ptak