Testerzy relacjonują

Lekki casting cz. 4

SPIS TREŚCI

HM-X Sensitive w akcji

Od zeszłego roku testuję wędzisko HM-X Sensitive w wersji castingowej z podczepionym u góry [jak to dziwnie brzmi :-)] Heliosem Air Okumy. Na temat tego zestawu mogę już powiedzieć kilka zdań, co niniejszym czynię.

Pierwsze wrażenia:

Gdy weźmie się multik Helios Air do ręki, to odnosi się wrażenie, że jest jakiś taki lekki. Ta lekkość w pierwszym momencie może nie wzbudzać zaufania – tak jakoś przyjęło się w wędkarstwie, że co lekkie to plastik, jednak czasy i technologie się zmieniły, więc pora zmienić porzekadło. Jednak to tylko wrażenie. Kołowrotkowi nie brakuje niczego. To nie jest tania podróba z metaforycznej „dalekiej Azji”. Tu zejście z masą nie odbyło się kosztem jakości. Warto jednak pamiętać, że wytrzymałe i bardzo lekkie materiały kosztują. Nie jestem materiałoznawcą, ale podczas użytkowania nie zauważyłem bym w jakikolwiek sposób zaszkodził chociażby obudowie. Nawet nie widać na niej śladów użytkowania. Oczywiście nie staram się jej specjalnie uszkodzić, ale też nie staram się na to zwracać uwagi. Na rybach sprzęt ma działać - nie chcę obchodzić się z nim jak z jajkiem. Oczywiście nie polecam tarzania w błocie i prób rozpuszczenia choćby w wodzie (nigdy nie wiemy, jakie związki są w niej rozpuszczone – to niewidzialny i nieprzewidywalny urok naszych rzek).


Ekskluzywny spinning HM-X zapakowany jest w funkcjonalny i charakterystyczny pokrowiec. Podoba mi się jego forma i wygląd, a wędzisko od razu przylgnęło mi do ręki. Razem z kołowrotkiem leżą w mojej dłoni idealnie. Kontrola pełna. Mogę jedną ręką obsługiwać wędkę. Oczywiście korbką kręcę drugą górną kończyną (chociaż gdy rozmawiam przez telefon, to od biedy poradzę sobie i jedną dłonią).

Estetyka:

Z jednej strony widać nowoczesność, z drugiej brak krzykliwości, której z kolei nie cierpię. Lubię elegancję w stonowanym stylu. A tym charakteryzuje się zarówno wędzisko jak i kołowrotek. Moim zdaniem, w zestawie pasują do siebie. Gdyby do oceny podejść tylko pod kątem estetycznym można by było w obu coś zmienić, aby miały więcej elementów wspólnych – stworzyć dla nich obu wspólny design. Ale i tu nie przesadzajmy. Tworzenie par wędzisko z kołowrotkiem w obrębie różnych producentów to zbyt wysokie wymagania. Zresztą zobaczcie sami, czy trzeba być takim samym by do siebie pasować? Tyle, ile można było Grzegorz Zielazny (zbrojmistrz w Design Fishing – W.P.) dostosował HM-X pod Heliosa Air. Za co bardzo dziękuję J

Pierwsze rzuty:

Trzeba ustawić hamulec rzutowy w zależności od swoich umiejętności. Biorąc pod uwagę moje nastawienia mogę się jeszcze trochę nauczyć J Przy odpowiednim ustawieniu hamulca z zestawu rzuca się przyjemnie. Wędzisko nie wymaga użycia dużej siły podczas wymachu i zarzucania, szczytówka pomaga w rzutach dobrze się ładując – to przekłada się na łatwość zarzucania. Ta cecha blanku daje możliwość mniejszego kąta ładowania kija. Dla wielu wędkarzy ma to znaczenie nad wodą. Jeżeli natomiast mamy dookoła siebie tylko przestrzeń będziemy mogli po prostu delektować się miękkością rzutów z głębokim ugięciem i szerokim wymachem.


Co na końcu linki?

Nie będę silił się na opisy mini i maksi zestawu. Ograniczę się do tego, czym rzucam na swoich łowiskach. Moja zasada to: Czym łowię - tym sprawdzam nowe wędzisko, nową wędkę. Nie będę na rybach przeprowadzał szczegółowych testów z użyciem wagi laboratoryjnej. Jedyne, na co zwróciłem uwagę to dolna granica, przy której kończy się (przy moich ustawieniach hamulca rzutowego) komfortowe rzucanie. Poniżej masy 5 gramów przyjemności z rzutów już nie odczuwałem. Łowiłem przynętami do około 10 gramów (woblery, obrotówki, gumy). "Robiły dobrze" czyli tak jak powinny :-) Obiecuję, że spróbuję kiedyś popracować w jakichś sprzyjających warunkach (bezwietrzna pogoda, otwarta woda i cieniutka plecionka) nad dolną granicą wyrzutu zestawu. Oczywiście jak najszybciej poinformuję Was o wynikach testu. Podobnie zrobię z górnymi jego granicami.


Ogólne odczucia:

To lekki zestaw castingowi, który polubiłem. Dobrze leży mi w ręku i sprawia frajdę podczas użytkowania także w trudnym łowisku. Gdy będę na wyprawie okoniowej, kleniowej czy pstrągowej - na pewno będzie moim zestawem numer jeden.
Mogę nawet powiedzieć, że okazał się fartownym - ale o tym w innym artykule, opisującym wyprawę nad pomorską rzeczkę. HM-X rzuca się z przyjemnością. W trakcie łowienia, wobler prowadzony w nurcie nie powodował nadwyrężenia szczytówki (gdy ta zbytnio się poddaje, przeszkadza w zacięciu, a nawet w prezentacji przynęty). Dlatego kontrola nad przynętą w tym zakresie wagowym była pełna. Podczas holu amortyzuje bardzo dobrze, a gdy chcę zdecydowanie, stanowczo przytrzymać rybę, to wędka jest posłuszna i zatrzymuję rybę.
Generalnie mówiąc, jakby ktoś chciał sprawić sobie lekki zestaw castingowy to mogę z czystym sumieniem polecić - mi on pasuje.

Sławek Kurzyński