Jeśli chodzi o trzymacie ciepła, to jak dla mnie świetna sprawa na późną jesień i wczesną wiosnę, gdy temperatura powietrza nie osiąga, powiedzmy, dziesięciu stopni (przy „dyszce”, ewentualnie jako pierwsza warstwa, w przeciwnym razie, jest mi już za gorąco). Spinningując w temperaturze kilku stopni powyżej zera, jak i przy lekkich przymrozkach, nie odczuwałem dyskomfortu termicznego. Nie było mi ani gorąco, ani zimno. Myślę, że łagodną zimę można przechodzić w tej bieliźnie. Oczywiście, należy pamiętać, że na niewiele nam się zda nawet najdroższa bielizna, jeśli nie będziemy mieć odpowiedniego obuwia. Zimne lub wilgotne stopy skutecznie wychłodzą każdy organizm, nawet zahartowanego komandosa.
Bardzo fajnym rozwiązaniem jest ciepły kołnierz, który przyjemnie przylega do szyi i trzyma ciepło. A gdyby tego było mało, zamek na wysokości kołnierza znajduje się w „schowku”, dzięki czemu, w żaden sposób nie przeszkadza i nie czujemy go na skórze szyi. Nie ma mowy o nieprzyjemnym otarciu skóry.
Na koniec chciałbym jeszcze podać informację o rozmiarówce, która z całą pewnością jest bardzo ważna. Na co dzień noszę ubrania w rozmiarze S (mam 165 cm wzrostu i szczupłą sylwetkę) i o takim oznaczeniu posiadam ową bieliznę. Jednak nie mam możliwości w pełni sprawdzić jej walorów (przede wszystkim termicznych), ponieważ jest na mnie… za duża. Sprawdziłem to na bracie, który ma 175 cm wzrostu. Rękawy przy tym wzrośnie były już ciut za krótkie – moim zdaniem, „eska” jest idealna dla wędkarzy o wzroście około 170 cm. Natomiast spodnie nadal były nieco za długie – tak odrobinę, ale jednak. Warto przy wyborze rozmiaru zastanowić się nad mieszanym kompletem: inne rozmiary góry i dołu.
Mariusz Drogoś