W ostatnich dniach września zakończyłem kolejny sezon łososiowy na rzekach irlandzkiego hrabstwa Kerry. Miejscowi wędkarze twierdzą, ze pod względem łososi był to najsłabszy sezon od kilkunastu lat. Mnie jednak udało się złowić dwie piękne, srebrne ryby.
O pierwszym łososiu możecie przeczytać TU.
W połowie września uderzył w Kerry potężny sztorm. Woda w rzece, w której łowię łososie i trocie, w ciągu kilku godzin przybrała ponad 2 metry. O tej porze roku taki przybór połączony ze sztormem powinien przynieść wchodzące z oceanu „świeże” ryby. Woda w rzece szybko opada i już po tygodniu jest idealna do wędkowania. Od znajomych wędkarzy docierają do mnie informacje o braku łososi w rzece, owszem są trocie, ale salmonów nie ma. To nie jest dobra wiadomość.
W końcu udaje mi się pojechać nad rzekę. Woda jest idealna, w kolorze piwa Guinness J Przybór dokładnie przepłukał koryto rzeki i na szczęście uciążliwe glony czepiające się haków znikły. Jak zwykle, łowię moim ulubionym kijem na trotki i łososie Dragonem Specialist Pro Stream długości 2,45 m i c.w. 5-25 g. Zacząłem spinningowanie. Idę, jak zawsze, w górę rzeki. Po pół godziny łowienia mam pierwszą rybę. To waleczna, ważąca ponad kilogram troć wędrowna.
Wznawiam spinningowanie. Po chwili dochodzę do bankówki – miejscówki darzącej mnie rybami. Tutaj rok wcześniej złowiłem ładnego łososia. Pierwsze rzuty obrotówką kończą się na pusto. Zakładam wobler Salmo Teno w kolorze pstrąga potokowego. W drugim rzucie, gdy wobler jest tuż pod moim brzegiem, widzę podążającego za nim łososia. Na moich oczach, dosłownie pod szczytówką wędki, Teno znika w pysku ryby. Jeest!! Całkiem spory salmon odjeżdża na hamulcu kołowrotka pod przeciwległy brzeg. Ostra walka trwa dobrych kilka minut. W końcu zsuwam się z brzegu do wody, tutaj głębokiej po pas. Przygotowuję podbierak [w który, według Waldka Ptaka powinien zmieścić się każdy łosoś ;) ] Niestety podbierak okazuje się zbyt mały… Odrzucam go na brzeg, a łososia podbieram za nasadę ogona.
Uff, starczy wędkarskich emocji na dziś. Kończę wędkowanie i wracam na parking, do samochodu. Po drodze spotykam oficera IFI, czyli irlandzkiego odpowiednika PZW, który kontroluje moje dokumenty. Wracam do Dingle na wieczorne Sea Bassy.
Ostatni raz pojawiam się nad rzeką ostatniego dnia sezonu. Woda jest już niska i klarowna. Łowię na obrotówki kilka małych pstrągów i trotek.
Przeżywam kolejne emocjonujące spotkania z rybą, a mianowicie do obrotówki, a potem do kilku salmiaków wychodzi niezdecydowana na atak piękna troć. Muska zamkniętym pyskiem kolejne przynęty i nie daje się przechytrzyć ani sprowokować do gwałtownego ataku. Na koniec dnia, łowię jeszcze fajnego pstrąga, oczywiście na salmiaka.
W sezonie łososiowym 2015 złowiłem, o czym już wspomniałem, dwa ładne salmony – 81 cm i 70 cm oraz kilka troci wędrownych. Przez cały sezon łowiłem oczywiście Dragonem Specialist Pro Stream. Z każdą kolejną wyprawą i wyholowaną rybą lubię ten spinning coraz bardziej. Jest lekki, czuły, nie gubi ryb podczas holu (nawet, gdy ewidentnie spóźnię zacięcie) i co mnie zaskakuje ma całkiem spory zapas mocy, nawet podczas holu kilkukilogramowych łososi. Mam nadzieję, że sezon 2016 będzie dużo lepszy od mijającego, a Specialist Pro Stream zostanie znowu konkretnie przetestowany przez duże łososie, a mój podbierak okaże się jeszcze wiele razy zbyt mały.
Na zakończenie artykułu zamieszczam fajne zdjęcie łososia, którego dwa lata temu również złowiłem na Salmo Teno:
Tomasz Ekert, Team Dragon