Maj, miesiąc nieodłącznie kojarzący się wielu wędkarzom ze spinningowymi drapieżnikami, dla mnie zawsze jest najlepszym czasem na linowe zasiadki z odległościówką w roli głównej. A skoro w tym sezonie otrzymałem do sprawdzenia w akcji i zaopiniowania model wędziska Black Shadow długości 4,20 m i ciężarze wyrzutowym do 20 gramów, wybór gatunku i miejsca połowu był dla mnie oczywisty: starorzecze i niezwykle waleczne „zielone prosiaczki”.
Miejscem kolejnej już linowej zasiadki było kameralne starorzecze o głębokości do 2.5 metra, gęsto porośnięte moczarką, trzciną i grążelami z bardzo mulistym dnem, czyli wprost idealna woda dla ostrożnych linów.
Pora łowienia i akcesoria
Pół godziny przed świtem byłem na miejscu, by móc przygotować zanętę i zmontować wędzisko. Po wstępnym namoczeniu zanęty zająłem się złożeniem Black Shadow Matcha, składającym się z trzech części łączonych ze sobą w sposób nasadowy, a także montażem zestawu odległościowego. Na kołowrotek, jako żyłkę główną, nawinąłem bardzo miękką i szybko tonącą Dragon X-Treme Match grubości 0,18 mm w brązowym maskującym kolorze, w roli żyłki przyponowej wystąpiła Dragon Magnum 0,12 mm, haczyk to Mustad Match Multi w rozmiarze 10 - idealny do zaprezentowania trzech białych robaków.
Miejsce łowienia
Zestaw postanowiłem ulokować tuż za pasem grążeli na nieco twardszym skrawku dna, jednak tuż obok mulistego dna, w którym liny chętnie wyszukują pokarmu. Tuż przed spławik wrzuciłem cztery średniej wielkości kule zanętowe z dodatkiem białych robaków.
Pierwsze brania
Już po upływie kilku minut, w nęconym obszarze ujrzałem pojawiającą się „ścieżkę” z drobnych bąbelków, czyli charakterystyczny objaw aktywnie żerujących linów. Na pierwsze branie nie musiałem długo oczekiwać. Spławik w jednostajnym tempie zniknął pod wodą, zareagowałem natychmiastowym zacięciem, a wędzisko Black Shadow zaczęło pięknie się uginać pod ciężarem walczącego lina, który usilnie próbował ukryć się w gęstej podwodnej roślinności. Dzięki dużemu zapasowi mocy odległościówki oraz jej długości blanku powyżej 4 metrów bez najmniejszego problemu udało się kontrować gwałtowne zrywy i odjazdy walczącej ryby, która po krótkim holu znalazła się w podbieraku.
Kolejny raz zarzucam zestaw w nęcony obszar, po chwili znowu branie i… zaczęło się prawdziwe linowe eldorado. Co prawda, na początku były to ryby nieprzekraczające wielkości 35 cm, lecz pozwoliły mi na dokładne przetestowanie wszystkich właściwości wędziska Dragon Black Shadow Match.
Dzięki jego akcji Fast ulokowanie najlżejszego zestawu na dużej odległości, a także zacięcie biorącego lina z kilkudziesięciu metrów nie stanowiło najmniejszego problemu, nawet podczas mocniejszych podmuchów bocznego wiatru, który towarzyszył mi podczas zasiadki. Niezwykła elastyczność i miękkość wędki Black Shadow uchroniła mnie również przed stratą największej ryby tego dnia, przy zbyt mocno dokręconym hamulcu kołowrotka. Bardzo lekki i smukły blank wędziska nie męczy ramienia podczas kilkugodzinnej zasiadki, co ma niebagatelne znaczenie przy dużej ilości zarzutów zestawu oraz holi. Sądzę, że wytrzymałość wędziska Black Shadow pozwoli zastosować je podczas połowu najbardziej okazałych linów, leszczy i płoci a nawet kilkukilogramowych karpi - mieszkańców „mojego” starorzecza.
Polecam je każdemu miłośnikowi odległościowych połowów w różnych typach łowisk. Wędzisko Mega Baits Black Shadow Match będzie mi towarzyszyć podczas niejednej spławikowej zasiadki, o każdej porze roku.
Sebastian Rej