Końcówka kwietnia to dla rzeszy spinningistów czas na przygotowanie się do nadchodzącego sezonu boleniowego. Owszem jest też spora grupa wędkarzy szykujących się na pierwszomajowego szczupaka i jest to jak najbardziej zrozumiałe, wszak jest to herbowy drapieżnik tego miesiąca.
Skupmy się jednak na boleniu, który zajmuje mocną pozycję w moim kalendarzu.
Korzystając ze świątecznej przerwy, poświęciłem nieco wolnego czasu na przejrzenie moich szpargałów oraz odkopałem pudełka z boleniowymi woblerami; spokojnie czekały na swój czas, zakopane gdzieś na dnie wędkarskiego składziku.
Wędzisko
Kilka dni przed świętami kurier dostarczył mi paczkę z wędziskiem, które wybrałem na tegoroczne rozpoczęcie sezonu boleniowego. Będąc pod wielkim wrażeniem kijka z serii Flash na jazie i klenie (Slow Lure 8) poszedłem za ciosem i wybrałem coś o nieco mocniejszej i typowo boleniowej charakterystyce, a mianowicie: Flash LT Spinn 2,75 m, c.w. 5-21 g.
Lekkie, dobrze wyważone i szybkie wędzisko doskonale leży w dłoni, a od strony czysto wizualnej nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Klasyczna, pełna rękojeść i blank w kolorze dojrzałej wiśni może się podobać.
Oczywiście na dokładniejszy opis walorów użytkowych musicie troszkę poczekać, ale jestem pewien, że podobnie jak w przypadku Slow Lure’a 8 kijek w boju sprawdzi się znakomicie.
Kołowrotek
Majowy zestaw na bolenie uzupełniłem kołowrotkiem, którego wybór był czystą formalnością. Zdecydowałem się na model Fishmaker II 925. Dlaczego czysta formalność? Otóż od zeszłego sezonu posiadam w swoim arsenale model Ti w rozmiarze 30 i szczerze powiedziawszy nie miałem do tej pory w rękach tak dobrze przemyślanej i wykonanej konstrukcji (o kołowrotku możecie poczytać w moim artykule z zeszłego roku. Samo założenie projektowe również zasługuje na uznanie, ponieważ oprócz niesamowitej mocy i wytrzymałości, kołowrotek posiada kilka cech idealnie wpasowujących się w typową charakterystykę boleniowego spinningowania. Pomimo niedużego przełożenia kołowrotki z serii Fishmaker mają stosunkowo szeroką i płytką szpulę, dzięki której po pierwsze rzuty są znacznie dłuższe, a sam nawój linki przy jednym obrocie korbki znaczny. Wszystko odbywa bez zbytniego nadwyrężania przekładni, co niestety ma często miejsce w konstrukcjach o dużym przełożeniu.
Docelowo zestaw ten przeznaczyłem na bolenie, ale biorąc pod uwagę zapas mocy drzemiący w blanku Flasha z pewnością pokuszę się o zabranie go na nocne, czerwcowe sandacze. W związku z powyższym na szpule Fishmakera (płytka i nieco głębsza - w zestawie z kołowrotkiem) powędrowały odpowiednio:
- pod bolenie: sprawdzona i niezawodna plecionka Team Dragon 0,10 mm,
- pod sandacze, ta sama linka, ale o nieco większej średnicy – 0,14 mm.
Dlaczego plecionka? Jeszcze do niedawna preferowałem łowienie boleni na żyłkę, ale zmiana wędzisk na konstrukcję o nieco cieplejszej charakterystyce i znaczna ilość niezaciętych ryb, zwłaszcza z dużej odległości skłoniły mnie do zastosowanie nierozciągliwej linki. Szybko okazało się, że był to strzał w 10 i dzisiaj nie wyobrażam sobie powrotu do żyłki, tym bardziej, że coraz częściej sięgam po woblery bezsterowe wymagające od wędkarza nieco więcej inwencji, precyzji i kreatywności w ich prezentacji. W tej sytuacji, żyłka z tego nie ułatwia z uwagi na swoją rozciągliwość.
Przynęty
Moje bolenie głównie łowię na woblery, przy czym o ile kilka lat temu większość z nich stanowiły typowe rzeczne przecinaki do ekspresowego prowadzenia, tak dzisiaj znaczna część moich boleniowych wabików to bezsterowce, w dużej mierze wykonywane przez mojego brata. Oczywiście w moich pudełkach znajdziecie również typowe klasyki, takie jak chociażby Salmo Thrill, czy też kapitalny chlapak do powierzchniowego łowienia jakim jest Salmo Wave. Bardzo chętnie sięgam również po wyroby znanych polskich rękodzielników.
Z uwagi na fakt, że od kilku sezonów mocno przykładam się do łowienia boleni na stojącej wodzie zmuszony jestem do sięgania po mocno nieszablonowe rozwiązania. W moim „specjalnym” na takie okazje pudełku możecie znaleźć nietypowe boleniowe przynęty, takie jak chociażby niewielkie dżerki Salmo Slider 5 i 6 cm oraz różnego rodzaju swimmbaity.
Agrafka inna niż wszystkie
Zdaję sobie sprawę, że duża część wędkarzy nie przywiązuje do tego elementu (agrafki) zestawu zbyt dużej uwagi, a to spory błąd. Nie mam tutaj na myśli wytrzymałości czy jakości zastosowanego drutu, ale sam komfort szybkiej zmiany przynęty, co wbrew pozorom bywa niekiedy sprawą kluczową. Możecie mi wierzyć, że łowienie boleni na wodzie stojącej na tzw. upatrzonego jest dosyć specyficzne i polega – mówiąc w dużym uproszczeniu - na rozłożeniu przed sobą kilku różnych przynęt i szybkiej ich wymianie w celu trafienia w gusta widowiskowo żerującej przed naszymi oczami ryby. Moim numerem jeden w tym wypadku są agrafki Dragon Quick w najmniejszym rozmiarze i z pełną odpowiedzialnością namawiam Was do zaopatrzenia się w nie. Są mocne, wytrzymałe i co najważniejsze: umożliwiające błyskawiczną zmianę przynęty.
Reasumując, tak mniej więcej wygląda zestaw, który przygotowałem sobie na rozpoczęcie tegorocznego, boleniowego sezonu i muszę przyznać, że już nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł go wreszcie sprawdzić w terenie. Z pewnością napiszę o moich spostrzeżeniach parę słów, a zrobię to tym chętniej, że jestem bardzo ciekawy czy mocniejsza wersja Flasha dorówna swojej jaziowo–kleniowej przedstawicielce.
Piotr Czerwiński
TEAM DRAGON PRO
Konsultant sprzętowy
Specjalizacja: delikatny spinning, wklejanki.
Kontakt: Dragon.PC@yahoo.com