Połowa kwietnia to jeden z ciekawszych okresów dla łowców kropkowańców, zwłaszcza dla takich wędkarzy jak ja, czyli odwiedzających tego typu rzeczki „od święta”. Nawet jeśli nic nie złowię, to na pewno nie zmarznę, a przy okazji mogę podziwiać widoki natury budzącej się po zimie. Gdy dostałem propozycje wyjazdu nie zastanawiałem się ani chwili. W czwartek ustalamy termin, spontanicznie wybieramy najbliższy wtorek. W skład ekipy wchodzą Jakub, Waldek i ja, a naszym celem będzie odcinek specjalny rzeki Łupawa.
Okazja do testów
Przy okazji wyjazdu planujemy przetestować trochę sprzętu. Ja zabieram ze sobą wędkę Dragon Moderate 2,28 m i c.w.2-12 g. Kołowrotek Dragon Rock HD830i z nawiniętą czerwoną żyłką Dragon Maxima Trout&Jig o średnicy 0,18mm i wytrzymałości 4,75 kg. I choć wieści znad rzeki są bardzo obiecujące (trafiają się pstrągi ponad 50cm) nie zmieniam swojego zdania - w końcu to ma być prawdziwy test, a przy okazji sprawdzę jak wędka wypadnie przy połowach ryb „zawodniczych”. Zapewne wielu Czytelników nie wie, że od kilku lat jestem stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix Polski w wędkarstwie Spinningowym i tegoroczne zmagania rozpocznę na bieszczadzkiej rzece San rywalizując w łowieniu pstrągów, dlatego liczę na to iż ten wyjazd da mi wiele cennych wskazówek. Na miejscu meldujemy się w poniedziałek późnym wieczorem, szybki przegląd przynęt, kolacyjka i kładziemy się spać. Budzik ustawiamy na szóstą (pełni optymizmu, że ryby biorą nie będziemy się zrywać o nieludzkiej godzinie 4:00). Jak się rano okazuje, budzimy się półgodziny wcześniej. Jakoś dziwnie spokojni o brania powolnie zabieramy się do śniadania, sprzęt pakujemy w auto i .. jeszcze tylko trzeba podjechać po licencje. Nad wodą meldujemy się koło ósmej. Rozchodzimy się w niedalekich odstępach, pozostajemy w zasięgu wzroku.