Taktyka
Po rozpakowaniu się w piątek, szybko znalazłem kawałek brzegu zdatny na stanowisko. Zbadałem głębokość łowiska w odległości 5-9 metrów od linii brzegowej [znalazłem dobrą głębokość 3 m] i przygotowałem zanętę o nazwie XXL Gruba Płoć, wyprodukowaną przez firmę Dragon. Porządnie wymieszałem 2 kg [masa suchej zanęty], ulepiłem kule i wszystko wrzuciłem w łowisko. Aby rano łowić w miejscu wrzucenia kul, odległość pola zanętowego zaznaczyłem na zarzuconej wędce markerem, malując na żyłce szeroki pasek. Na brzegu moje położenie zaznaczyłem kopczykiem z kamieni po czym zwinąłem sprzęt i wróciłem „na chatę”. Wkrótce rozpaliłem ognisko i zjadłem kolację z pieczonej kiełbaski.
Na stanowisku zameldowałem się o brzasku, gdy okolica pogrążona była w głębokim, wakacyjnym śnie. Zarzuciłem wędkę wedługg oznaczeń z dnia poprzedniego i wrzuciłem 5 kul zanętowych, oczywiście tej samej zanęty. Na brania nie czekałem długo. Chętnie brały płocie. Łowiłem je wędką spławikową, haczyk nr 12, przypon 0.14 mm, żyłka główna o średnicy 0,16 mm. Na wypadek wpłynięcia leszczy miałem przygotowane bardziej wytrzymałe przypony – 0,16 mm. Leszcz nie jest waleczniejszą rybą od płoci, ale wielokrotnie przewyższa ją wagą ciała. Na łowisko zabrałem dwie zanęty: na płoć i na leszcza. Zdecydowałem się na grube cząstki serii XXL [tzw. frakcja], bo te nie tylko wabią ryby, ale zaspokajają ich apetyt – w lecie ryby lubią zjeść. Do takiej zanęty ryby chętnie wracają. W dużym łowisku, w ciągu dwóch dni, nie przekarmię ławicy kilkoma kilogramami zanęty, co innego w zimie. Zanęty Dragona mają to do siebie, że np. płociowa przyciąga płocie, ale wabi również kilka innych gatunków ryb. Podobnie działa zanęta leszczowa XXL – wabi leszcze oraz inne gatunki. Przekonacie się, że to nie jest wada zanęty, lecz jej olbrzymia zaleta. Przecież nie jesteśmy zawodnikami na specjalistycznych mistrzostwach, lecz łowimy dla przyjemności i cieszą nas ryby różnych gatunków.
W drugi dzień łowienia zanęta płociowa pokazała, na co ją stać: wpłynęły ryby różnych gatunków, w tym płoć i leszcz. Nawet okonie chwytały roślinną przynętę. Ryby z niedzielnego ranka prezentuje kolega Robert, na fotografii pokazanej na początku artykułu.