Testerzy relacjonują

Sztos patyk

SPIS TREŚCI

Grudniowy okres przedświąteczny i przedsylwestrowy… nie za bardzo go lubię - na moich okolicznych rzeczkach panuje całkowity zakaz wędkowania. A ja tęsknię za tymi łowiskami już od października. Trudno, wytrzymam jeszcze kilka dni i znowu rozpocznę nowy sezon łowienia ryb z kropkami.

Odliczając dni i godziny do pierwszego stycznia, zabrałem się za porządki w ostatnim pokoju - jak go nazywa żona. Dostaliśmy z synami ultimatum: wyprowadzić „się” do pierwszego stycznia. Nieważne, gdzie: do garażu, na strych, gdziekolwiek byle naszego sprzętu wędkarskiego tam nie było. Po Nowym Roku pewnie pozostanie wszystko po staremu i nasze wędkarskie graty dalej tam pozostaną. Przedświąteczne porządki to jednakże tradycja. Walczyć z tym się nie da, J więc rozglądam się nieporadnie po pomieszczeniu. Od czego by tu zacząć? Sprzęt na trotkę spakowany od dobrego miesiąca, wszystko gotowe czeka. Następne pakowanie będzie pod pstrągi. Wykonuję szybki acz przyjemny przegląd lżejszych wędzisk. Na samym wierzchu leżą dwa kije Dragona, które dostałem do testów pod koniec sierpnia. Pamiętam ten dzień, kiedy kurier przywiózł długą paczkę. Było upalne popołudnie, podjąłem walkę z taśmami na kartonie i po chwili z wnętrza kartonu wyjmuję Team Dragona Sensitive 2,45 m c.w. 3-14 g oraz Dragona Nano Force 2,13 m c.w. 3-14 g.

Team Dragon Sensitive Makro

Pierwszy kijek upatrzyłem sobie już na pokazie sprzętu Dragona podczas zawodów „Reska Troć 2015”. Wziąłem go wtedy w rękę, machnąłem raz na sucho i już wiedziałem, że chcę go mieć. No i jest. Wędkarska magia. J Głaskam go ponownie po rękojeści, oglądam dokładnie. Zakładam kołowrotek. Wszystko wygląda idealnie: wyważenie, długość, akcja, bajka - wszystko pod mój gust. Siedząc na ławce przed domem jestem tak zafascynowany, że nie zauważam nadejścia mojego starszego syna. "Co tam masz? Kije Dragona? Pokazuj." Daję mu do ręki Sensitiva. Ogląda złożony przeze mnie zestaw. "Niezły. Co tam jeszcze masz?" – pyta zaciekawiony. Pokazuję złożonego Nano Force. "Ale sztos patyk, sto razy lepszy od tamtego! Będzie wymiatał." - mówi z uśmiechem na twarzy składając wędzisko. Nasze zmagania ze sprzętem przerywa dźwięk telefonu."Cześć, u mnie od paru dni nic nie bierze, może by tak na twoim jeziorze z łódki na jakiegoś okonka wieczorkiem zapolować?" - melduje się kolega. Patrzę na syna zakładającego kręciołka do Nano Force. Okazja do testów nadeszła niespodziewanie szybko. W sam raz, można powiedzieć. "Podjeżdżaj, właśnie kończymy montować sprzęt." - odpowiadam. Godzinę później już płyniemy na okoniową górkę. Nie jestem ekspertem od łowienia ryb w paski, jednakże tego dnia z przyjemnością łowiłem garbuski na niewielkie przynęty Sensitivem. Długo jednakże nie zapomnę lania, jakie sprawił mi mój syn. Do dziś nie wiem, na czym polegał jego taniec z Nano Force. Łowiliśmy takimi samymi przynętami, takimi samymi linkami, to jak można wyjaśnić moje dwadzieścia okonków przy jego sześćdziesięciu w przedziale 20-35 cm, nie wspominając o mniejszych? "Mówiłem, dynamit kij, już go nie dostaniesz." – syn stwierdził podczas powrotu. Młodszemu (drugiemu) synowi na kolejnej wyprawie na pasiaki też ten kijek przylgnął dobrze do ręki (z litości nad sobą pominę wynik konfrontacji). Postanowiłem odgryźć się na kropkach. Ostatnie dni sezonu spędziłem nad moimi rzeczkami.