Wasze historie i testy

Dragon Nano POWER XT40P - szkoła przetrwania

SPIS TREŚCI

Tomasz „Bysior” Byszewski jest właścicielem portalów shrap-drakers.pl i testerem na team-rapa.pl To dobry i aktywny spinningista, najczęściej łowi w Narwi.
Artykuł został przygotowany w ramach współpracy. W.P.

Do testów na letnie miesiące wybrałem model 2,13 m z c.w. od 18 do 35 gramów. Podczas wędkowania wędzisko wytrzymało agresywny odjazd wściekłego suma w nocy, sprawdziła się na kleniach, sandaczach i także na szczupakach. Mówiąc w skrócie, jedno jest pewne, jeśli chcecie łowić jesienne okazy Nano Power XT40P Was nie zawiedzie!

Tyle tytułem wstępu – czas na dokładniejszą analizę. Do łowienia z łodzi na rzece krótki kij jest idealny, natomiast wersję długości 2,70 m polecam do wypraw z brzegu, ale to chyba każdy spinningista wie lub intuicyjnie się domyśla.

Dragon Nano Power 40 XT40P wymodelowany jest w stylu Slim Design, średnica blanku jest smukła i bardzo wytrzymała dzięki zastosowaniu japońskich mat TORAY, wyposażany w przelotki ALOx ze wzmacnianą na podwójnej stopie przelotką szczytową. Całość prezentuje się bardzo okazale, mamy tu także do dyspozycji uchwyt na przynętę, choć moim zdaniem ustawiony nieco pod złym kątem i wskutek tego częściej zdarzało mi się wieszać gumę za stopki przelotek, bo tak było mi wygodniej. Dolnik jest zakończony gumową obrączką, co niesamowicie ułatwiało użytkowanie, wędka nie ślizga się na łódce i na pewno nie pokruszymy korka dolnika.


Wędka przeszła ciężką, ponad trzymiesięczną katorgę, więc możecie być pewni, że nie jest to test napisany w tydzień, a moje wnioski nie pochodzą z Kosmosu lub na podstawie opinii zaczerpniętych z for internetowych. Nie będę się rozpisywał o wyglądzie kija, omotkach i uchwytach kołowrotka, a napiszę tylko o wrażeniach z użytkowania na łowiskach.

Pierwszym testem dla kija był sum, który pokazał całą swoją siłę już przy pierwszym odjeździe. Niestety mimo szybkiego wyciągnięcia kotwicy łodzi, celem popłynięcia za oddalającą się rybą, szybko pękła plecionka. Sum kierował się pod filar (pewnie miał tam kryjówkę) i byłem zmuszony siłowo przytrzymać szpulę kołowrotka ręką. No cóż, nierzadko zdarza się taka sytuacja, ale wędzisko sprawdziło się znakomicie.

Na kolejnych wyprawach z Nano Power XT niejednokrotnie wpadałem w zdumienie. Oto jedna ze scenerii: nocne sandacze, woda ok. 4 metrów, noc. Na końcu zestawu guma 6 cali plus główka V-Point ważąca 10 gramów. Chcąc wypatrzyć branie można polegać tylko na wędzisku, bo widoczność jest na tyle ograniczona, że nie dostrzegam plecionki za burtą. Nie jest tragicznie, bo widać kontury burt łódki. Księżyca brak – wędkarze pływający po nocach na pewno wiedzą, o czym mówię :-) Na blanku doskonale czułem wszystkie puknięcia, dotknięcia, skubnięcia, pstryknięcia, wyczuwałem każdy kamień na dnie zawadzający o główkę dżigową. Chciałoby się powiedzieć - brawo dla dolnika, świetnie przenosi drgania. Ta zaleta bardzo pomaga w spinningowaniu. Wzmacniana szczytówka również robi swoje, jest wytrzymała i szybko reaguje podczas brania lub zacięcia.

Kolejne próby wymyślone dla Nano XT wyszły pomyślnie. Tym razem w użyciu główki V-Point ważące od 15 do 25 gramów plus do kompletu duże gumy, w tym agresywne Lunatici Dragona, które w nurcie pracują niczym woblery. Co prawda ładowanie kija przy tym obciążeniu było na granicy wytrzymałości, lecz rzuty na odległość ponad 40 metrów nie stanowiły problemu. Naprawdę nieźle to wygląda. Wędkarz zyskuje nowe możliwości na łowisku.


I kolejne zaskoczenie w sytuacji, gdy na końcu zestawu znalazł się wobler. Moje zdziwienie omal nie wyszło ze mnie, kiedy zatrzymując łódź nad zalanym szczytem ostrogi założyłem kleniowego woblerka, który jak się słusznie domyślacie nic nie waży, a długość w porywach sięga 3 cm. Na plecionce 0,20 mm rzuty były tak dalekie, że ogarnęło mnie zdziwienie. Podczas prezentowania smużaka było czuć równie dobrze, co na nie jednej „kleniowej” wędce lekkiego kalibru. Potem w ruch poszły wobki przeznaczone na rapy, trochę cięższe, ale jeszcze to nie były typowe boleniowe – ważyły zaledwie po 10-15 gramów. Tym przynętom blank Nano Power też dał radę. Prowadziłem je swobodnie, tak jak chciałem, wędzisko mnie nie ograniczało.

Wędzisko jest na tyle uniwersalne, że śmiało można z nim wyruszyć na sandacze, bolenie, klenie, szczupaki czy jesienne sumy. Zapewniam, że kij wytrzyma konfrontację nawet z największymi okazami!

Próbowałem ją złamać wiele razy (a co mi tam, w końcu test powinien być prawdziwy!), dotychczas połamałem już wiele wędzisk, a tego mi się nie udało! Przed nami dwa najlepsze miesiące na łowienie drapieżników, więc jeśli macie ochotę na nowy kij na jesienne łowy, to nie zastanawiajcie się długo nad wyborem – Nano Power XT40P nadaje się.


PS. Na sandacze polecam wersję do 42 gramów - wszystkie modele znajdziecie na stronie Dragona.