Dobór sprzętu służącego bezpośrednio do wędkowania to najbardziej zindywidualizowany etap przygotowań do każdego sezonu - nie tylko zimowego i nie tylko pstrągowego.
O ile w sprawie „gatek i majciochów” mogliśmy nieco poluzować sobie gumy (dosłownie i w przenośni), o tyle teraz to już kwestia bardzo poważna, bo wpływająca bezpośrednio na osiągane przez nas wyniki nad wodą. Warto wszystko dopiąć na ostatni guzik.
Posłuchajcie, w jaki sposób ja dokonuję wyboru.
Wędzisko
Wędzisko służy do: zarzucania, prezentacji przynęty, zacinania, holowania. Ma ono te czynności ułatwiać, nie utrudniać.
Wędzisko to wypadkowa cech: długości, ciężaru wyrzutowego, akcji, ugięcia pod rybą, wagi oraz kilku innych cech (rodzaj przelotek, konstrukcja blanku, estetyka wykończenia, długość dolnika itp.) Im więcej z tych elementów dobrze zagra, tym bardziej z użytkowania będziemy zadowoleni.
Ja to widzę tak. Waga - im mniejsza, tym lepsza. Ciężar wyrzutowy uzależniony od masy używanych przynęt. Akcja i ugięcie zależne od moich preferencji (z zainteresowaniem czytam katalog, ale ostatecznie to nie opisy grają kluczową rolę - wędka ma po prostu leżeć mi w ręku). Jeszcze do niedawna dla mnie liczyły się tylko pstrągówki X-Fast, ale ostatnie moje trzy wędki pstrągowe posiadają akcję Medium-Fast lub Fast (przypadek?). Wszelkie inne parametry są dla mnie mało istotne. No, oprócz długości jeszcze - uzależniam ją nie tylko od moich preferencji, odległości zarzucania przynęty i dystansu łowienia, ale i stopnia zakrzaczenia łowiska.
Moje łowisko rz. Pasłęka zimą nie utrudnia dostępu do swojego nurtu, jest dostępna. I nie mam problemów z dotarciem do brzegów oraz zarzucaniem zestawów.
Rzeczywistość nad innymi rzekami natomiast bywa diametralnie inna. I inne bywają Wasze i ryb upodobania.
Niekiedy, aby do łowiska dotrzeć, trzeba drałować długie kilometry przez las. Albo brzegi otaczają strome skarpy – tutaj krótki kij będzie wygodniejszy podczas wspinaczki. Kolejne „albo”: do rzeki przylega gospodarstwo rolne i trzeba opędzać się patykiem od hasających po niej byków - dłuższa wędka lepiej dystans między mną a rogatym utrzyma. Zechcę w nosie podłubać - krótszy świetnie w ręku leży i łatwiej trafić! Pstrągi biorą tylko na kilogramowe woblery, wyrzucane za pomocą czerwonej wędki z pięcioma przelotkami „made in China”. Albo niebieską. Albo…
Piszę to z przymrużeniem oka, ale jednak naprawdę warto wiedzieć gdzie i po co się jedzie, żeby wybrać odpowiednie wędzisko.
Na szczęście, ja wiem gdzie i po co się w styczniu wybieram. Teraz doceniam kije krótkie, miękkie, a przy swojej wiotkości nietracące mocy. Rzucać będę nieraz dość daleko, przynętami ważącymi od 5 do 10 g i dokładnie już wiem, czym będę łowić.
Nano Lite XT80C 203 3-15 g i Nano Power XT60P Jig 18 5-18 g
Najpierw o niej, bo damy mają pierwszeństwo. Tak, bo Nano Lite to ona, kobieta skryta: z ogromem mocy utajonej w filigranowym ciele. Nieśmiała: nie śmie w kluczowych momentach holu zawodzić. Niewiasta na co dzień piękna pięknem odpowiednio dobranych proporcji, (Bóg/projektant musiał być dumny ze swojego dzieła!). Taka fajna czarnulka… z pazurem! P.S. Uważajcie, bo choć na pierwszy rzut oka niepozorna, to nad wodą naprawdę wyprawia cuda!
I może właśnie dlatego, z racji mojej słabości do brunetek z charakterem, uwielbiam moje z nią w najdziksze rejony rzek wyprawy. I żeby nie było - mam już w życiu prywatnym tę jedyną!
Idąc dalej drogą metafor i porównań, samo przez się narzuca pytanie: jeżeli Nano Lite jest kobietą, to kimże Nano Power może być? Zdecydowanie samcem! Ale nie z rodzaju tych napakowanych z siłowni. To raczej typ olimpijczyka-atlety. Surowy: dolnik wykończony jedynie korkiem. Sztywniejszy niż w Nano Lite blank ciągle mieści się w granicach moich preferencji. U facetów rozmiar ma znaczenie: w oczy rzuciły mi się też duże przelotki - w zimę może to mieć duży wpływ na komfort łowienia (mniejsza podatność na zamarzanie).
Fajnie, naprawdę ciekawie się zapowiada. I dobrze o nim chłopaki piszą. Z pewnością i ja niedługo coś więcej będę mógł na jego temat powiedzieć.
Kołowrotek dobry to jaki?
Dobry to taki, który: płynnie oddaje linkę podczas wyrzutu, równo układa ją na szpuli podczas zawijania, zbiera odpowiednio dużą jej ilość za jednym obrotem korbki, posiada precyzyjny hamulec.
Dobry, czyli wyposażony w hamulec FD, a więc przedni (górny). Dla mnie taki rodzaj hamulca jest do metody spinningowej jedynym słusznym. Dużo naturalniej jest po prostu regulować hamulec za pomocą pokrętła położonego z przodu.
Dobry: wszystko jedno, aluminiowy, plastikowy czy grafitowy. Nagonka na obudowy i szpule z tworzyw sztucznych (kompozytów) jest dla mnie całkowicie irracjonalna. Niektóre takie kołowrotki mam ze sto lat - i ze sto lat jeszcze pociągną (jak mawiał znany wszystkim Pawlak).
Dobry wcale nie musi posiadać wiadra łożysk (tradycyjne już 5+1 dają radę), ani posiadać dużych rozmiarów własnych i szpuli (coś w klasie 2000 wystarczy, choć mi i 1000 się sprawdza).
W końcu dobry kołowrotek wcale nie musi być drogi. Dobry kołowrotek to taki, który posiada wszystkie te cechy. Dobry kołowrotek to Ryobi Verum. Naprawdę dobrze się sprawdzający kręciołek ze średniej półki.
Półek jest wiele, modeli jeszcze więcej - sprawdź katalog Dragona i wybierz kołowrotek dla siebie.
Żyłka czy plecionka?
Myśląc tylko o porze roku, to żyłka: jest mniej podatna na zamarzanie, a ryby teoretycznie są teraz w dużo gorszej kondycji niż latem, ale…
Biorąc pod uwagę, że to tylko teoria właśnie, a także biologię pstrągów oraz różnorodny charakter łowisk tych ryb, moim zdaniem nie da się tego jednoznacznie stwierdzić.
Pstrąg posiada wzrok orła, siłę lwa, bryka jak koń, a przy tym jest cwany jak zięć kanciarza z przedwojennej Pragi. Pstrągowe łowiska to nizinne rzeczki, górskie potoki, ciurki najeżone zwałkami czy szerokie rzeki z prawdziwego zdarzenia.
Przeźroczystą żyłką zwiedziesz wzrok rywala, przegrasz z ostrymi krawędziami kamieni, a za sprawą jej rozciągliwości być może spadnie skuteczność Twojego zacięcia - plecionką zacina się zdecydowanie pewniej. Z drugiej jednak strony…
Dobrze widoczna w wodzie plecionka zniechęci uważnego kropka do brania, dzięki jej wytrzymałości uwolnisz przynęty z zaczepu, całkowicie nierozciągliwa nie wybaczy Ci błędów podczas holu - żyłka jest w tej kwestii bardziej wyrozumiała.
Warto się zastanowić, co dla dobra pstrągowej wyprawy poświęcić (coś niestety musimy), a na jakich właściwościach najbardziej nam zależy. Pamiętajmy przy tym, że linka może uzupełniać braki w naszych umiejętnościach! - o ile dokonamy dobrego jej wyboru.
HM69 0,25 i HM80 0,22
Żyłek Dragon HM używam od kilku lat podczas połowów innych gatunków ryb. Nauczyłem się doceniać ich zalety: wytrzymałość, brak pamięci, odporność na przetarcia. W tym sezonie zabieram je na pstrągi, na które chadzałem dotąd z plecionką Guide 8x V-Power 0,12 mm, która - muszę to przyznać - pomyślnie przeszła przez tortury przynętożernej, obfitującej w piękne i waleczne ryby, Pasłęki. Spoko - ktoś powie - tylko czemu aż tak duża średnica? Już odpowiadam: nie tyle pozostawienia przynęt w rzece, co w pyskach tutejszych pstrągów chciałem uniknąć, do czego też Was zachęcam!
Agrafki Dragona
Zwieńczeniem zestawu na zimowego pstrąga niech będzie zatem dobrej jakości agrafka: Spinn Lock, Super Lock (dostępne w wersjach z krętlikami lub bez) czy Quick Lock (bardzo wygodne w użyciu przy minusowych temperaturach, gdyż umożliwiają ekspresową wymianę przynęty).
I choć są wyjątkowo wytrzymałe to nie zapominajcie wymieniać od czasu do czasu, co by nie mówić tych najtańszych elementów zestawu - one też się zużywają tak samo jak żyłki czy plecionki! Wielu zapłaciłoby krocie za złowienie dzikiego pstrąga w pięknej, zimowej scenerii. Szkoda takiego stracić za sprawą pożałowania przysłowiowego grosika.
W ogóle, szkoda straconych pstrągów! Na szczęście istnieje multum dodatkowego osprzętu pozwalającego skuteczniej łowić. O nim i o najważniejszym - o przynętach - w kolejnej, ostatniej części z cyklu: Planujemy wyprawę na zimowe pstrągi!
Dawid Sokołowski
fot. Łukasz Knop