Moje łowisko
W przekroju, moje łowisko można pokazać w taki oto sposób, patrząc od dna: ziemia, rośliny, rośliny, rośliny, trochę wody nad roślinami, powietrze. W roślinach są liny, które mnie interesują. Głębokość w miejscu łowienia zmienna, maksymalnie 1,7 m. Mam do dyspozycji środek pływający, gdyż na brodzenie w roślinach nie mam ani ochoty, ani wzrostu. Moją szansą są niepozorne oczka, roślinne studnie – jak sobie je nazwałem.
Moja taktyka
O rzucaniu kul z brzegu, a następnie przynęty z kija nie ma mowy, ponieważ natychmiast wszystko ugrzęźnie w dżungli. Nie ma w Rzeczypospolitej tak celnego oka, aby w punkt wszystko ulokować. A tutaj rozrzut działa na naszą szkodę. Potrzebna jest precyzja: przynęta w zanęcie. Korzystając z nowoczesności mogłem użyć worek (lub siatkę) PVA, wsadzić w niego przynętę, wsypać dowolną zanętę i powinno zadziałać. Ale to jest pójście na łatwiznę, czasochłonne i kosztowne. Pomyślałem o prostszej, grunciarsko-karpiowej taktyce: napływam łódką na wybrane miejsce, wrzucam przynętę, wrzucam kule zanęty i odpływam. Powinno zadziałać. I owszem, mogłoby zadziałać na wielu innych łowiskach, tutaj jednak nie zadziała z powodu już wspomnianej wszechobecnej dżungli. Ogromna ilość wysokich roślin skutecznie powstrzymuje (spowalnia) rozchodzenie się zapachu z kuli zanętowej, która siłą rzeczy zapada się w roślinach aż na samo dno. W nikłym stopniu byłaby dostępna dla ryb – zapachowo i konsumpcyjnie. Wprowadziłem modyfikację zanęty i dzięki temu po wrzuceniu do wody mieszanka tworzy gęsty słup (inaczej chmurę, wędkarze gruntowi nazywają to „nęceniem w słupie”, które służy do „łowienia w słupie”), który w połowie swojej wysokości przesuwa się wraz z wodą (naturalny ruch wody w łowisku). W chmurze znajdują się lekkie i cięższe drobinki (nośniki smaku i zapachu), które na każdym kolejnym metrze łowiska opadają na rośliny lub dno i zostawiają dla ryb smakowskazy kierujące do głównego źródła chmury i w ostateczności do przynęty. Lin to cwaniak, niewiele widzi, ale ma znakomity węch, więc wiedziony jak po sznurku z łatwością odnajduje zanętę i przynętę. Lecz to jeszcze nie oznacza naszej wygranej. To, co zrobiłem, nie jest niczym odkrywczym, a jedynie właściwym w tego typu łowisku. Jest to łatwe do wykonania i zachęcam Was do tego.