W ostatnich latach świat wędkarski poszedł mocno do przodu. Można powiedzieć, że codziennie rodzą się sprzętowe nowinki. A jeśli już chodzi o same przynęty, to obecnie ciężko nad wszystkim zapanować.
Ogrom przynęt przyprawia o zawrót głowy. Potencjalny wędkarz nie jest w stanie ze wszystkimi się zapoznać. Nie mówiąc już o praktycznym wypróbowaniu tego nad wodą. Niemały kocioł w głowie można zrobić komuś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z wędkarstwem. Są przecież różnego rodzaju nierzetelni i mało wiarygodni producenci robiący wszystko, aby swój towar sprzedać i jak chwytliwie go zareklamować. Oczywiście staram się na bieżąco śledzić wszystkie nowości i chociaż pokrótce z nimi zapoznać. Jednak po ponad 40-letniej praktyce aktywnego wędkowania, m.in. na temat przynęt mam swoje zdanie. Nie jest łatwo mnie przekonać do każdej nowinki na rynku. Uważam, że zarówno kiedyś i obecnie, rybę można złowić na stary, od dziesiątków lat sprawdzony wabik. Ryby wprawdzie uczą się nowych doświadczeń, ale równocześnie pozostają przy swoich przyzwyczajeniach. W takiej sytuacji o złowieniu ryby również decyduje doświadczenie wędkarza i jego znajomość przynęt, tych nowych, ale przede wszystkim tych starszych, doskonale sprawdzonych. Oczywiście, wszyscy wiemy, że podstawowym czynnikiem decydującym o rybie na wędce jest ich obecność w łowisku; o co w polskich wodach jest coraz trudniej. A to jest główną przyczyną wędkarskich porażek. Ten stan rzeczy często zmusza wędkarzy to poszukiwań doskonałej przynęty, a co ciekawe, podczas poszukiwań wędkarze odsuwają w niepamięć kiedyś używane lub nie sięgają po stare, sprawdzone wabiki.
Obrotówka
To jedna z przynęt starych jak świat, której jestem wierny po dziś dzień. A w pewnych sytuacjach i okolicznościach wręcz niezastąpiona na łowisku. Na tę przynętę łowiłem swoje pierwsze spinningowe okonie i szczupaki. Na odrzańskich główkach doskonale sprawdzała się podczas polowania na bolenie. Był też czas fascynacji podczas łowienia rzecznych sandaczy. Mój największy kleń (63 cm) i kilka jemu podobnych to również zasługa obrotówki. A jeśli chodzi o łowienie pstrągów i troci, to nie wyobrażam sobie, aby mogło jej zabraknąć w moim arsenale. W każdym momencie prowadzenia obrotówki mam z nią świetny kontakt i doskonale czuję na wędce. Ta przynęta informuje mnie o tym, co się z nią dzieje pod wodą: wyczuwam moment napotkania przeszkody, jak i atak ryby. Każde najmniejsze zakłócenie pracy wirującego skrzydełka nie ujdzie mojej uwadze i jest sygnałem, impulsem do mojej reakcji. Moja koncentracja podczas prowadzenia obrotówki sięga najwyższego poziomu. Uwielbiam ten stan, kiedy w ciszy urokliwego łowiska wszystkie moje zmysły wyłączają się ze świata zewnętrznego by maksymalnie skupić się na prezentacji przynęty. Czasami mam wrażenie, że nie tylko czuję, ale i słyszę pracę obrotówki.
CM-CLASSIC i AG-CLASSIC
Muszę się przyznać, że mimo mojej już kilkuletniej współpracy z firmą Dragon, jak do tej pory sporadycznie korzystałem z ich oferty obrotówek. Ograniczałem się jedynie do zadbania, aby w sezonie trociowym nie zabrakło w moim pudełku kilku srebrnych trójek z serii VLTCCLASSIC; Przynęt, których skuteczność dobrze mi była znana już z poprzednich lat. Co prawda, na temat obrotówek Dragona wiele się nasłuchałem i to zarówno pochlebnych i negatywnych, jednak nigdy nie wpadły mi w ręce w szerszej ofercie, aby bliżej się z nimi zapoznać, sprawdzić w boju. Myślę, że główną przyczyną nie sięgnięcia po obrotówki w skali całego sezonu były moje niewyczerpane do dziś zapasy innego rodzaju przynęt, których w dużej ilości nagromadziłem przez lata. Z początkiem nowego sezonu zaplanowaniu kilku wypadów na pstrągi, przy tej okazji postanowiłem nadrobić zaległości w zakresie obrotówek. Przejrzałem uważnie najnowszy katalog i wybrałem kilka obrotówek, które w moim przekonaniu będą najlepsze, skuszą do brania mieszkańca leśnego potoku. O wyborze poszczególnych modeli również decydowały moje przyzwyczajenia i upodobania. Myśląc o pstrągach najbardziej do gustu przypadła mi seria CM-CLASSIC i AG-CLASSIC i to one poszły na pierwszy ogień.
Pierwsze rzuty nowymi przynętami odpowiedziały mi na kilka pytań. Zarówno jedne, jak i drugie doskonale wirują w wodzie a ich paletki płynnie obracają się wokół swojej osi. Bez konieczności wykonywania szarpnięć czy nerwowych ruchów korbką kołowrotka, które czasami trzeba wykonać, aby uruchomić mniej perfekcyjne przynęty i pobudzić je do pracy. Wnikliwie testowane przeze mnie obrotówki Dragona już w pierwszym momencie zetknięcia się z wodą zaczynają się obracać. Takie zachowanie jest podstawową cechą dobrej przynęty tego rodzaju. Pracują doskonale zarówno prowadzone pod prąd i z prądem. Doskonale sprawują się w bystrzach, jak również w zastoiskach prądowych z wyraźnie wolniejszą wodą. Skutecznie wabią pstrągi, które chętnie wychodzą do nich i atakują, ta moja opinia potwierdza się na każdej wyprawie pstrągowej, dosłownie na każdej począwszy od początku tegorocznego sezonu. Wybór kolorystyczny oferowanych przynęt, jak dla mnie, jest bez zastrzeżeń. Każdy wybierze taką barwę, jaka mu odpowiada. Co do numeracji oznaczającej wielkość, to moim pstrągowym ideałem są nr. 2 i 3, takich zdecydowanie używam polując na kropkowane ryby.
Każda teoria i opiniowanie (a już szczególnie zachwalanie) nigdy nie będą wiarygodne, jeśli nie będą wypracowane praktycznym zastosowaniem, które następnie podparte będą niezbitymi dowodami w postaci złowionych ryb. Szczególnie to dotyczy wędkarskich przynęt i ich skuteczności.
Po zimowo-wiosennym sezonie pstrągowym, który ciągle jeszcze trwa, wiem jedno: obrotówki Dragona na stałe zyskały miejsce w moim pstrągowym pudełku i nie ruszam się bez nich na kropy. Moja teoria tutaj głoszona ma mocne podstawy w postaci złowienia nie jednej jako przyłów, a wielu ryb tego gatunku, wychodzonych na trudnych łowiskach. Jednocześnie głęboko jestem przekonany, że obrotówki te również doskonale sprawdzą się podczas wiosennych polowań na klenie i jazie. Co również mam zamiar sprawdzić na moich odrzańskich wyprawach. POLECAM te obrotówki.
Darek Daro Mrongas
TEAM PRZEWODNIKÓW WĘDKARSKICH