Wznawiam spinningowanie. Po chwili dochodzę do bankówki – miejscówki darzącej mnie rybami. Tutaj rok wcześniej złowiłem ładnego łososia. Pierwsze rzuty obrotówką kończą się na pusto. Zakładam wobler Salmo Teno w kolorze pstrąga potokowego. W drugim rzucie, gdy wobler jest tuż pod moim brzegiem, widzę podążającego za nim łososia. Na moich oczach, dosłownie pod szczytówką wędki, Teno znika w pysku ryby. Jeest!! Całkiem spory salmon odjeżdża na hamulcu kołowrotka pod przeciwległy brzeg. Ostra walka trwa dobrych kilka minut. W końcu zsuwam się z brzegu do wody, tutaj głębokiej po pas. Przygotowuję podbierak [w który, według Waldka Ptaka powinien zmieścić się każdy łosoś ;) ] Niestety podbierak okazuje się zbyt mały… Odrzucam go na brzeg, a łososia podbieram za nasadę ogona.
Uff, starczy wędkarskich emocji na dziś. Kończę wędkowanie i wracam na parking, do samochodu. Po drodze spotykam oficera IFI, czyli irlandzkiego odpowiednika PZW, który kontroluje moje dokumenty. Wracam do Dingle na wieczorne Sea Bassy.
Ostatni raz pojawiam się nad rzeką ostatniego dnia sezonu. Woda jest już niska i klarowna. Łowię na obrotówki kilka małych pstrągów i trotek.