Kołowrotek Helios Gold 35 po raz pierwszy wziąłem do ręki na pokładzie mojej łodzi Tracker, podczas zawodów „Dragon V-Lures” rozgrywanych na Jeziorze Czorsztyńskim. Nie będzie przesadą mówiąc, że ten kołowrotek przyciągał mój wzrok, gdy tylko pojawił się na pokładzie. Wreszcie sięgnąłem po Heliosa (na szpuli sandaczowa plecionka Guide 8x Vision) i już po kilku minutach łowienia wiedziałem, że musi być mój. Zapewne zapytacie, koleżanki i koledzy, dlaczego?
Pozytywnie zaskoczyła mnie jego lekkość, ponieważ wygląda na dużo cięższy. Wtedy wprost zapytałem Waldka Ptaka: Brakuje mu masy z powodu działań ekonomicznych czy taki ma być? Okazało się, że korpus i rotor zbudowano z nowoczesnego kompozytu o nazwie C40X, czyli z założenia kołowrotek ma być lżejszy. Ten grafitowy kompozyt umożliwił skonstruowanie kołowrotka lżejszego i sztywniejszego od wielu innych oferowanych w tej klasie i cenie. Lubię czuć ciężar kołowrotka w ręku, ale też nie chcę przez cały dzień dźwigać ciężaru ponad potrzebę. Ciężar Heliosa jest dla mnie w sam raz.
Kołowrotek miałem do dyspozycji przez kilka dni (w parze z wędziskami pod sandacza: X-Treme Zander 35 i Guide Select Buster), więc miałem okazję wypróbować go na wszelkie możliwe sposoby, na jeziorowych stanowiskach o różnych głębokościach. Swoje spostrzeżenia ujmę krótko:
- jest sztywny,
- nie ma zbędnych luzów i wg mnie jest świetnie spasowany,
- jest na tyle lekki, że nie obciąża ręki a nadal budzi zaufanie u wędkarza,
- idealnie nadaje się do łowienia z opadu (błyskawiczna reakcja, przełożenie 1:5,0)
- działa niezawodnie,
- wszystkie mechanizmy działają cicho i precyzyjnie,
- hamulec, kabłąk, korbka – to wszystko działa wzorcowo i bez zarzutu,
- nawijanie plecionki na szpulę jest bardzo dobre,
- nie ma mowy o jakimkolwiek zaczepianiu plecionki o zewnętrzne elementy kołowrotka,
- przynęty na sandacza o masie 25-35 g prowadzi się perfekcyjnie i wygodnie, wręcz komfortowo.
Dla mnie, połączenie Heliosa Gold z wędziskiem X-Treme Zander 35 tworzy wyśmienitą sandaczową wędkę dla spinningisty, który chce systematycznie łowić sandacze na różnych głębokościach, technikami opadu, jigowania i stukania o dno kogutem lub gumą.
Jacek Swornowski, członek Team Dragon
Fot: Waldemar Ptak