Pierwsze koty za płoty
Pierwsze próby z wędziskami zaplanowałem nad stawem. Najpłytsze łowisko ze stojącą wodą nagrzewa się najszybciej i w duchu liczyłem, że dzięki temu uzyskam lepsze wyniki łowienia. Zacząłem od method feeder z pelletami o zapachu kryla i halibuta. Na włos trafił pellet również o takim smaku raz kryla, a raz halibuta – na zmianę.
Na pojawienie się pierwszych ryb musiałem trochę poczekać, a gdy już się zaczęły zdecydowane brania pojawiały się systematycznie. Obie wędki sygnalizowały brania pewnie i pozwalały na spokojny hol karpi. Niektóre z ryb przekraczały wagę 10 kg, nie robiło to jednak wrażenia na wędkach – ucieszyło mnie to spostrzeżenie.
Zestawy były zrobione na żyłkach 0,20 mm Specialist Pro Carp & Feeder (dedykowana do method feeder) w ciemnozielonym kolorze doskonale maskującym się na dnie, na użycie tak cienkiej żyłki pozwała specyfika łowiska: równe, piaszczyste dno bez zaczepów, jak również niska jeszcze temperatura wody powodująca spokojne zachowanie holowanych ryb, czyli po zacięciu nie szalały.
Pierwszy wniosek: na tym łowisku minimalnie lepiej sprawował się feeder z serii Elite ze względu na delikatniejszą pracę.
Kolejnym łowiskiem, które odwiedziłem, była płynąca w pobliżu Odra. Tutaj nastawiłem się na rzeczne leszcze. Ze względu na silny nurt i nieco większą głębokość łowiska, zestawy przygotowałem na żyłkach 0,23 mm Guide Select w kolorze brązowym (Deep Brown), koszyczki miały wagę od 50 g do 120 g, tak duży zakres wagowy podajników jest wymuszony często zmieniającymi się warunkami na łowisku. Z powodu częstej pracy śluz, nierzadko jest konieczność - dosłownie z godziny na godzinę - zmiany wagi obciążenia z 50 g nawet na 120 g.
Po przygotowaniu sprzętu i rozrobieniu zanęty Quattro Leszcz Piernikowy w dwóch wariantach: do napełniania koszyczka oraz z gliną, z przeznaczeniem na kule donęcające, rozpocząłem łowienie. Na początku, delikatne brania skutkowały wyjęciem kilku krąpi i niewielkich leszczy. Po około dwóch godzinach w zanęcie pojawiły się leszcze. Brania były pewne i dobrze sygnalizowane. Złowiłem kilka sztuk, które pięknie walczyły podczas holowania. W tym przypadku, oba feedery spisały się bardzo podobnie, czyli sygnalizacja brań była bardzo dobra a strat ryb w holu nie było.
Ostatnią wodą, nad którą odbyły się mój test porównawczy, była stara piaskownia. Rybostan i rodzaj łowiska wymusił na mnie zastosowanie żyłek 0,28 mm Guide Select w kolorze brązowym (Deep Brown), na obu wędziskach. Duża ilość zatopionych drzew powodowały, że każdy hol musiał być siłowy. Łowiłem na method feeder używając pelletu o zapachu owocowym z dodatkiem wanilii. Ze względu na miękkie dno, na włos zakładałem kulki pop-up o smaku wanilii lub śliwki, średnicy 15 mm.
Pierwsze w łowisku pojawiły się niewielkie leszcze o wadze nieprzekraczającej kilograma. Po kilkudziesięciu minutach na wędkach zameldowały się pierwsze karpie. Ukoronowaniem wyjazdu był piękny karaś oraz ponad metrowy amur, który solidnie i miarodajnie przetestował wytrzymałość wędki.
Feeder z serii Magnum Ti pokazał swoją przewagę w tym łowisku wykazując się większym zapasem mocy, lepszą amortyzacją zrywów ryb i tym samym nie pozwalając na wpłynięcie w groźne dla wędki zwalisko.