Sposób na klenie
Żyłka musi być wysokiej jakości i cienka, wiotka i bez pamięci, więc Tomek używa HM80 o średnicy 0,14 mm. Woblery najczęściej imitują owada i należą do grupy smużaków. Ale uwaga: Tomek wybiera te smużki, które potrafią zejść pod wodę nawet na 20 cm. A kiedy potrzeba poprowadzić je po powierzchni, poddają się woli wędkarza bez oporów. Niewiele jest takich woblerów na rynku. Na marginesie mogę dodać, że podczas wspólnego wędkowania głównie używałem woblerów Tiny i na efekty nie narzekałem, choć muszę przyznać, że Tomek złowił więcej kleni. Cóż, wobler Tiny jest znakomitym łowcą kleni, ale Tomek jest niepodważalnym mistrzem na swojej wodzie. W rozmowie na temat woblerów powiedział coś bardzo ciekawego, otóż wybierając wobler powierzchniowy typu smużak należy zwrócić uwagę na ułożenie kotwicy podczas wolnego prowadzenia przynęty; jeśli zwisa pod kątem niemal prostym, to czeka nas wiele pustych zacięć.
Taktyka Tomka
Przemieszcza się w dół rzeki wykonując dalekie rzuty, a przynętę prezentuje prowadząc ją po skosie pod prąd lub równolegle pod prąd. Cierpliwie obławia rynny, dołki, płanie, głazowiska, ale pomija opaski – w jego rzece klenie nie przepadają za opaskami. Jedną z najlepszych technik podania woblera jest „ochlapanie kamienia” – polega to na takim zarzuceniu woblera przed wystający z wody kamień, aby upadający wobler ochlapał kamień. Wtedy branie jest murowane i bardzo agresywne. Ale też nie jest łatwo wykonać taki rzut, trzeba też mieć wprawę w wyszukiwaniu odpowiednich kamieni. Wyższa szkoła jazdy, lecz warto się tego nauczyć. Kleniowe pory doby w letnich miesiącach to wczesny ranek, wieczór i wczesna noc. Gdy niebo jest zachmurzone lub mży, to można spinningować przez cały dzień, a brania następują ze zmienną intensywnością.