ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

SPIS TREŚCI

Dzika rzeczka daje wędkarzowi maksimum przyjemności: stanowiska są dzikie i trudnodostępne, brak regulacji brzegów, odludne tereny, piękna przyroda wokół, ryby dzikie i waleczne, brzegi i specyfika wody wymagają od wędkarza zachowania ciszy i umiejętności skradania się do potencjalnego stanowiska ryby, woda czytelna. Tutaj nie liczy się wielkość złowionej ryby, lecz sam fakt przechytrzenia jej. Takie łowy mają w sobie pierwiastek polowania.Rzeczkę mieliśmy obejrzeć w drodze
na duże jezioro, w którym to mieliśmy łowić przyzwoitych rozmiarów szczupaki. W pudełku miałem nową dostawę gumy Shogun 12,5 cm i 15 cm, więc rzeczki, czyli wody w których nie żyją metrówki, siłą rzeczy były na marginesie moich zainteresowań.

Kolega Hubert zachęcał mnie do przyjrzenia się (po drodze) dzikiej rzeczce, wijącej się przez lasy i łąki, czasem pola uprawne, na co przystałem. W takich strugach nierzadko kryją się ładne rybki, poza tym lubię myszkować w wodach pełnych pniaków, konarów i wykrotów. Łowienie tutaj to ciężka robota, słodkiego smaku nabiera, gdy coś targnie kijem, a wtedy to nawet nie straszne stają się tabuny komarów i ostrych jeżyn. Tego dnia było nieco inaczej: zamiast komarów i jeżyn były potężne dziury-niespodzianki ukryte w wysokiej trawie, bezlitośnie prażące słońce i porażające bezrybie. I bydlęce bąki wielkie jak wróble.
Z kolegą daliśmy sobie 3 godziny czasu na penetrację i zwiedzanie dzikich brzegów, bez względu na potencjalne wyniki łowienia czy kontuzje naszych dolnych kończyn. Czas mijał błyskawicznie, choć w znoju, kwadranse odmierzałem wymianą kolejnych przynęt, które bezowocnie przeszukiwały rzeczkę. Sprawdziłem moją ulubioną, dragonowską wahadłówkę Algę z matowym srebrem na powierzchni, waga 10 g. Na zawadach zostawiłem dwie ulubione szczupakowe lekkie Veltici Light, nie pomogły gumy Mutant ani Fatty. Wielkimi krokami nadchodziła katastrofa.

Idea dzielenia korpusu czy to woblera, czy to gumy, znana jest wędkarzom od dawna. Jednak tajemnica skuteczności takiej przynęty tkwi, jak zwykle, w szczegółach. Shogun jest niesamowicie łowny, a jak tego dokonał Dragon, niech pozostanie słodką tajemnicą firmy. W korpusie widzimy dwa zagłębienia, służą one pewnemu, stabilnemu ulokowaniu haka typu swimbait. Shoguna można uzbroić standardową główką, ale swimbait jest lepszy: przesunięciem ciężarka reguluje się sposób opadania gumy oraz ukrywając hak w zagłębieniu minimalizuje się ilość zaczepów. Korpus jest karbowany, dzięki czemu dobrze trzyma gęsty atraktor. Szczupak jest wzrokowcem, ale mi to nie przeszkadza w stosowaniu atraktora, do czego zachęcam i Was.Specjalne nacięcia w części grzbietowej i brzusznej Shoguna pozwalają na lepsze umieszczenie haka w sposób zmniejszający ilość zaczepów o rośliny, a jednocześnie nie pogarszający skuteczności zacięć.Przynętą sprawdzałem niemal każdy kawałek rzeczki, a najwięcej uwagi poświęcałem zagłębieniom nurtowym za pniami obciętych i połamanych drzew zsuniętych do nurtu, krótkim prostkom z nawisami traw, dziurom pod długimi pniami, zatopionymi i ułożonymi równolegle do nurtu. Wykonywałem rzuty w każdym możliwym kierunku, próbowałem nawet skuteczności rzutu 1 m od szczytówki, w wielkich dziurach pod brzegiem. Rzeczka żłobiła dno w głębokościach od 0,5 m do 2 m, więc było co robić, dobrych stanowisk nie brakowało. Cóż z tego, skoro rybsko nie brało...

Czytaj o Shogunie»


Hak typu swimbait z przesuwanym obciążeniem.« O sposobie wykorzystania tego haczyka pisałem również TUTAJ.
Hak typu swimbait bez obciążenia.Czytaj o hakach swimbait»

 

*****

Gdy zacząłem przebąkiwać o odwrocie, Hubert fachowo rzucił: „No, a co z tym nowym Shogunem? Nie zapuszczasz go?” Odpowiedziałem z wahaniem, że to może być zbyt duża przynęta na tutejsze potwory. W końcu założyłem i posłałem do wody Shoguna, przeznaczonego na metrówki z jeziora.

Szczupak został złowiony z użyciem sprzętu: kołowrotek Fismaker FD 930i, plecionka Millenium Szczupak 0,14 mm, wędzisko Dragon Express c.w. 5-25 g, 2,7 m długości, przypon dragonowski, guma Shogun o długości 12,5 cm, na haku nr 4 typu swimbait Mustad.

Guma nie miała okazji popływać i posmakować wody tej rzeczki, bo zaledwie po metrze prowadzenia dostała się w szczupacze zębiska. Kijem targnęło, pociągnęło i nieruchomiejący, miękki ciężar wygiął kijaszek. Niedługo po tym, w podbieraku wylądował szczupak, o długości sześćdziesięciu kilku centymetrów. Nie poddał się łatwo, był waleczny i silny, holowany narobił hałasu niczym dobra dziewięćdziesiątka w Wiśle.

Wkrótce po tym zdarzeniu pojechaliśmy na duże jezioro. Tam nie trafiliśmy na metrówki, więc miałem czas rozmyślać o roli Shoguna w złowieniu szczupaka w rzeczce. Bez wątpienia, wszystkie używane przeze mnie przynęty były i są bardzo dobre, wielokrotnie je sprawdziłem na rybach. Jednak dopiero zapuszczenie Shoguna skusiło rybę do ataku. Może to był przypadek, a może to intensywny kolor Shoguna sprowokował rybę do ataku? A może to specyficzna akcja Shoguna, podobna do ruchu prawdziwej rybki wyzwoliła w szczupaku odwieczny instynkt ataku? Możliwe jest również i to, że Shogun nigdy nie był oglądany przez rybie oczy w tej rzeczce i swoim pojawieniem się wywołał jedynie słuszny odruch: Atak!

W rzeczce złowienie tej wielkości ryby jest przyjemnością dla wędkarza. Szkoda, że nie mieliśmy z Hubertem delikatniejszych kijaszków, adekwatnych do warunków panujących w tej rzeczce. Wkrótce wybierzemy się tam na delikatniejsze łowienie. Poszperamy w zakamarkach rzeczki.

Waldemar Ptak