Testerzy relacjonują

Zaliczyłem dwie nocki

SPIS TREŚCI

Łowienie wśród roślin jest trudne technicznie. Twarde łodygi roślin łatwo nie ustępują nawet dużym karpiom, co widać na pysku tej ryby w postaci mocnych otarć przy wargach.Cieszę, się, że dwie nocki przede mną. Czuję, że okres sprzyja braniom. Że spotkam znajome gęby kolegów, z którymi o rybach przez telefon pogadać to nie to samo co nad wodą, przy kijach - i może nie tylko. W końcu, że będę mógł też przetestować nowe zabawki Dragona: kołowrotki Okuma Trio Rex Salt oraz dwuskładowe kije Dragon Mega Baits Challenge 3,6 m o mocy 3,5 lbs.

Mam 2 kołowrotki Okuma Trio Rex Salt – wspaniałe maszynki. Drzemie w nich moc, precyzja i niezawodność.

Pierwsze chwile na łowisku

Dobrze, że dzień długi – z rozstawieniem trzech zestawów zdążam jeszcze przed zmrokiem, choć ostatni kładę już po omacku. Znam dziury w tej części łowiska. Specjalnie nie badam dna. Od jakiegoś czasu przestałem przywiązywać do tego wagę. Zwłaszcza, że liczba ryb i ich gabaryty wzrosły, odkąd zacząłem odchodzić od utartych schematów. Pierwsze branie mam ok. 23:30, dwie godziny od położenia zestawu. Takie powolne pi… pi… Przytrzymując dłonią powoli obracającą się szpulę kołowrotka próbuję podnieść kij i… niewiele więcej mogę. Opór stanowczy. Gdzieś daleko pulsującymi zrywami duża ryba rozpoczyna zabawę w przeciąganie liny; póki co z sukcesem dla siebie. Wsiadam do łódki, w której podbierak już czeka na swój udział w przyszłym sukcesie. Oby!


 

Gęste rośliny i Mega Baits Challenge

Znakomite wędziska karpiowe Challenge Mega Baits mają długości 3,6 i 3,9 m – do łowienia w mega zarośniętym łowisku, z uwagi na podbieranie ryby z łódki przydałaby się długość 3 m.Łódka konieczna, bo łowisko o tej porze obfituje w roślinność, także wynurzoną, i od ryby dzieli mnie pas wodorostów i glonów, przez które nie przeciągnę ryby. Co rusz na żyłce wieszają się dwumetrowej długości splątane, zielone warkocze. Momentami blokują szczytową przelotkę, co uniemożliwia zwijania żyłki. Będąc sam na łódce, po ciemku i z dużą rybą na haku trudno mi rwać to wszystko, aby móc swobodnie kontynuować hol. Długość kija 3,6 m w tych warunkach sprawia mi sporo problemu. Wzrostu koszykarza nie mam. Zasięg ramion nie pozwala sięgnąć szczytówki bez zamoczenia rękojeści w wodzie. Na szczęście z cukru nie jest. Z drugiej strony te 3,5 lbs pozwalają siłowo przyciągać do siebie kolejne kępy moczarki, bez obawy o złamanie kija. Czuć w nim zapas wytrzymałości. To na pewno duża zaleta i przewaga nad wspomnianą uciążliwością.

Hol w ciemnościach

Panuje afrykański upał, więc uwalnianie karpia przebywając z nim w wodzie jest niebiańską przyjemnością.”

W końcu udaje się wypłynąć na pozbawiony zielska fragment wody, gdzie hol jest już mniej nerwowy. Ryba cały czas trzyma się dna. Nie widzę jej przez dobre kilkanaście minut. W tym czasie parokrotnie wybiera żyłkę. Muszę w tym miejscu oddać sprawiedliwość i docenić krótki skok hamulca, który początkowo napawał mnie obawą o precyzję regulacji docisku i siły hamowania. Przyzwyczajony byłem do kołowrotków z hamulcami, w których obrót pokrętła o 360 stopni dawał niewielką zmianą siły hamowania. W Okumie rozwiązanie jest inne – niewielki kąt obrotu i istotna zmiana docisku. Przestawienie się na takie rozwiązanie zajmuje mi chwilę. Najważniejsze, że hamulec oddaje żyłkę płynnie. Jestem spokojny o wytrzymałość całego zestawu. Oby się tylko karp nie wypiął. 
Mija z 15 min., a ja nie widzę ryby. Ciemno i woda mętna. Nie chcę świecić latarką po wodzie. Włączam tylko na chwilę opcję czerwonej diody. To wystarcza, aby hamulec zagrał na nowo – ryba dostrzega nawet to słabe światło i zawija ogonem. Więc holuję dalej po ciemku. Jest coraz bliżej powierzchni. W końcu przecina grzbietem taflę. W świetle księżyca dostrzegam go – to łuskacz. Piękny i gruby! Moczę siatę podbieraka. Ryba znowu zawija ogonem i schodzi do dna. Znowu pompuję do powierzchni. Za trzecim razem podbieram. Uf! Ledwo podnoszę z wody i kładę na macie, którą wyścieliłem dno łódki. Rybka ma z 15-16 kg. Szczęśliwy płynę z powrotem do brzegu.



Znakomite wędziska karpiowe Challenge Mega Baits mają długości 3,6 i 3,9 m – do łowienia w mega zarośniętym łowisku, z uwagi na podbieranie ryby z łódki przydałaby się długość 3 m.Czekam z rosnącymi emocjami, co jeszcze przyniesie noc.
Noc przynosi tarło karpi, które z każdą godziną nasilają harce. Praktycznie nie dają spać. Walą tuż przy pomoście i na całej linii brzegu. Przez głowę przechodzi myśl, czy to nie zahamuje aktywności żerowej.
Zamiast sygnalizatora budzi mnie świt. A więc jednak będzie lipa z braniami. Ale wciąż cieszy mnie, że 15,5 kg łuskacz pływa sobie w worku i czeka na sesję zdjęciową.

 

Żar płynący z nieba

O 6:30 jest taka lampa, że zakładam krótkie spodenki. Czy w tym słońcu mogę jeszcze liczyć na jakiś konkret? Pi… pi… Prawie niemożliwe staje się jednak rzeczywistością. Powtarzam wyuczony scenariusz: szpula, kij, łódka, silnik i na wodę. Ryba chyba jeszcze większa, bo hamulec przygrywa częściej. Znowu walka z wodnymi zaroślami, znowu ryba idzie twardo przy dnie. I jeszcze to słońce bijące od wody. Oślepia! Ale może dzięki promieniom słonecznym w wodzie szybciej dojrzę przeciwnika. Ten w końcu robi nawrót, a ja w mętnej toni dostrzegam szeroki grzbiet. Golas, ale wydaje się większy od późnowieczornego łuskacza. Za czwartym razem wchodzi w podbierak. Z tym osobnikiem to mam już problem, aby wywlec go na matę. Na brzegu waga pokazuje 17,5 kg. Na rozkładzie mam dwa brania, dwie ryby wyjęte i obydwie powyżej 15 kg. Sam do siebie rzucam: ŁAŁ! Szybka wywózka zestawu, bo szczęściu trzeba dopomóc: przynęta musi być w wodzie.



Karp golec o wadze 17,5 kg. Potrafi ciągnąć jak lokomotywa.Po godzinie oczekiwania znowu oczekiwane piiii… pi… cisza i znowu pi na sygnalizatorze. Nie wierzę! Jestem trochę zaskoczony. Znowu wypływam. Kiedy zbliżam się do ryby, ta jest z 50 m od miejsca, gdzie położyłem przynętę. Kij amortyzuje zrywy, a kołowrotek oddaje kolejne metry. Delikatnie dokręcam hamulec. Chcę cię zobaczyć, rybo! Widzę i… to chyba brat bliźniak tego pierwszego pełnołuskiego. Jest tak samo długi, może tylko w grzbiecie nieco chudszy. Miedziano-złote łuski w słońcu wyglądają pięknie i niesamowicie. Chwila krzątaniny i podebranie zwieńczone sukcesem. Na brzegu okazuje się, że do 15 kg brakuje kilka deko. Co za emocje! W ciągu dnia w zasadzie cisza. Około godz. 16:00 doławiam sztukę ważącą ok. 12 kg. To jest niesamowite, przecież nie minęła doba, a na macie lądują 4 sztuki o łącznej wadze ok. 60 kg.
Zaczynam zastanawiać się, na ile pomogły w tym testowane na świeżo nowe kije Mega Baits i nowe kołowrotki Okumy. Nie ukrywam, że miałem trochę obaw. Zwłaszcza, że kij nieco za długi, jak na trudne warunki na łowisku. Gdyby miał te 3 m, to byłby w tej sytuacji bardziej poręczny. No i koniecznie te 3,5 lbs. Dotąd łowiłem na kije różnych producentów, ale nigdy nie przekroczyłem 3 lbs. Nawet 2,75 lbs wydawało mi się bardziej komfortowe. Ale i przy tych 3,5 lbs żadnej spinki (łowiłem na żyłkę) nie zaliczyłem. A jakiż zapas mocy! Do walki z pływającym zielem nadał się w sam raz :)


 

Megawygodna korbka i uchwyt. To kołowrotek do łowienia naszych najsilniejszych ryb: karpi, amurów, tołpyg, sumów.Ergonomia - ważna rzecz

I jeszcze jedna rzecz, na którą zwróciłem uwagę przy próbach rzutowych. Jak dla mnie (a mam 175 cm wzrostu) kij posiada idealnie ergonomicznie rozmieszczony uchwyt kołowrotka w stosunku do uchwytu dolnika, na którym kładę drugą dłoń. Dało mi to dużą pewność chwytu, komfort posługiwania się wędziskiem i precyzję rzutu. Naprawdę super!

Okuma Trio Rex Salt

Słów kilka o kołowrotkach. Najważniejsze: hamulec zrobił absolutnie pozytywne wrażenie. Korbka mega wygodna. Duży uchwyt korbki wykonany z twardej pianki przyjemny w dotyku i wbrew pozorom bardzo ergonomiczny. Szpula wysoka i płytka równo nawija żyłkę i także swobodnie ją oddaje. Wytrzymałość kołowrotka – na karpiowanie aż nadto. No i ten kosmiczny wygląd! Naprawdę nowa jakość wśród moich karpiowych klamotów.

I obym spotkał rybę, która zmieli zębatkę, spali hamulec, a wędzisko przerobi na wykałaczkę. Póki co, śpię spokojnie. Do kolejnego piii…

Tekst: Paweł Szymański
Foto: W. Ptak