Poziom wody w rzece bardzo niski, temperatury przekraczają 35° C. Upał i niżówka. Kilkanaście zasiadek na przełomie czerwca i lipca z feederami zakończyło się kompletną klapą.
Celem zasiadek głównie był kleń, na brzegu znalazła się jedna ledwo wymiarowa sztuka tego gatunku. Najlepsze przynęty takie jak żółty ser, groch, wiśnie czy czereśnie leżały na dnie rzeki niczym zaklęte. Sytuacja ta wymusiła na mnie zmianę planów. Zacząłem od odstawienia gruntówek i przejścia do łowienia metodą spinningową. Cel główny to boleń, może szczupak - jeśli rzeka da go w tym letnim skwarze. Plany jednak nie zawsze dają się zrealizować, tak było i tym razem. Boleń też zawiódł, brań było bardzo mało, a wymiary ryb znacznie poniżej średniej.
Trzeba szukać
Czas spędzony na brodzeniu jak i na wędrówkach brzegiem rzeki przyniósł jednak w końcu efekty. Trafiłem na lipcowe ryby, a dokładnie na szczupaki. Ten drapieżnik na ogół nie jest kojarzony z tym miesiącem (natomiast wszyscy kojarzą go z majem), ale koniec końców tylko ten gatunek nie zawiódł. Zaczęło się trochę od przypadku, pomogły mi wspomnienia z ubiegłej jesieni i powrót na opaskę, na której łowiłem wtedy szczupaki w podobnych warunkach wodnych, czyli przy bardzo niskim stanie rzeki. Szczupak przy niskim stanie bardzo ciepłej wody znów opuścił swoje typowe stanowiska w dołkach z leniwym nurtem. Popłynął na opaskę, zewnętrzną część niemałego zakrętu, gdzie znalazł lepsze warunki życia. Woda tu była lepiej natleniona, nurt szybszy, przybyła tu też znaczna część rozproszonej wcześniej po korycie drobnica.