Jak ważny jest odpowiedni dobór odzienia, wie chyba każdy wędkarz. I myślę, że każdemu z nas, bez wyjątku, niejednokrotnie zdarzyło się zmarznąć na rybach. W dzisiejszych czasach firmy wędkarskie dbają o nas i w tej nowoczesnej dziedzinie, jaką jest ubiór.
Ważnym elementem odzieżowej układanki jest bielizna termiczna, która nie tylko odpowiada za trzymanie ciepła, ale także transportowanie wilgoci do kolejnej warstwy. Odprowadzanie wilgoci wydzielanej przez skórę jest bardzo ważne dla naszego zdrowia, jak i komfortu podczas wędkowania.
Tegoroczna jesień upłynęła mi m.in. pod znakiem intensywnego, oczywiście w terenie, zapoznawania się z bielizną Dragona o długiej nazwie HeatGUARD ThermoAIR LayerTWO. Jest to bielizna drugiej warstwy, ale przyznaję, że czasami służyła mi za pierwszą.
Co mogę o niej powiedzieć? Jest bardzo przyjemna w dotyku, więc – gdy pozwala na to temperatura powietrza – chętnie ją zakładam jako warstwę pierwszą. Ważne jest także to, że nie krępuje ruchów; ubrany w nią człowiek zapomina, że w ogóle ma ją na sobie. Od zawsze, czy to w bieliźnie, czy jakiejkolwiek koszulce/bluzie, miałem ten sam problem. W trakcie częstego schylania się, prędzej lub później, miałem gołe plecy na wysokości lędźwi. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, o co chodzi, gdyż pewnie większość z Was boryka się z tym problemem. Ale u mnie ten problem to już przeszłość. Już przy pierwszym „wskakiwaniu” w tą bieliznę, moją uwagę zwrócił długi tułów, który ponadto jest przedłużony od strony pleców. Jest to kapitalne rozwiązanie, które sprawiło, że problem z gołymi plecami zniknął.
Kolejnym, świetnym rozwiązaniem są paski pod stopami, które zapobiegają zadzieraniu się nogawek bielizny do góry podczas zakładania wierzchniej warstwy, spodni i następnie butów z ciasną cholewą. Pasek pod stopą tak dobrze trzyma nogawkę w swoim położeniu (na kostce nogi), że nigdy nie musiałem zakładać wyjątkowo mocnej skarpety do podtrzymywania nogawki. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie.
Jeśli chodzi o trzymacie ciepła, to jak dla mnie świetna sprawa na późną jesień i wczesną wiosnę, gdy temperatura powietrza nie osiąga, powiedzmy, dziesięciu stopni (przy „dyszce”, ewentualnie jako pierwsza warstwa, w przeciwnym razie, jest mi już za gorąco). Spinningując w temperaturze kilku stopni powyżej zera, jak i przy lekkich przymrozkach, nie odczuwałem dyskomfortu termicznego. Nie było mi ani gorąco, ani zimno. Myślę, że łagodną zimę można przechodzić w tej bieliźnie. Oczywiście, należy pamiętać, że na niewiele nam się zda nawet najdroższa bielizna, jeśli nie będziemy mieć odpowiedniego obuwia. Zimne lub wilgotne stopy skutecznie wychłodzą każdy organizm, nawet zahartowanego komandosa.
Bardzo fajnym rozwiązaniem jest ciepły kołnierz, który przyjemnie przylega do szyi i trzyma ciepło. A gdyby tego było mało, zamek na wysokości kołnierza znajduje się w „schowku”, dzięki czemu, w żaden sposób nie przeszkadza i nie czujemy go na skórze szyi. Nie ma mowy o nieprzyjemnym otarciu skóry.
Na koniec chciałbym jeszcze podać informację o rozmiarówce, która z całą pewnością jest bardzo ważna. Na co dzień noszę ubrania w rozmiarze S (mam 165 cm wzrostu i szczupłą sylwetkę) i o takim oznaczeniu posiadam ową bieliznę. Jednak nie mam możliwości w pełni sprawdzić jej walorów (przede wszystkim termicznych), ponieważ jest na mnie… za duża. Sprawdziłem to na bracie, który ma 175 cm wzrostu. Rękawy przy tym wzrośnie były już ciut za krótkie – moim zdaniem, „eska” jest idealna dla wędkarzy o wzroście około 170 cm. Natomiast spodnie nadal były nieco za długie – tak odrobinę, ale jednak. Warto przy wyborze rozmiaru zastanowić się nad mieszanym kompletem: inne rozmiary góry i dołu.
Mariusz Drogoś