Wybierając się na zimowe okonie, niezwykle ważne jest odpowiednie przygotowanie, zarówno w kwestii sprzętu jak i samej taktyki. Inaczej będziemy podchodzić do łowienia wczesną zimą/późną jesienią, a inaczej u progu wiosny. Wraz z nadejściem pierwszych przymrozków rozpoczyna się wielka uczta i wtedy właśnie, radzę wstrzymać się z wyborem najlżejszych zestawów. Odłóżmy je lepiej na później.
Wczesna zima/późna jesień
Przede wszystkim musimy pamiętać, że okonie podobnie jak nasze pozostałe drapieżniki wykazują największą aktywność wraz z nadejściem pierwszych oznak nadchodzącej zimy. Możemy wtedy spróbować dobrać się do pasiaków stosując ultralekkie zestawy, ale osobiście proponowałbym obranie nieco innej strategii. Na początku sezonu zimowego warto wybrać się nad wodę z lekkim, ale jednak nieco mocniejszym sprzętem, a w naszym ekwipunku powinny znaleźć się większe, niekoniecznie stricte okoniowe przynęty.
Zacznijmy jednak od początku. Wybierając się na okonie późną jesienią zabieram ze sobą wędzisko Dragon Fishmaker 2,6 m 4-18 g. Jest to szybka wklejanka o bardzo ładnym, głębszym ugięciu i ciepłym blanku. Kij sprawia wrażenie nieco sztywnego, ale nic bardziej mylnego. Jest bardzo czuły i doskonale amortyzuje wszystkie "sztuczki" walczącej ryby. Używam go głównie do gum w przedziale 5 i 7 cm, obciążonych stosunkowo ciężkimi główkami.
Jako uzupełnienie zestawu stosuję sprawdzony już kołowrotek Team Dragon 920iz z nawiniętą plecionką 0,08 mm Dragon Guide Ultra Lite. Zestaw ten stosuję głównie na głębszych łowiskach do nieco cięższego łowienia, które bardziej przypomina lekkie szczupakowo-sandaczowe spinningowanie. Używam go również do metody Drop Shot oraz cięższego bocznego troka (po obie te metody sięgam bardzo rzadko, ale niekiedy są one skuteczne, zwłaszcza na chimerycznie żerujące ryby) Konstruując cięższy zestaw na okonie warto na jego końcu dowiązać cieniutki przypon wolframowy o wytrzymałości do 5 kg. Pasiakom nie będzie on przeszkadzać, zaś w przypadku zainteresowania się wabikiem przez szczupaki zapobiegnie on obcince.
Przygotowując zestaw do Drop Shota dowiązuję ok. metrowej długości przypon z fluorocarbonu o przekroju 0,18-0,22mm, natomiast w przypadku cięższego bocznego troka, stosuję żyłkę 0,16 mm.
Moimi ulubionymi i sprawdzonymi gumami na cięższe okoniowanie są głównie: Reno Killer 6 cm, Lunatic 7,5 cm oraz dropshotowe: (z powodzeniem możemy zbroić je główkami dżigowymi) Bleak i Minnow w mniejszym rozmiarze. Do zbrojenia przynęt gumowych używam tylko i wyłącznie główek Mustad oraz Dragon V-Point.
Zima/Przedwiośnie
Wraz z nadejściem zimy, okonie zmieniają nieco dietę, rezygnując z męczącego uganiania się za drobnicą. Ich zimowe menu składa się głównie z różnego rodzaju larw i innych drobnych żyjątek wodnych, które są o wiele łatwiejsze do upolowania i nie wymagają pościgów powodujących utratę bardzo cennej o tej porze roku energii. Duże samice są już ciężkie od ikry, co też nie ułatwia im podnoszenia się do ruchliwych ofiar. Biorąc wszystkie te fakty pod uwagę, musimy nieco zmienić naszą taktykę, w związku z czym właśnie teraz powinniśmy sięgnąć po lekkie zestawy i mniejsze przynęty. Moimi ulubionymi i sprawdzonymi wabikami do ultralekkiego łowienia są gumki (twistery i kopytka) długości 4-5 cm. Kilka sezonów wcześniej sięgałem po 1-calowe paproszki, ale szybko przekonałem się, że mimo wszystko większe ryby interesują się raczej pokaźniejszymi kąskami.
Do bardzo lekkiego łowienia używam w zasadzie dwóch wędzisk. Pierwsze to wklejanka Dragon Viper SL 2-10 g, długości 2,6 m, drugie zaś to Dragon Nano Lite 3-14 g dł. 2,4 m.
Viper SL doskonale sprawdza się podczas bardzo lekkiego i finezyjnego dropszotowania oraz w bocznym troku. Jest to czuły, szybki kij o sporym zapasie mocy, dzięki czemu świetnie radzi sobie z przyłowami w postaci przyzwoitych szczupaków czy sandaczy. Używam go również do klasycznego dżigowania w miejscach, które wymagają dłuższego wędziska. Świetnie radzi sobie z celnym i dalekim posyłaniem nawet bardzo lekkich przynęt.
Nano Lite 3-14 g to średniak (chodzi o c.w.) z serii i chociaż na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że do okoniowego dłubania odpowiedniejszy byłby nieco lżejszy model, ja wybrałem wędzisko o średniej mocy. Często stosuję stosunkowo spore gumki o dosyć wyraźnej pracy i tutaj większy zapas mocy bywa nieoceniony, a samo łowienie jest bardziej komfortowe. Wędzisko idealnie współgra z bardzo cienką plecionką (0,03 mm), a dzięki głębokiemu ugięciu liczba spadów jest znikoma. Okonie zacinają się pewnie i w większości przypadków hol kończy się sukcesem.
Jako uzupełnienie ultralekkich zestawów stosuję kołowrotki: Dragon Guide 820 Fd oraz Ryobi Arctica 2000. Oba młynki charakteryzują się bardzo dobrą kulturą pracy oraz dobrze działającym hamulcem, co w przypadku okoni jest niezwykle istotne. Łowię głównie plecionką, oczywiście, jeśli pozwalają na to warunki. Zawsze zabieram ze sobą zapasowe szpulki z żyłką 0,14 – 0,16 mm, dzięki czemu w razie ujemnych temperatur nie muszę rezygnować z łowienia. Przez ostatni sezon miałem okazję testować żyłkę X-Treme Spinn oraz Jig w kolorze czerwonym i muszę przyznać, że sprawdziła się doskonale. Mała rozciągliwość, brak pamięci oraz spora odporność na czynniki zewnętrzne to jej ogromne atuty. Do lekkiego łowienia okoni używam głównie gum: Reno Killer 5 cm, Phantom 5 cm, Jumper 3,5 cm, Hitman 5 cm oraz różnego rodzaju robaczków, raczków i pijawek. Wabiki zbroję w sprawdzone główki Dragon X-Fine oraz Mustad Micro. Łowiąc plecionką, dowiązuję ok. 50-80-centymetrowy przypon z fluorocarbonu 0,14 mm, zaś w przypadku częstych przyłowów szczupakowych stosuję najcieńsze przypony wolframowe o wytrzymałości do 2,5 kg.
Technika łowienia
Łowiąc okonie zarówno przy użyciu cięższych jak i lżejszych zestawów stosuję głównie klasyczny opad z różnymi jego wariacjami. Musimy pamiętać, że o tej porze roku powinniśmy raczej prowadzić nasze przynęty wolniej, a sam opad powinien być dłuższy, niż ma to miejsce w cieplejszych porach roku. Na początku zimowego sezonu zdarza się oczywiście, że ryby lepiej reagują na agresywniejszą prezentację gum obciążonych cięższymi główkami, dlatego też najważniejszą rzeczą jest próbowanie nowych i przełamywania utartych schematów. Nieco inaczej jest w przypadku, kiedy zima na dobre zagości na naszych łowiskach. Tutaj często musimy wykazać się naprawdę sporą inwencją, ponieważ bywają dni, kiedy okonie stają się niezwykle chimeryczne, a samo zmuszenie chociażby jednej sztuki do brania stanowi nie lada wyzwanie nawet dla bardzo doświadczonego wędkarza (przekornie mówiąc – dotkliwie doświadczonego, bo na zimowych okoniach już nie jeden nieomal nie zjadł wszystkich zębów). Musimy pamiętać, że zimna woda w znacznym stopniu spowalnia metabolizm żyjących w niej organizmów, co tyczy się również okoni i ich ofiar. Ważne jest, abyśmy prowadzili naszą przynętę w sposób możliwie najbardziej finezyjny i naturalny. Często warto robić dłuższe, kilkusekundowe pauzy oraz niewysokie i wolne podbicia. Kiedy niezbyt skore do brań ryby manifestują swoją obecność jedynie delikatnymi trąceniami w naszą przynętę, warto pokombinować z rozmiarem oraz masą główki dżigowej. Często może okazać się, że kluczem do sukcesu jest sam kolor, ale zdecydowanie polecam raczej stonowane odcienie: zieleni, brązu, perły, to wszystko w połączeniu z różnymi brokatami.
Mimo, że osobiście nie jestem zwolennikiem (ale też i nie przeciwnikiem) bocznego troka czy bardzo popularnego ostatnimi czasy w naszym kraju drop shota, to w wielu wypadkach stanowią one moją ostatnią deskę ratunku. Stosując boczny trok staram się prowadzić zestaw możliwie jak najwolniej z częstymi przystankami, co jakiś czas mocniej podszarpując. Bardzo ważne jest, aby wybierać twisterki o dosyć ciężkim korpusie i małym ogonku (idealnie sprawdzają się tutaj Jumper oraz Hitman), ponieważ tylko taka guma nie będzie obracać się wokół własnej osi powodując skręcenie zestawu. Pomocnym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest staranne zawiązanie węzła na trzonku haczyka. W przypadku drop shota stosuję klasyczne połączenie plecionki z fluorocarbonem, węzłem baryłkowym. Używam ciężarków przeznaczonych do bocznego troka, oraz specjalistycznych haków dedykowanych tej metodzie. O tej porze roku staram się delikatnie" pracować" przynętą bliżej dna, chyba że okonie polują w toni na wygrzewającą się drobnicę-w takich warunkach metoda ta bywa naprawdę skuteczna.
Zimowe łowienie okoni ma w sobie coś magicznego, coś co sprawia, że mimo niesprzyjającej aury jestem w stanie spędzić nad wodą dobre kilka godzin, tylko po to żeby przechytrzyć chociaż jednego, ale za to wyrośniętego i pięknie wybarwionego garbuska. Nie jest to proste łowienie, ale z drugiej strony niezwykle satysfakcjonujące. Zimowy okoń to trudny i naprawdę godny przeciwnik, w związku z czym namawiam Was drodzy koledzy do traktowania go z należytym szacunkiem. Niestety duże osobniki tego gatunku, mimo ogólnie niemałej liczebności w naszych wodach to dzisiaj rzadkość. Starajmy się wypuszczać wszystkie złowione ryby po to, abyśmy mogli cieszyć się nimi za rok, o tej samej porze.
Piotr Czerwiński