ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

SPIS TREŚCI

Tomek Winiarski z kleniami jest za pan brat; łowi je w pogodę upalną, deszczową, w zmętniałej i niżówkowej wodzie. Nie odpuszcza im także w zimie i na przedwiośniu. Od 5 lat używa wędzisk HM Dragon; najczęściej HM80 Silver Demon, rzadziej HM62, planuje zakup czwartego kleniowego HM80 o nazwie Ghost Buster – trzeciego HM zniszczył przewracając się na niego.

Gdy Tomek wypatrzy grupkę kleni, wybiera największego osobnika i celuje woblerem blisko niego. Wieloletnie kleniowanie nauczyło Tomka, że w takiej sytuacji warto celować w tego największego, bo to on dostanie szansę pochwycenia przynęty i jako pierwszy jej dopadnie. A przecież o to wędkarzowi chodzi – złowić tego największego.

Wiemy, jak szybkie są klenie startujące do przynęty. Przekonali się o tym wędkarze, którzy bez skupienia i złą techniką zarzucają przynętę i gdy ta ledwo dotknie wody, chwytana jest przez klenia. Dzieje się to tak szybko, błyskawicznie, że oczywiście spóźniają z zacięciem. A teraz, drodzy Czytelnicy, wyobraźcie sobie łowisko Tomka: krystaliczna i wartka górska woda, o głębokości 30-120 cm, w której żyją klenie wszystkowidzące, znające już smak grotu kotwicy i szybkie jak błyskawica. Mogą czaić się za kamieniem lub pływać tuż pod powierzchnią, w wielu przypadkach wypatrzenie ich jest bardzo trudne lub niemożliwe, jeśli się nie poruszają. Tomek ma dodatkowe utrudnienie, gdyż musi daleko zarzucać lekką przynętę, inaczej o dobrych wynikach musi zapomnieć. Dlatego w jego kleniowaniu liczy się bystry wzrok, dobre okulary polaryzacyjne i wędzisko, któremu można zaufać i stawiać wysokie wymagania: celny rzut, błyskawiczne zacięcie, utrzymanie na żyłce 0,14 mm szalejącej ryby w górskim nurcie – w tym ryb głęboko i płytko zaciętych, za tzw. skórkę. HaeMy Tomka to potrafią i dlatego ma ich 3 sztuki, a teraz przygotowuje się do kupna czwartego, przeznaczonego do łowienia kleni. Najczęściej łowi samemu, więc te zakupy nie mają nic wspólnego ze snobizmem.


Sposób na klenie

Na zdjęciu jeden z kleni złowionych wiosną, w krystalicznej i niskiej wodzie. Słoneczny dzień i zmieniający się front atmosferyczny nie sprzyjały połowom, ale Tomek poradził sobie z ostrożnymi kleniami. W łowieniu udział wzięły wspomniane wędzisko HM80, żyłka HM80 oraz okulary polaryzacyjne Dragona. Służą nie tylko do wypatrywania kleni tkwiących na stanowisku, ale także do przyglądania się zachowaniu ryb podążających za woblerem, ratujących przed kąpielą lub skręceniem kostki podczas przechodzenia przez rzekę, pomagają wypatrzyć potencjalny zaczep.Jaskrawe słońce i setki refleksów świetlnych na powierzchni rzeki utrudnia wypatrzenie ryb i ich stanowisk, dlatego Tomek nie rozstaje się z okularami polaryzacyjnymi i czapką z daszkiem. Brodzenie w nurcie tej rzeki jest niedopuszczalne dla kleniarza, więc widzimy Tomka w krótkich gumowcach w wodzie po kostki.Żyłka musi być wysokiej jakości i cienka, wiotka i bez pamięci, więc Tomek używa HM80 o średnicy 0,14 mm. Woblery najczęściej imitują owada i należą do grupy smużaków. Ale uwaga: Tomek wybiera te smużki, które potrafią zejść pod wodę nawet na 20 cm. A kiedy potrzeba poprowadzić je po powierzchni, poddają się woli wędkarza bez oporów. Niewiele jest takich woblerów na rynku. Na marginesie mogę dodać, że podczas wspólnego wędkowania głównie używałem woblerów Tiny i na efekty nie narzekałem, choć muszę przyznać, że Tomek złowił więcej kleni. Cóż, wobler Tiny jest znakomitym łowcą kleni, ale Tomek jest niepodważalnym mistrzem na swojej wodzie. W rozmowie na temat woblerów powiedział coś bardzo ciekawego, otóż wybierając wobler powierzchniowy typu smużak należy zwrócić uwagę na ułożenie kotwicy podczas wolnego prowadzenia przynęty; jeśli zwisa pod kątem niemal prostym, to czeka nas wiele pustych zacięć.

Trzymany w rękach na sucho, HM80 Silver Demon wielu wędkarzom nawet nie skojarzy się z wędziskiem kleniowym, a jednak Tomek nie zamieni go na inne. Tym wędziskiem celnie i daleko zarzuca, błyskawicznie zacina i precyzyjnie holuje rybę. Przez wiele dni obserwowałem Tomka władającego tym HM niczym chirurg skalpelem: szybko, precyzyjnie i skutecznie. Blanki HM mają jeszcze jedną właściwość: znakomicie przenoszą drgania woblera do ręki wędkarza i błyskawicznie powiadamiają o zaburzeniu pracy woblera, albo o jego wadliwej pracy. Często tak przekazana informacja jest jedynym wskaźnikiem brania.

Taktyka Tomka

Przemieszcza się w dół rzeki wykonując dalekie rzuty, a przynętę prezentuje prowadząc ją po skosie pod prąd lub równolegle pod prąd. Cierpliwie obławia rynny, dołki, płanie, głazowiska, ale pomija opaski – w jego rzece klenie nie przepadają za opaskami. Jedną z najlepszych technik podania woblera jest „ochlapanie kamienia” – polega to na takim zarzuceniu woblera przed wystający z wody kamień, aby upadający wobler ochlapał kamień. Wtedy branie jest murowane i bardzo agresywne. Ale też nie jest łatwo wykonać taki rzut, trzeba też mieć wprawę w wyszukiwaniu odpowiednich kamieni. Wyższa szkoła jazdy, lecz warto się tego nauczyć. Kleniowe pory doby w letnich miesiącach to wczesny ranek, wieczór i wczesna noc. Gdy niebo jest zachmurzone lub mży, to można spinningować przez cały dzień, a brania następują ze zmienną intensywnością.


Zmętniała (żargonowo trącona) woda daje nowe i korzystne w skutkach możliwości wędkarzowi, gdyż może brodzić, klenie nie są płochliwe, najczęściej biorą przez cały dzień, żądne żeru wpływają na płyciznę. Niestety, zmętniała rzeka ma też wady: bardzo utrudnia brodzenie, w głębszej wodzie klenie nie startują do powierzchniowego woblera, nie sposób wypatrzyć klenie. Na zdjęciu, widzimy w zestawie Tomka kołowrotek Enigma z żyłką Millenium O2Protect Okoń, na moją prośbę założył go w tym dniu wędkowania, w celu wypróbowania. Opinia o sprzęcie tak doświadczonego kleniarza, jak Tomek, jest cenna.

Ogólne uwagi

Oto garść dobrych rad, udzielonych przez Tomka. Z pewnością przydadzą się wędkarzom pragnącym łowić klenie. Tomek jest zdania, że na klenie należy ubierać się w rzeczy o kolorach stonowanych, łagodnych i stapiających się z otoczeniem stanowiska ryb. Jest również zdania, że w niektórych sytuacjach jaskrawy napis na czapce może płoszyć klenie i wtedy obraca czapkę daszkiem na tył głowy. Te sytuacje, to łowienie niemal pod szczytówką, ukrycie się w trawie lub zaroślach i wystawienie tylko głowy i rąk z wędką, nieruchome tkwienie w wodzie po pas oraz wtedy, gdy słońce jaskrawo oświetla twarz i głowę wędkarza, a te odbijają się w krystalicznej wodzie. Te uwagi dotyczą łowisk z krystaliczną i płytką wodą. Do kleni trzeba się skradać, wykorzystując do ukrycia każdą osłonę terenową na brzegu. A jeśli to jest niemożliwe, wtedy pozostają tylko dalekie rzuty i powolne poruszanie się małymi kroczkami. Gdy kleń podąża za woblerem i nie jest zdecydowany na pochwycenie go, Tomek radzi wtedy zmienić tempo prowadzenia; w takiej sytuacji Tomek najczęściej zwalnia lub prowadzi wobler techniką streamera.

Spinningowanie w takim potoku wymaga celnego oka, szybkiego i niezawodnego wędziska oraz umiejętności rozpoznawania kryjówek ryb: kleni i pstrągów. Tutaj każda ryba jest wielką wygraną i radością. I w tym łowisku Tomek używa swoich wędzisk HaeMów i żyłki HM80. Dyskretne poruszanie się brzegiem jest podstawową częścią taktyki.Na zdjęciu widzimy niezwykle trudne łowisko w ulubionej rzece Tomka. Tutaj lubi spinningować o świcie, a swoje ruchy musi ograniczać do niezbędnego minimum. Pozycja siedząca (staje się wtedy niewidoczny dla ryb) często decyduje o złowieniu ryby.

Tomek mieszka na Podkarpaciu i uwalnia złowione ryby, do czego zachęca wszystkich kleniarzy. Ten sposób wędkowania propaguje w Internecie, prezentując amatorskie filmy, również ze scenami uwalniania złowionych ryb.

Waldemar Ptak