Testerzy relacjonują

Kleniowe zatrzęsienie z halibutem

Jakiś czas temu opisywałem wyprawę, na której łowiłem na zanętę Elite Rzeka w połączeniu z truskawkowym boosterem i pelletem o tym samym smaku i zapachu. Tym razem zrobiłem "małą" zmianę i tę samą zanętę zmieszałem z halibutowym boosterem i pelletem. Jeśli jesteście ciekawi, jak wypadło takie połączenie, to zapraszam Was na odrzańską zasiadkę feederową.

Na poprzedniej wyprawie, kiedy zanęta Elite była doprawiona truskawką, nocne brania zdominowały piękne certy, których złowiłem w ilościach do tej pory mi obcych. Cieszyłem się, jednak zabrakło mi w podbieraku dwóch dominujących odrzańskich gatunków, jakimi są leszcze i klenie. Tego pierwszego nie ujrzałem choćby jednego, a drugiego... właśnie jedną sztukę. Postanowiłem więc, że na kolejnej wyprawie, tę samą zanętę doprawię innym smakiem i zapachem. Tak też zrobiłem: zanętę Dragon Elite Rzeka połączyłem z boosterem Dragon Magnum Halibut i pelletem Dragon Magnum Kukurydza-Halibut. Naturalnie wsypałem również nieco puszkowanej kukurydzy, czyli to, co wędrowało na haczyk.

NIESPODZIEWANY POCZĄTEK

Zdecydowałem się na zastosowanie zestawów o różnej mocy. Na feederze do 100 g wyrzutu i żyłką główną 0,20 mm, założyłem przypon o średnicy 0,14 mm, natomiast na feederze do 60 g wyrzutu i żyłką główną 0,16 mm, założyłem przypon o średnicy 0,12 mm. Moim celem było nocne łowienie, ale zanim zrobiło się ciemno, byłem już gotowy do wędkowania, więc posłałem oba zestawy w wybrane przez siebie miejsce. Obie wędki bardzo szybko pokazały branie i... na "dzień dobry" wyjąłem zestawy z urwanymi haczykami, które zostały stracone w momencie samego brania, zanim zdążyłem zaciąć. Zapadła więc szybka decyzja i zwiększeniu średnicy przyponów: na mocniejszy zestaw powędrowała średnica 0,16 mm, a na delikatniejszy 0,14 mm. Kolejne rzuty dały kilka kleni, jazia i wzdręgę, ale nie były to już "te" rozmiary, gdyż były to osobniki do 40-kilku centymetrów.

KLENIOWA NOC

Na szczęście dość szybko zapadła noc, na szczytówki powędrowały świetliki i... zaczęło się. Częstotliwość brań zdecydowanie się zwiększyła, a nie mogące oprzeć się halibutowym dodatkom klenie, częstowały mnie prawdziwie atomowymi braniami. Było ich tak dużo, że nawet nie za bardzo pozwalały podejść do zanęty krąpiom, których tej nocy złowiłem wyjątkowo mało. Klenie może rekordowe nie były, ale kilka pięćdziesiątek oraz pozostała "zgraja" w rozmiarze do 45 cm dawały wiele frajdy, a ich walka na płytkim prądzie wstecznym była wręcz nieprawdopodobna. Ku mej uciesze, średnio co kilka kleni, w podbieraku lądował również leszcz. Cała noc była wypełniona mocnymi braniami kleni i leszczy, a pełne "karmy" kleniowe pyszczki zdradzały, że całonocna "kolacja" smakowała im wybornie. Ryb było tak dużo, że gdybym wkładał je do siatki, to... zastanawiam się, co szybciej by strzeliło przy próbie podniesienia jej: siatka, czy mój kręgosłup?
Gdy nastał dzień, zwinąłem się i zakończyłem łowy.

TA SAMA STRATEGIA (NIE)NĘCENIA

Aby przeprowadzony test miał jakikolwiek sens, obrałem identyczną strategię, jak na poprzedniej wyprawie, kiedy zanętę okrasiłem truskawkowymi dodatkami. Zatem nie stosowałem nęcenia kulami, czy "szklankami", tylko obrałem maksymalnie amatorską taktykę nęcenia jedynie za pomocą koszyka zanętowego przy każdym przerzuceniu zestawu. A dlaczego zdecydowałem się na takie łowienie, szerzej opisałem w poprzednim artykule pt. "Medalowa certa i amatorskie eldorado".

Co dało takie porównanie? Po dwóch wyprawach nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ale fakt jest taki, że w obu przypadkach, złowiłem ogromną ilość ryb, które, jak już weszły w łowisko, to nie wychodziły z niego przez długie godziny, mimo iż nie zasypałem miejscówki wiadrem zanęty. Fakt jest też taki, że zanętę Dragon Elite Rzeka w połączeniu z truskawkowym boosterem i pelletem, zdominowały certy i płocie, natomiast zanętę Dragon Elite Rzeka w połączeniu z halibutowym boosterem i pelletem bezsprzecznie zdominowały klenie z "leszczowymi dodatkami".

Ta sama zanęta, identyczna taktyka, podobna mnogość brań i ryb, ale za to zupełnie inne dodatki i zupełnie inny skład gatunkowy poławianych ryb. Jednak najbardziej cieszy mnie fakt, iż bez względu na zastosowane dodatki do tej zanęty, łowiąc w sposób totalnie amatorski, mogłem cieszyć się z naprawdę dużej ilości złowionych ryb.

***

Lato się kończy, ale jesień to jest ten czas, kiedy nie tylko drapieżniczy apetyt się wzmaga! Białoryb też rusza na intensywny żer i... to jest moment, kiedy można wyłowić się na feedery do dosłownego bólu rąk, a zanęty Dragon Elite z pewnością będą w tym bardzo pomocne!

Mariusz Drogoś
Team Dragon