Wasze historie i testy

Zanęta Dragon pod lodem

SPIS TREŚCI

Ryby najlepiej reagowały na mieszankę zimową Płoć w kolorze czarnym, do której dodaliśmy sporo komponentów Dragona: suszonej krwi i bioenzymu Płoć. Łowiliśmy mormyszkami wolframowymi z 2-3 ochotkami na haczyku.

Łowiłem w towarzystwie Grzegorza Michałaczaka z Kamiennej Góry, specjalizującego się w wędkarstwie podlodowym i spławikowym. Wędkowaliśmy na gliniankach w Kamiennej Górze.
Na trzygodzinne wędkowanie zużyliśmy paczkę zanęty, pół paczki suszonej krwi produkcji Dragona i dwie łyżeczki dragonowskiego bioenzymu. Część zanęty pozostawiliśmy rozsypaną na świeżym, wilgotnym śniegu i po pewnym czasie nadawała się do nęcenia – wchłonęła wilgoć. To, co bardzo istotne w zimowych mieszankach Dragona to bardzo fajny zapach; my nazwaliśmy go ochotkowo-ziołowym, zanęta jest bardzo pylista i dla nas wręcz idealna, pozwala się bardzo szybko rozrabiać i po namoczeniu, nawet bez przetarcia, nadaje się do użycia.
Najwięcej i zarazem najlepsze brania mieliśmy na wodzie o głębokości ok. 1,2 - 1,5 metra. W tym artykule napiszę, w jaki sposób przygotowuję mieszanki podlodowe.


Wariant bezpieczny

Jeśli nie znam łowiska, ryby bardzo słabo żerują lub jest ich w łowisku mało, to stosuję wariant "bezpieczny". Oto sposób przygotowania mieszanki: pół paczki płociowej zanęty zimowej Dragon mieszam z 1,5 kg gliny bełchatowskiej. Mieszankę nawilżam bardzo małą ilością wody używając do tego jedynie zraszacza ciśnieniowego. Ostrożne i powolne dozowanie wody jest bardzo istotne, ponieważ ostatecznie zanęta nie może być zbyt wilgotna, a jedynie wstępnie nawilżona. Tak przygotowaną zanętę odstawiam na kwadrans. Po czym, dodaję do niej 5 łyżeczek stołowych suszonej krwi Dragona oraz łyżkę bioenzymu Płoć. Teraz trzykrotnie przecieram na sicie o oczku 2 mm, odrzucając wszystko to, co na sicie zostanie. Odpadów jest bardzo mało, bo frakcja mieszanki jest pylista, czyli optymalna na zimowe warunki w łowisku. W drugim wiadrze przecieram ziemię bełchatowską, której nie zwilżam - wystarcza jej naturalna wilgotność. Następnie wszystko razem łączę. Formuję kulę wielkości śliwki. Na pierwsze nęcenie zużywam od 3 do 5 kul.
Gdy mam w dyspozycji dżokersa, do tej ilości zanęty dodaję ok. 150 gramów.
Zanęta w wariancie bezpiecznym bardzo intensywnie pracuje. Niedowilżona winduje swoje składniki nawet na wysokość 50 cm nad dnem. Tak pracując, potrafi zachęcić do żerowania nawet ospałe płocie.


Wariant tradycyjny

A oto wariant „tradycyjny” przygotowany z myślą o dobrze żerujących rybach.
Mieszankę nawilżam co najmniej godzinę przed rozpoczęciem wędkowania i tak naprawdę staram się ją nieco przemoczyć. Do zanęty dodaję 10 łyżeczek suszonej krwi i 3 łyżeczki bioenzymu. Następnie tak spreparowaną zanętę mieszam w stosunku 1:1 z ziemią bełchatowską. Tę przed przetarciem dodatkowo nawilżam. Zanętę i glinę zawsze przecieram osobno (na sicie nr 3) i dopiero wtedy łączę. Nigdy nie przecieram zimowych mieszanek po zmieszaniu z gliną, ponieważ uważam, że takie postępowanie powoduje gorszą pracę mieszanki, staje się ona mniej atrakcyjna dla ryb. Mieszankę w wariancie tradycyjnym formuję w kulki wielkości mandarynki i wrzucam w proporcji 5 sztuk na przerębel. Kule są dość mocno zbite, ale po opadnięciu na dno dość szybko osypują się, tworząc wabiący dywan zanętowy na dnie. Gdy dno łowiska jest nierówne lub uciąg wyczuwalny (czyli jest niebezpieczeństwo rozwleczenia zanęty), mieszankę tradycyjną dodatkowo spajam np. bentonitem. Oba warianty sprawdzają się na łowiskach, w których głębokość nie przekracza 2,5 metra. Właśnie w takich testowaliśmy mieszanki Dragona.

Dobra frakcja

Warto po raz kolejny pokreślić doskonałą frakcję i nutę zapachową zimowych mieszanek. My, czyli Team Feeder nazwaliśmy tę nutę korzenno-ochotkową. Co istotne, mieszanki zimowe Dragona bardzo dobrze komponują się z wszelkimi dodatkami ziołowymi, a także z suszoną krwią.

Szymon Ciach
Team Feeder