Przynęty
Pstrągi jedzą oczywiście to, co jest w ich rzece, ale w tym okresie roku preferują, lubią większe kąski. Gdy zakładam woblera to zwykle ma on 6-7 cm. W wyjątkowych wypadkach zakładam mniejsze (niski stan wody) oraz większe woblery - nawet 9 cm (gdy mniejsze nie przyniosły efektu). Woblery są z tych smukłych bądź w klasycznym kształcie. W zależności od miejscówki, głębiej lub płycej schodzące. Mam wrażenie, że te najpłycej chodzące są o tej porze roku najmniej skuteczne. Często łowię na woblery, które sam wykonuję, ale ponieważ robię to na skalę hobbystyczną, to tak samo często korzystam z seryjnych modeli. Tu najbardziej lubię Salmo Minnow (7 cm) oraz Salmo Bullhead (6cm). Drugim rodzajem przynęt, które lubię, są obrotówki. Nie są tak zaczepowe jak gumy, a obecnie trochę mniej wędkarzy je stosuje, więc i ryby mniej je znają. Każda moja obrotówka dobrze pracuje w nurcie rzeki, co wbrew pozorom nie jest takie powszechne wśród obrotówek stosowanych przez pstrągarzy. W zeszłym roku wiele miłych chwil dały mi Tigery (nr 2). Do pudełka włożyłbym jeszcze Cariny (nr 2 i nr 3). Trzecia grupa to gumy. Tu już jest wielkie pole do manewru. Od twistera, poprzez rippery i inne wynalazki. W ubiegłym roku rozpocząłem próby z klasycznie "niepracującymi" rybkami. W tym roku, mocniej przyłożę się do sprawdzenia w różnych warunkach polowych Bleaka (w obu wielkościach). Pstrągi fajnie na niego reagują, w późniejszym czasie zdam relację jak go najlepiej zdobić i w jakich okolicznościach przyrody sprawdza się najlepiej.
W jakich miejscach i jak łowić? To już temat rzeka a poglądów tyle, ilu wędkarzy. Najważniejsza jest wiara w przynętę i różne sposoby prowadzenia. Starajmy się wyczuć ruchy przynętą lokalizując jej położenie względem dna i przeszkód, zastanawiajmy się czy nam pasuje do wody i do okoliczności. Po jakimś czasie zacznie nam się to sprawdzać :-). Zimą, tak jak wcześniej pisałem, wszędzie dookoła widzimy spokój. Podobnie prezentujmy przynęty. Trochę w wolniejszym tempie, bez mocnych szarpnięć itd. Szukajmy spokojniejszych i głębszych rynien, podmyć pod drzewami (często pod korzeniami jest dobra kryjówka dla pstrąga), ale nie odpuszczajmy szybszych warkoczy. W pewien sposób człowiek jest ułomny i nie widzi wszystkich miejsc pod wodą, więc może i w bystrzu są rejony ze stojącą prawie wodą, nad którą przetacza się szybki nurt? Przynętę warto prowadzić powoli, z przystankami o ile to możliwe. Gumę czasami warto położyć na chwilę na dnie (bądźmy czujni, bo pstrąg może ją z dna podnieść), pozwolić nurtowi na turlanie jej po dnie. Nic się nie stanie, gdy obrotówka na chwilę z powodu "przystanku" przestanie pracować. Gdy za chwilę wznowi pracę może to skłonić pstrąga doataku. Woblery są tu najbardziej wszechstronne (może dlatego przynajmniej 60% czasu właśnie one znajdują się na mojej agrafce). Da się pływającego spuścić daleko pod drzewo, da radę trochę nim "jerkować". Czasami warto pokusić się o lekką modyfikację jego pracy: podgiąć odpowiednio oczko i spowodować, że gdy rzucony pod drugi brzeg i następnie przytrzymany poniżej naszego stanowiska, to długo będzie bujał się w pobliżu drugiego brzegu. Wszystko jest kwestią potrzeby i wykorzystania cech przynęty. A tu pomysłami można by już zapełnić niejedną encyklopedię.
Wyprawa będzie przyjemnością, gdy odpowiednio się na nią ubierzemy. Trzeba znaleźć jakieś optimum pogody za oknem i naszego ubrania. Gdy ubierzemy się za grubo - spocimy się i dyskomfort zapewniony, gdy za mało warstw - zmarzniemy. Warto mieć ze sobą rękawiczki z odkrytymi palcami do operowania linką czy przynętami, ale i one nie pomogą, jeśli będziemy zbyt lekko ubrani.
Do zobaczenia na pstrągowymi wodami gdzieś w Polsce i połamania kija :-)
Sławek Kurzyński
ODNOŚNIKI: obrotówka Carina | obrotówka Tiger | woblery Salmo Bullhead | woblery Salmo Minnow | agrafkach z krętlikiem Spinn Lock | rękawice bezpalcowe