Późna jesień to najlepszy okres do łowienia drapieżników. Wie o tym każdy spinningista. O każdej porze dnia można liczyć na branie. Nie warto więc rezygnować i zniechęcać się brzydką pogodą.
O ile zima zbyt szybko nas nie zaskoczy, najlepsze dopiero przed nami. Zresztą, późno-jesienna i z pozoru brzydka pora ma niepowtarzalny charakter. Trudno jest mi opisać ten harmonijny, błogi spokój, który panuje nad jeziorami. A im gorzej jest na dworze, tym mniej wędkarzy i zazwyczaj w psią pogodę nieźle biorą ryby.
Tu i tam - wszędzie
Z nadejściem chłodnych jesiennych dni, podwodna roślinność zanika. Zaczynają się tworzyć warunki umożliwiające prowadzenie większych przynęt. W listopadzie całkowicie znikną kapelony (grążele), a podwodne łąki osiądą na dnie. Zatem gdzie będą przebywać szczupaki? Moje skromne doświadczenie podpowiada, że będą wszędzie! Kuriozalne stwierdzenie? Nie do końca. W listopadzie i grudniu łowiłem szczupaki zarówno w płytkich zatokach i głębinach. Niemniej jednak odnalezienie drapieżników nie jest proste. Pomóc może mapa batymetryczna, która ułatwi zlokalizowanie interesujących nas miejsc, które potencjalnie będą miejscem gromadzenia się ryb na zimę. Będą to wszystkie zagłębienia i dołki. Co więcej, świetna znajomość zbiornika nie jest gwarancją sukcesu. Uwierzcie mi. Trzeba kombinować. Podstawą jest namierzenie stad drobnicy.
Często bez wędkarskiej elektroniki jest to niemożliwe. Aczkolwiek w sprzyjających warunkach (flauta) można bez problemu zauważyć aktywność ryb w postaci bąbelków, spławów czy oczkowania na powierzchni. Wyraźnie podkreślam, że lokalizacja drobnicy to czynność priorytetowa, ponieważ to ona warunkuje obecności drapieżnika w jej okolicy. Każde wędkowanie zaczynam od poszukiwań, starając się robić to szybko i praktycznie, więc trollinguję, co często kończy się rybą na wędce. Mijające tygodnie utwierdziły mnie w przekonaniu, że rozpoznanie łowiska to ciągły proces trwający przez cały czas wędkowania. Ryby mają płetwy i nie stoją w miejscu, nawet o tej porze ogromne stada białorybu migrują w łowisku a za nimi podążają drapieżniki. Co jednak zrobić bez elektroniki? Bardzo pomocne w lokalizacji ryb są ptaki. Obserwuję wodę, szukam ptactwa pożywiającego się rybami. Tam gdzie ptaki są i ryby. To taka biologiczna nawigacja.
Późna jesień to czas poszukiwań i niestety trzeba uzbroić się w cierpliwość.
To już jesień!
Ten, kto uważał na biologii wie, że cechą charakterystyczną ryb jest zmiennocieplność. Oznacza to, że w okresie zimowym procesy życiowe spowalniają a niektóre gatunki nawet zapadają w stan odrętwienia. Co to ma do rzeczy? Bezpośrednio temperatura wody ma wpływ na aktywność ryb. Temperatura przy dnie wynosi 4 stopnie Celsjusza. Jesienią powierzchniowa warstwa wody stopniowo się ochładza. Następuje intensywne mieszanie wody, a w małych i płytszych jeziorach nawet wyrównanie temperatury wody na całej głębokości. Nic dziwnego, że jesienne tempo prezentacji przynęty powinno różnić się od letniego. Prowadzona guma w tempie pędzącego pociągu Pendolino nie zainteresuje szczupaka, ponieważ zaledwie mignie przed paszczą. Wprawdzie wyczuje ją linią boczną, lecz nie będzie tracić cennej energii próbując pochwycić zbyt szybką przynętę-ofiarę. Dlatego tak istotne jest powolne prowadzenie przynęty. Warto poświęcić więcej czasu na dokładne i chwilami monotonne obławianie wytypowanego miejsca. Spora część ataków będzie następować w momencie zatrzymania wabika. Brania będą bardzo delikatne, ledwo wyczuwalne. Lecz nie jest to sztywna reguła, bo łowiąc w grudniu zdarzało się, że szczupaki uderzały bardzo agresywnie w wolno prowadzone przynęty.
Co smakuje najlepiej?
Według badań, idealna wielkość ofiary szczupaka to 1/4 jego długości. Oczywiście to tylko reguła, od której można wskazać niezliczoną ilość wyjątków. Pewne jest, że duże szczupaki jedzą większe ryby. Moje przynęty to wąski wachlarz kolorów i wielkości. Jestem sympatykiem silikonowych wabików, których rozmiar na szczupaka w listopadzie i grudniu to minimum 5" cali. Jednak wabiki wielkości 20-25 cm są tak samo skuteczne w trollingu. Na równi, z dużym entuzjazmem używam wahadłówek, które moim zdaniem są przynętami ponadczasowymi.
Kolor i wielkość gumy na pewno ma znaczenie. Sprawdza się wszystko, od naturalnych po najbardziej egzotyczne barwy. Powtórzę powielane przez wszystkich stwierdzenie, że nad wodą trzeba kombinować i wychodzić poza schematy. Ja wiem, że często trudno jest zmienić własne przyzwyczajenia. Też bywają dni, że kurczowo trzymam się jakiegoś wabika. To błąd. Naprawdę warto założyć na agrafkę wabik, w który zupełnie nie wierzycie, który jest skrajną przeciwnością przyjętego schematu. Uwierzysz - złowisz, ta zależność często działa.
Sprzętowe niuanse
Sprzęt nie złowi za nas ryby, chociaż ma niebagatelne znaczenie. Nie będę się wywodzić w tym temacie. Napiszę o swoim zestawie, który może komuś posłuży za wzór lub wskazówkę. Generalnie łowię z pomocą jednej wędki - Team Dragon Pike Special 228 cm c.w. 18-42 g. Do Team Dragona mam podpięty kołowrotek spinningowy pochodzące z niskiej półki cenowej. Obecnie jest to Dragon X -Treme FD40i. Fakt, te akcesoria być może nie są marzeniem rasowego spinningisty, jednak w zupełności zaspokajają moje wymagania i bezawaryjnie służą do łowienia szczupaków w jeziorze, również na dużych głębokościach. Każdy z nas ma inne preferencje odnośnie użytkowanego sprzętu, dlatego też uważam, że w miarę zasobności swojego portfela i osobistych wymagań wybór należy tylko do nas. Wspomnę jeszcze o przyponach, plecionce i główkach jigowych. Wolę używać plecionkę, bo daje mi pewność w czasie holu i pozwala szybko wyczuć branie. Przypony stalowe tylko i wyłącznie z walcowym krętlikiem i agrafką typu duo lock. Kupuję i używam główki jigowe renomowanych marek np. Mustad, V-Point. Diabeł tkwi w szczególe – jak mawia mądre porzekadło, więc naprawdę nie warto oszczędzać na tych elementach. Pewnego razu zawinił słabej jakości hak główki jigowej i straciłem piękną rybę. Innym razem, nawaliła słaba agrafka i szczupak po zacięciu odpłynął z gumą w paszczy. Wydatek na pewne w działaniu drobne akcesoria to zazwyczaj różnica kilku złotówek. Warto się nad tym zastanowić, bo czyż warto w imię takiej pozornej oszczędności stracić życiową rybę? Nie warto.
Podsumowanie
Co prawda na wodzie powiązanie wszystkich czynników jest arcytrudne. Uważam, że wodę po prostu trzeba czytać i nie polegać na czystej teorii. Moja rada? Otóż, dopasuj się do tego, co widzisz. Wiem, śpieszysz się i chcesz gotowej recepty na sukces. Nad wodą trzeba być wszechstronnym i kreatywnym. Wyrzuć z siebie tendencję do trwania w schematach. Unikaj twardego trzymania się z góry przyjętych założeń. Wybierając się nad wodę daj sobie szansę na własne odkrycia, na obserwację. Postaraj się samodzielnie dojść do sukcesu, jakim jest złowienie pięknie wybarwionej mamuśki. Niestety będzie to okraszone serią niepowodzeń i nie jedną lekcją pokory. Ale to niewielka cena za złowienie ryby życia.
Łukasz Zieliński
Czytaj więcej o: kołowrotkach X-Treme, wędziskach Team Dragon, wędziskach Fishmaker, główkach Speed, główkach Football, główkach X-fine, Mambie II, Hitmanie, Lunatiku, Jerkym, Chuckym.