W poszukiwaniu ryb niektórzy z nas potrafią przejechać setki kilometrów. Niestety nie każdy ma tyle szczęścia czy możliwości, a wtedy pozostaje wędkowanie na łowiskach w pobliżu miejsca zamieszkania.
W ostatnich latach powstaje coraz więcej łowisk specjalnych, nie tylko dostosowanych do potrzeb karpiarzy. Tego typu łowiska cieszą się dużym zainteresowaniem wśród wędkarzy i zapotrzebowanie na nie wciąż rośnie. Zwiększająca się ilość tych łowisk sprzyja wybraniu czegoś dla siebie, według własnych upodobań – mówiąc krótko, każdy wędkarz znajdzie coś dla siebie.
Kierując się na Przemyśl po raz pierwszy miałam możliwość wyjazdu na podkarpackie wody. Do pokonania miałam dystans grubo ponad 600 kilometrów, więc jednodniowy pobyt na łowisku jest bardzo niepraktyczny; wędkowanie ma sprawiać przyjemność i relaks, a wędkarza znużonego długą podróżą wędkowanie szybko nuży i może ominąć nie jedno branie, dlatego przy planowaniu wyjazdu na znacznie oddalone łowiska warto zarezerwować sobie kilka dni wolnego.
Wyjazd na nieznane
Nie znałam wcześniej tego łowiska, więc bazowałam na informacjach zaczerpniętych u innych wędkarzy. Czasami takie sugestie pomogą nam już na starcie odpowiednio się ukierunkować na metodę czy technikę łowienia adekwatną do warunków panujących w danym akwenie. Do pokrowca spakowane zostały feedery o zróżnicowanym ciężarze wyrzutowym, quiver c.w. 50 g oraz wędki spławikowe typu match, bat. Drgająca szczytówka bywa niezawodna szczególnie poławiając ryby średniej wielkości. Łowiąc białoryb z dna, które tutaj jest dość czyste i zaczepy trafiają się sporadycznie, możemy śmiało zastosować koszyczek zanętowy albo sprężynę.
Miejscem docelowym mojej podróży oraz wędkowania było łowisko specjalne Stary San w miejscowości Hurko k. Przemyśla. Jest to niemały odcinek starorzecza zarybiony oraz przystosowany do potrzeb wędkarzy. Spacerując wzdłuż linii brzegowej widać ogrom pracy włożony w to, aby łowisko zachęcało do przyjazdu.