Ochrona bolenia
Z roku na rok łowię coraz mniejsze bolenie, ponieważ w zastraszającym tempie ubywa ich z rzek. Niedługo pozostaną nam tylko sztuki ledwo ponad wymiar. W tym miejscu proszę Was o uwalnianie złowionych boleni i propagowanie takiego zachowania, choćby złowiona sztuka ważyła 6 kilogramów i mielibyśmy chęć pokazania jej światu.
Szukanie łowiska
Warkocz warkoczowi nierówny, co widać gołym okiem. W jednym z nich bolenie żerują i jest tłoczno od ryb, w innym świeci pustką. Oznaki obecności ryb powinny być pierwszym czynnikiem, który pomoże Wam w podjęciu decyzji o łowieniu w danym miejscu. Doświadczony boleniarz potrafi intuicyjnie odnaleźć warkocz z boleniem, który w danej chwili nie jest aktywny, odpoczywa lub na dobre zaprzestał żerować. Początkującego boleniarza nie wyślę w takie miejsce, bo brak ryby na kiju może go zniechęcić, a bolenia uzna za niemożliwego do złowienia.
O atrakcyjności warkocza dla bolenia nie decyduje to, co widać ponad wodą, lecz konfiguracja dna i układ prądów płynącej wody. Zauważyłem, że głębokość wody dla bolenia nie ma znaczenia, a jedynie dla jego ofiar. Boleń doskonale sobie radzi w wodzie o głębokości po kolana, jak i w głębinie. Bardzo duże sztuki odruchowo trzymają się głębszej wody, jednakże o zmierzchu lub brzasku wpływają na płycizny. Gdy w rzece obrodziło narybkiem, który uporczywie trzyma się płycizn, liczne bolenie tutaj właśnie żerują. Często tłuką drobnicę w nocy, kiedy większość boleniarzy smacznie śpi.
Wędrując po trudnym brzegu i chaszczach naszych rzek w poszukiwaniu boleni, wędkarz musi się spocić, zabrudzić, ubłocić, jest poddany działaniu silnego słońca, deszczu i przymrozków. Aby w znacznym stopniu zminimalizować przykry wpływ i tragiczne skutki na zdrowiu tych czynników, powinniśmy się ubierać w nowoczesną odzież. Jak zatem odnaleźć dobry warkocz?