„Karp to też ryba” – z tą maksymą na ustach rozłożyłem stanowisko karpiowe. Ta myśl przewodnia przypominała mi, że ryby chętnie żerują blisko linii brzegowej i tak zapewne robią też karpie. Pomny swoich doświadczeń z innych łowisk zdecydowałem o łowieniu karpi bardzo blisko brzegu (4-8 m) i w płytkiej wodzie (ok. 1 m), w odległości 20, 30 i niecałe 80 m od stanowiska (3 wędki, bliżej się nie dało – konfiguracja łowiska). Dla porównania: inni wędkarze w tym czasie szukali w łowisku najgłębszych miejsc, w odległości 100-150 m od brzegu. Jak powiedział mi gospodarz, „…o ile go pamięć nie myli, w tym łowisku dotychczas nikt nie próbował łowić karpi tak blisko brzegu.”. Gdy to usłyszałem, poczułem dreszcz niepewności swojego wyboru.
Dotychczasowe moje doświadczenie wędkarskie mówi mi, że ryby każdej wielkości chętnie żerują na płyciznach. Dotyczy to zarówno drapieżników i białorybu. Oczywiście są wyjątki, żyjące w ogromnych akwenach, jak szczupak sielawowy, sandacz toniowy, sum żyjący na blacie śródjeziornym itp. Natomiast w przeważającej większości akwenów - łowisk płycizna jest cennym żerowiskiem dla ryb i niezgorszym łowiskiem dla wędkarzy.
Zanęta Maxima i dodatki
Na łowisko zabrałem 6 opakowań zanęty karpiowej Maxima (po 2 kg). Jest to tegoroczna seria zanęty, o jej skuteczności mam dobre zdanie wyniesione z innych łowisk. Teraz miałem okazję sprawdzić jej skuteczność na większych karpiach, rozpieszczanych najnowszymi kulkami, pelletami, dipami i pastami. Przygotowałem do użycia klasyczne dipy Mega Baits: truskawkowy, scopex i wanilię. To trzy smaki i zapachy o potwierdzonej skuteczności. Póki co, w pierwszym dniu zrezygnowałem z dolewania do zanęty jakichkolwiek wzmacniaczy, typu atraktor, dip czy booster. Mieszanka miała nęcić swoim zapachem. Po dodatkowe zapachy miałem sięgnąć dopiero w chwili niepowodzenia. W roli dodatków - kąsków miały wystąpić: twarda kukurydza, kulki 14 mm truskawkowe przepołowione oraz śladowe ilości pelletu zanętowego o smaku rybnym. Ich zadaniem było zatrzymanie zwabionego karpia jak najdłużej przy haczyku z przynętą.
Zanęta została wymieszana na sucho, po czym namoczona do stanu „lekkiego niedowilżenia” – chcąc ulepić kulę należało bardzo mocno i wielokrotnie ugniatać zanętę. Zrezygnowałem z przetarcia, a po wsypaniu kąsków było to już niemożliwe.