Łowiąc karpie w trudnych warunkach (np. w zarośniętych stanowiskach), najchętniej sięgam po średnicę 0,40 mm. Podczas holu daje mi dużą dozę spokoju i pewności holu, wytrzymałości zestawu. Dla mokrego węzła typu „trzy końce” wytrzymuje obciążenie ok. 10 kg. Absolutnie wystarczająca moc, aby holować waleczne, przynajmniej kilkunastokilogramowe okazy w trudnych warunkach.
Co mogę powiedzieć o niej z praktycznego punktu widzenia? Daje poczucie elastyczności przy holu (łowię kijami Dragon Mega Baits Challenge o dł. 3,6 m i krzywej testowej ugięcia 3,5 lbs). Dobrze sygnalizuje brania nawet z odległości ponad 150 metrów. Przy wywózce gładko schodzi ze szpuli (nie spadając z niej samoistnie), układa się na wodzie w linii prostej (bez tendencji do powstawania spirali). Dość łatwo tonie. Ze stanowiska brzegowego bez problemu i celnie zarzucam zestaw przynajmniej na kilkadziesiąt metrów, a na łowiskach gdzie stosuję wywózkę, średnica żyłki nie ma negatywnego wpływu na komfort wędkowania. Nie zdarzyło mi się zerwać tej żyłki, ani na rybie, ani podczas siłowania się przy próbie ściągania zestawu do brzegu, z odległości ponad stu kilkudziesięciu metrów, w mocno zarośniętej wodzie. Aby w miarę równomiernie eksploatować cały odcinek żyłki, potrzebne są mało absorbujące zabiegi; po każdym wyjeździe przewijam ją w kierunku tył na przód. Ten prosty trick skutecznie wydłuża żywotność nawiniętej na kołowrotek linki, bo nie skupia wszystkich obciążeń tylko na jednym i tym samym jej odcinku. Średnica 0,40 mm to także dla mnie wygoda, bo cała zawartość 300-metrowej szpuli idealnie mieści się na moich kołowrotkach używanych podczas zasiadek karpiowych – to Okuma Trio Rex (wersja Salt). Po prostu, te 300 m wchodzą po sam rant szpuli.
Chciałbym też zwrócić uwagę na - bezpieczne dla samej żyłki - jej opakowanie fabryczne. To niby nic nadzwyczajnego, ale można śmiało wrzucić szpulkę na dno skrzynki lub torby z akcesoriami bez ryzyka, że jakieś luźne nożyczki czy scyzoryk uszkodzą linkę. A przecież takich ostrych przedmiotów w wielgachnej torbie karpiarza nie brakuje. Cena 300-metrowej szpuli to poziom ok. 30 zł. Uważam, że warto je wydać i przed nowym sezonem wymienić starą żyłkę na świeżą. Pewniejsza, nowa linka to dla mnie duży komfort psychiczny na zasiadce. Jeśli chcę myśleć o okazach w podbieraku, to muszę eliminować najsłabsze ogniwa w wędce. W końcu nowy i długi sezon przede mną. Chcę być dobrze nań przygotowany.
Paweł Szymański