Wasze historie i testy

Przygoda z trollingiem - Zmiana opinii

SPIS TREŚCI

Zmiana opinii

Dwa lata temu, mój kolega, z którym bardzo często chodziłem nad wodę, kupił łódkę i zaczął mnie namawiać do zaopatrzenia się w sprzęt trollingowy. W końcu uległem namowom i po zakupie niezbędnego sprzętu wyruszyliśmy na pierwsze łowy.
Szybko zmieniłem zdanie o trollingu i byłem zdumiony efektami wędkowania. Okazało się, że nasza wyprawa wcale nie była nudna, wręcz przeciwnie. Bardzo często zmienialiśmy przynęty i musieliśmy reagować na wszelkie wskazówki wynikające z wędkowania. Kilka efektownych brań, ciągła zmiana głębokości łowienia, sterowanie łódką oraz obserwacja echosondy sprawiły, że zrozumiałem cóż takiego atrakcyjnego widzą w tym inni. Wraz z osiąganiem coraz lepszych wyników zacząłem coraz śmielej myśleć o możliwości łowienia najszlachetniejszej i niezwykle walecznej ryby naszych wód, czyli łososia. Potrzebowałem tylko małego dodatkowego bodźca, aby plan zrealizować. No, i wreszcie stało się.

Trolling morski - moja ulubiona metoda

Jeden z moich kolegów, którego uważam za najlepszego spinningistę trociowego w naszej okolicy, zaproponował zorganizowanie wspólnej wyprawy na łososia. Mieliśmy dużo czasu na przygotowania, ponieważ to było zimą, a w długie zimowe popołudnia nie mieliśmy nic ciekawszego do roboty.
Na początku kwietnia podekscytowani wyruszyliśmy w morze. Mieliśmy bardzo dużo szczęścia, bo już na pierwszej wyprawie na jednym z zestawów zameldował się łosoś, którego niestety nie udało nam się wyholować. Szybki kontakt i przegrana walka z rybą zachęciła nas do kontynuowania wypraw. Na sukcesy nie musieliśmy długo czekać, bo już na drugiej wyprawie wyholowaliśmy swojego pierwszego łososia. Z każdym kolejnym wyjściem w morze było coraz lepiej i ciekawiej. Łowiliśmy coraz więcej ryb i bardzo szybko trolling morski stał się moją ulubioną formą wędkowania.