Moje podstawowe łowisko to Jezioro Żarnowieckie – głębokie i z połaciami zarośniętych płycizn, z bogatym pogłowiem szczupaków. Ale to nie są łatwe szczupaki, dlatego muszę używać przynęty wyjątkowo skutecznej, niezawodnej.
Jezioro jest rybne, ale każdy, kto tutaj łowił lub systematycznie łowi wie, że to nie są ryby łatwe do złowienia. Poznałem to jezioro wzdłuż i wszerz, jednak wciąż muszę główkować, w jaki sposób podejść szczupaki, aby choć jedna ładna sztuka zagościła na mojej łódce. Oprócz trików i taktyki łowienia mam w zanadrzu kilka niezwykle łownych przynęt, wśród nich także jest Salmo Sweeper.
Łowny ślizgacz
Ten wobler należy do grupy ślizgaczy, czyli zalicza się do grupy przynęt typu glider. Pytany o sposób łowienia Sweeperem odpowiadam dowcipnie, że można go prowadzić na dwa sposoby, według rady twórcy woblera Piotra Piskorskiego oraz według mojego sposobu. Teraz wyjaśnię, czym te sposoby się różnią. Pewnego razu wspólnie wędkowaliśmy z Panem Piotrem, akurat założyłem Sweepera do wędki i zauważyłem, że Pan Piotr bacznie mnie obserwuje. Po kilku minutach zapytał wprost: Andrzej, jak ty prowadzisz ten wobler? Przecież należy inaczej go prezentować; zobaczysz, nie złowisz nawet jednej ryby. Los mi sprzyjał, po chwili zaciąłem ładną rybę. Pewny siebie kontynuowałem spinningowanie swoim sposobem odpowiadając, że technikę łowienia tutaj wypracowałem i póki co pozostanę przy niej. Mój sposób prowadzenia polega na nieco szybkim prowadzeniu bez przystanków, powiedziałbym nawet, że prowadzę monotonnie, bez zmian w rytmie. Z kolei Salmo radzi prowadzić w zmiennym tempie, z przystankami, podczas których wobler opada – wtedy najczęściej należy oczekiwać ataku ryby. Sweeper ma udawać ranną (chorą) rybę, która z natury jest pożądanym i łatwym celem ataku szczupaka. Z pewnością na wielu innych łowiskach Polski i świata ten sposób jest bardzo wydajny, jednak u mnie na łowisku łowię po swojemu.
Szukać swojego sposobu
Przygodę ze Sweeperem zaczynałem od techniki prowadzenia sugerowaną przez Salmo. Takie podejście proponuję każdemu wędkarzowi rozpoczynającemu przygodę z tym woblerem. Dopiero poznanie właściwości łownych woblera, specyfiki swojego łowiska a w tym zachowania się ryb podpowie nam, co można zmienić w technice prowadzenia. A zatem początkującego spinningistę czeka ewolucja, zmiana techniki prezentowania woblera na podstawie sukcesywnie zdobywanego doświadczenia na danym łowisku. Moim zdaniem tak powinno się postępować z każdą przynętą. Przynęta Salmo Sweeper jest cudownie skuteczna, a zarazem łatwa w użytkowaniu i jeśli tylko wędkarz przygotuje się właściwe pod względem sprzętowym nie powinien mieć problemu z opanowaniem cięższego spinningu gliderem. W tym roku najczęściej sięgam po wobler długości 17 cm, ważący 97 gramów – jest czym rzucać, a muszę to robić na znaczną odległość ponieważ dość szybko prowadzę. Najchętniej używam jednoczęściowego spinningu Dragon X-Force 140S c.w. 40 – 140 g (znakomite wędzisko, polecam Wam). Odpowiada mi jego dobra dynamika i długość, duży zapas mocy blanku i bardzo dobre właściwości amortyzujące szaleństwa walczącego szczupaka. W zestawie używam plecionki.
Niezbędne akcesoria
Na łowisko zabieram zapasowe kotwice i osełkę do grotów kotwicy. Przekonałem się, że nawet najlepsza na świecie kotwica traci na ostrości w miarę upływającego czasu użytkowania. Tępy grot nie pomaga w zacięciu metrowego szczupaka, więc muszę o nie dbać. Kolejnym, wręcz strategicznym elementem wędki jest przypon i o tym niejednokrotnie zapewne każdy z Was przekonał się osobiście. Mój wybór padł na przypon Dragon Classic typu Surfstrand, 18 kg wytrzymałości i 40 cm długości. Mój wybór nie dyskwalifikuje innych przyponów Dragona, ot po prostu, ten przypadł mi do gustu.
Do wyboru tej właściwej przynęty na swoim łowisku należy podchodzić elastycznie, być przygotowanym na gwałtowny zwrot w upodobaniach naszych pupilków – szczupaków. Nie zawsze dla mnie przynętą nr 1 był Sweeper, jednak zawsze miałem przynajmniej dwie długości woblera w pudełkach, ponieważ wiedziałem z własnego doświadczenia i z opowiadań kolegów o wysokiej skuteczności tej przynęty na innych łowiskach.
Andrzej Wizner, Team Dragon
Fot. z archiwum autora