Wśród moich kolegów spinningistów bardzo wielu narzeka, że przemierza niekiedy kilka kilometrów brzegiem rzeki intensywnie spinningując i mimo tego nic nie złowili.
Gdy podpytuję o szczegóły, to słyszę odpowiedzi, że obławiali miejsca gumą, obrotówką, wahadłówką i woblerem. I nic. Że rzucali głębiej, płyciej, z prądem i też pod prąd, po skosie i prostopadle i nic. Koledzy z przejęciem zaklinają się, że użyli wszystkie przynęty zabrane nad wodę i nic – żadna ryba się nie zameldowała, nic nie siadło. Ostatnio jest to bardzo często słyszane zdanie: Nic nie bierze. Ale jest tego na pewno jakiś powód, który przyczynia się do tej trudnej sytuacji. Doskonale pamiętam okres w moim wędkowaniu, gdy i ja tak mówiłem: Nic nie bierze. W końcu jednak znalazłem swój złoty środek. U mnie też były i wciąż zdarzają się dni, że nie mam nawet kontaktu z drapieżnikiem, mimo łowienia w bankowym miejscu na sprawdzone przynęty. Ważnych powodów takiego stanu może być 1- 2, a czasem wiele więcej. Winą można obarczyć panujące warunki atmosferyczne a w tym zmieniające się ciśnienie, które często potrafi nieźle zamieszać w wędkarskich planach.
Przez ostatnie kilka miesięcy borykamy się z problemem wyjątkowo niskiego stanu ciepłej wody w rzekach. To problem nie tylko wędkarzy, ale i ryb. Dla mnie też jest ważny poziom lub stan wody utrzymujący się w rzece, bezpośrednio jest odpowiedzialny za brania ryb, ale i nie tylko. Są pewne niuanse związane z poziomem wody w łowisku. Im dłużej woda utrzymuje się na stałym poziomie, tym lepiej ryba bierze i dobrze reaguje na nasze przynęty i zanęty. Im częściej poziom wody się zmienia i skacze, ryba żeruje zmiennie, chimerycznie, bardzo krótko i nieprzewidywalnie. Ale najważniejszym elementem tej układanki, a zarazem niebagatelną sprawą dla mnie jest wybór miejsca łowienia, stanowiska. Każdy z nas ma takie miejsce lub nawet kilka miejsc, gdzie najczęściej udaje się z wędką licząc na udany połów, uzyskuje tam dobre wyniki i czasem chwali się dużymi rybami na wędce. Jak znam życie, oczywiście o lokalizacji tych miejsc za bardzo nikt nie chce mówić, bo dla wędkarza są największą tajemnicą, nie bez powodu są nazywane miejscówkami, bankówkami.