Testerzy relacjonują

Na nieznanym łowisku: Hurko - Bez nęcenia ani rusz

SPIS TREŚCI

 

Bez nęcenia ani rusz

Pierwszego dnia, do nęcenia zastosowałam zanętę Quattro Lin-Karaś Kozieradka oraz zanętę Klubową Super Lock. Aby urozmaicić frakcję mieszanki dosypałam zanętę XXL Leszcz. Drugiego dnia testowałam (na tym łowisku) zanętę Mega Baits Method-Feeder o smaku Fish. Oprócz zanęty, do nęcenia łowiska używałam kukurydzy konserwowej z puszki. Dosypałam ziarna do zanęty przed napełnieniem koszyczków zanętowych. Dodatkowo strzelanie z procy kukurydzą pobudzało ryby i pomogło obficiej zanęcić łowisko, doskonale podtrzymywało brania i aktywność ryb. Dorzucenie ziaren z ręki nie wchodziło w grę, a nęcenie kukurydzą za pomocą koszyczka jest trudne do wykonania, gdyż ziarna z niego wysypują się podczas zarzucania.
Jako przynętę użyłam czerwone robaki, białe robaki oraz kukurydzę konserwowaną. Początkowo białe robaki oraz kukurydza przynosiły lepsze efekty, lecz w późniejszych godzinach połowu skuteczność wszystkich trzech przynęt była niemal identyczna. Jeśli ryby żerują i łowisko posiada bogaty rybostan, to przy wyborze przynęty możemy kierować się selektywnym działaniem dużej przynęty – chodzi o wielkość łowionych ryb, można to zrealizować zakładając na haczyk większą porcję robaków lub więcej ziaren.
Pierwszego dnia połowu sprawdziłam też skuteczność łowienia na method-feedera. Skuteczność niestety była mniejsza w porównaniu z klasycznym zestawem. Różnice mogą wynikać z faktu stosowania zupełnie innych haczyków, długości przyponu (do methody używa się stosunkowo krótkich). Ten sposób prezentacji przynęty i zanęty bardziej preferowany jest do połowu karpi, które zasysając zanętę czynią to samo również z przynętą wraz z haczykiem. Początkowo łowiłam karasie, jednak później holowałam wymiarowe, waleczne liny. Wybierając zanętę kierowałam się preferencjami głównie tych dwóch gatunków. Oprócz tych ryb, udało się złowić wzdręgi, które atakowały przynętę od razu po zarzuceniu zestawu, nim ten zdążył opaść na dno - klasycznie brały z opadu. Niespodzianką dla mnie był wyholowany ponadwymiarowy szczupak. Pod koniec wędkowania aktywność szczupaków w łowisku wzrosła, o czym świadczyły liczne obcinki przyponów podczas holu ryby, a nawet już w chwili lekkiego docięcia. Na wędce również pojawiła się ryba znacznych rozmiarów, która wyrwała wędzisko z podpórki. Na szczęście kołowrotek zablokował się na uchwycie drugiej podpórki, a przeraźliwy dźwięk hamulca zaalarmował mnie. Niestety, nim zdążyłam opanować sytuację ryba zerwała wszystko. Przypuszczalnie mógł być to karp. Pod koniec wędkowania zanęciliśmy dodatkowo łowisko ziarnami kukurydzy. Drugiego dnia planowałam wrócić w to samo miejsce, aby sprawdzić czy wcześniejsze nęcenie zwabi większe ryby w łowisko. Do nęcenia oprócz zanęty użyłam parowanych ziaren kukurydzy. Wynik podczas dwóch dni połowów był porównywalny, jednak złowione liny drugiego dnia były nieco większe.

Wędkowanie na tego typu łowisku, które zostało zarybione i przygotowane dla wędkarzy, nadaje się idealnie na trening i sprawdzenie swoich możliwości nad wodą w praktyce. Waleczne liny i karasie podczas holu pozwolą sprawdzić wytrzymałość sprzętu oraz jego pracę na rybie i wybrać najlepszy wariant sposobu połowu. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę po większe ryby, które będą czekać na mnie i zameldują się na wędkach następnym razem.

Czytaj więcej o zanętach Dragon »  
Czytaj więcej o wędziskach typu feeder i quiver »

Patrycja Tykwinska
fot. Waldemar Ptak