Powoli lato dobiega końca i zbliża się jesień, czyli pora moich ulubionych drapieżników. Przez wiele lat łowiłem wyczynowo tzw. białoryb na bata i zestaw skrócony, jednak spinning i jigowanie wciąż były i pozostały moimi ulubionymi metodami. Wiedza, jaką posiadłem przy połowie sandaczy pomogła mi osiągać bardzo dobre wyniki przy połowie dorszy na łowiskach koło Łeby. No, ale wróćmy do sandacza, który moim zdaniem jest najbardziej wymagającym i zarazem godnym przeciwnikiem dla wielu wędkarzy.
Łowiska
Niestety na Pomorzu nie ma zbyt wielu zbiorników, w których można z powodzeniem łowić te drapieżniki, ale na pewno na uwagę zasługują przymorskie jeziora: Łebsko, Bukowo i moje ulubione Jamno.
Sprzęt
Łowię na tym jeziorze od ponad trzydziestu lat i pamiętam czasy, kiedy twistery i rippery były dla wędkarzy fantazją. Wtedy łowiło się sandacze głównie na martwe i żywe przynęty. Dzisiaj, kiedy do dyspozycji mamy rewelacyjne plecionki (moja ulubiona i niezawodna to Ultra 8X Nano) oraz wędziska, którymi można wyczuć dosłownie trącenie przynęty przez niewielkiego okonka, a także przynęty gumowe takie jak dragonowskie Phantom, Bandit i Jumper, łowienie sandacza stało się czystą przyjemnością. Sprzęt i przynęty same nie łowią, trzeba opanować sztukę jigowania i umiejętność dostosowania przynęty do warunków atmosferycznych, wodnych oraz intensywności żerowania drapieżników. Jest wiele szkół prowadzenia przynęty i nie na wszystkich zbiornikach te same techniki będą skuteczne. Na Jamnie są miejsca, gdzie występują duże skupiska kamieni i tam należy szukać sandacza i okonia. Z uwagi na głębokość łowiska (najczęściej 2,5 - 4,0 m ) nie używam główek większych od 7 g, plecionka średnicy 0,08 - 0,10 mm i ponieważ łowię głównie z łodzi używam wędziska o długości do 2,40 m, o ciężarze wyrzutowym 5 - 18 g, koniecznie o szczytowej szybkiej akcji. A kołowrotek to rewelacyjny Okuma Raw II.
Tegoroczne sandacze
Na moje wyprawy sandaczowe wybieram się z moim bratem Łukaszem, który na początku czerwca tego roku złowił sandacza o masie ponad 8 kg (piszę tu przybliżoną masę, gdyż nie mieliśmy wagi, ryba wróciła do wody). Takie okazy co prawda nie są łowione często, ale te w przedziale 2-4 kg dają też wiele satysfakcji i jest ich sporo na wędce. Technika łowienia to typowe bigowanie, ale są dni kiedy trzeba często zmieniać sposób podbijania główki. W tej zabawie najlepsze kolory to oczywiście sandaczowy seledyn, perła i żółć z czerwienią. W tym roku, z uwagi na fakt iż pływam z wędkarzami na morzu, nie miałem wiele czasu na łowienie sandaczy (od brata wiem, że ten rok jest wyjątkowo słaby i łowione są pojedyncze sztuki o długości na granicy wymiaru ochronnego), ale sezon morski pomału się kończy i już wkrótce wybiorę się na Jamno, a o tym co złowiłem napiszę w następnym artykule.
Pozdrawiam i zapraszam na połowy sandacza na Pomorskich jeziorach oraz dorsza na morzu w okolicach Łeby.
Wiesław Kurszewski