Testerzy relacjonują

Jeziorowe spławikowanie - Zanęta

SPIS TREŚCI

 

Zanęta

Na dzisiejsze wędkowanie przygotowałam zanętę Maxima Jezioro Uniwersalna oraz Maxima Lin Karaś. Zmieszałam je w proporcji 1:1, następnie dodałam wodę w ilości takiej by nie przemoczyć przygotowanej mieszanki. Namoczoną przesiałam przez sito i połączyłam z gliną wiążącą, jasną. Glina spowoduje, że kule po wrzuceniu do wody, dociążone będą pracowały dopiero na dnie i nie rozpadną się w momencie zarzucenia, uderzenia o taflę wody bądź podczas opadania rozbijane przez ryby. Przed robieniem kul dodałam nieco kolorowych robaków. Wrzuciłam 7 kul wielkości pomarańczy pod zestaw skrócony i wędkowanie rozpoczęłam od sprawdzenia skuteczności tej metody.

Łowienie i zmiana wędek

Niestety przez 30 minut nic się nie działo. Zmieniałam przynęty z kolorowej mady na czerwone robaki (przysmak lina), lecz i to nie dało oczekiwanych efektów. Sięgnęłam po bata i łowiłam nim na podobnej odległości, więc dorzuciłam tylko 2 kule z zanętą. Już po chwili pierwsza płotka trafiła do siatki. Złowiłam kilka płotek, lecz nie zadowoliło mnie to, nie dało mi spokoju. Nadszedł czas na wypróbowanie matcha. Skoro po godzinie wędkowania po linach ani śladu, czas przekonać się czy istnieje możliwość złowienia ich dalej od brzegu. Mój ostatni "kontakt" z tą metodą połowu miał miejsce na Słoku w Bełchatowie 4 lata temu. Zawsze uważałam, że posługiwanie się odległościówką jest bardzo skomplikowane, więc nie sięgałam po nią prawie wcale. Czas "przełamać lody" i przekonać się czy faktycznie jest to takie trudne. Już po kilku rzutach złowiłam pierwszą płotkę, większą niż na bata. Match okazał się doskonałym uzupełnieniem pozostałych metod i w tym przypadku bardziej skuteczny. Najwięcej ryb pozyskałam właśnie łowiąc dalej od brzegu. Może nie wychodziło mi to idealnie, bo nie obyło się bez małego splątania zestawu, ale moje nastawienie do takiego sposobu wędkowania zmieniło się na bardzo pozytywne. Lina niestety nie miałam możliwości holować, gdyż nie chciały tego dnia współpracować ze mną. Mimo to miałam doskonałą możliwość przekonania się do matcha i z pewnością będę teraz po niego sięgać dużo częściej. Myślę, że warunki pogodowe, w których przyszło mi wędkować przyczyniły się do braku aktywności ryb; wielu innych wędkarzy znających jezioro tego dnia również nie złowiło linów.
Zrobiłam co tylko mogłam i jak najlepiej potrafię, lecz brak kontaktu z silnymi linami nie zniechęci mnie do dalszych poszukiwań. Na pewno tutaj wrócę.

Patrycja Tykwinska
fot. Waldemar Ptak