Zapoznanie
Muszę przyznać, że pierwsze chwile nie były łatwe. Dotychczas stosowane przeze mnie multiplikatory miały hamulec rzutowy odśrodkowy, natomiast Okuma ma dodatkowo inny jego rodzaj – magnetyczny. Pierwsze rzuty nie wyglądały obiecująco. Postanowiłem przez pierwsze godziny połowić dosyć ciężkimi jak na moje potrzeby przynętami (8-10 g). Pokonywałem kolejne metry rzeki i próbowałem tam, gdzie mogłem rzutu klasycznego znad głowy. Tam, gdzie warunki to wykluczały rzucałem z boków jak i spod kija.
Pierwsze moje wrażenia dotyczyły multika. Trudno wytłumaczyć co poczułem. Dawał swoją pracą jakąś taką pewność emanującą z jego konstrukcji. Z jednej strony zero luzów (taka sztywność spasowania), z drugiej strony płynno-maślana praca podczas zwijania. Po prostu korbka się obraca i tylko to czuć. Zero czucia pracy trybów i ta sztywność… Jedyne, co nie do końca wzbudziło mój zachwyt to uchwyty korbki, ale podczas łowienia to nie przeszkadzało. Gdy już trochę zgrałem się z zestawem poczułem pracę wędziska. Szczytówka wspaniale i precyzyjnie kierowała przynętę tam gdzie chciałem. Umożliwiała mi też dosyć specyficzny rzut. Gdy musiałem rzucić z boku, a nie miałem tam zbyt dużo miejsca na naładowanie kija, udawały mi się rzuty niejako pchając ku przodowi całe wędzisko (w normalnym rzucie kołowrotek jest powiedzmy nieruchomo a szczytówka zakreśla łuk, w rzucie opisywanym zarówno kołowrotek jak i szczytówka zakreślają łuk).
Z ciężarem przynęt w końcu zacząłem schodzić w dół. Dało się zejść do około 5 gramów – dało się łowić, jednak dosyć komfortowo było tak od około 7 gramów. Dopiero po zmianie multika na model przeznaczony do castingu w wersji light komfort zaczynał się od 5 gram. Co do Okumy, to aby arbitralnie opisać jej możliwości rzutowe należałoby trochę pobawić się jej hamulcem rzutowym i połowić przez dłuższy okres czasu. Warto pamiętać, że zestaw tak należy ustawić, by podczas łowienia nie myśleć o rzucaniu i bać się splątania, a po prostu to robić.