Wasze historie i testy

Styczniowe okonie

SPIS TREŚCI

Nie łowimy suma i potokowca, a za kilkanaście dni do tej grupy niełowionych drapieżników dołączą sandacz, szczupak, boleń. Co zatem spinningować w styczniu? W określonych rzekach będzie można łowić potokowca, ale dla wielu to okoń pozostanie rybą numer 1.

I ja stawiam na okonie, czekając aż potokowce nabiorą sił w zimnych rzekach Borów Tucholskich. Okonie są zawsze w zasięgu wędki, może nie te największe osobniki, ale tych mniejszych nie powinno zabraknąć w dobrym łowisku. Małe okonie nazywam „szkoleniowymi” - zawsze współpracują, choć i one potrafią dać niezłą szkołę spinningiście. Wypływając na dobre łowisko można złowić naprawdę grube pasiaki, o ile przy odrobinie szczęścia uda się trafić w moment żerowania podczas krótkiej aktywności garbusów.

Gdzie łowić

Zdecydowanie wybieram jezioro, tutaj można łowić z brzegu bądź z łodzi, to dzięki niej obłowi się zdecydowanie więcej doskonałych miejsc kryjących garbusy. Nie zawsze o udanym połowie decyduje wielkość akwenu, często wędkuję zarówno w mniejszych i znacznie większych jeziorach i jeśli tylko są rybne, to wielkość jeziora ma drugorzędne znaczenie dla wędkarza. Drugorzędne znaczenie w sensie oferowania ławicy okoni do złowienia, natomiast pierwszorzędne w sytuacji pływania na silniku elektryczny lub wiosłach – w takiej sytuacji jednak zalecam wypłynięcie na mniejsze jezioro.


 

Stanowiska okoni

Garbatych drapieżników szukam na kamienistych spadach, gdzie stok schodzi nawet do 15 m głębokości – uwielbiam właśnie te łowiska. W niektórych jeziorach zmuszony jestem do uważnego obłowienia głębszych blatów, gdzie zimą gromadzi się drobnica. W tym łowisku bardzo pomocną okaże się echosonda i jej wskazania, dzięki którym odnajduje się drobnicę a pod nią pływające okonie. W tym okresie uparcie trzymam się ławicy drobnych ryb, ponieważ wiem, że skupisko przyciąga drapieżniki. Nieraz jest tak, że wpływam w dotychczas bankowe miejsce, na mój kamienisty spad, ale ryb tutaj nie ma; na ekranie echosondy pusto i wtedy pływam po jeziorze tak długo, aż znajdę drobnicę (gdziekolwiek) i zaczynam łowić; przeważnie w pierwszych rzutach mam kontakt z rybą drapieżną. W słoneczne dni, około południa warto prowadzić przynętę bliżej linii brzegowej wśród obumierającej roślinności wodnej, i tutaj też można złowić nawet grubiutkie pasiaki. Niestety, częstym przyłowem jest okazały szczupak, którego staram się holować i wyhaczyć ostrożnie, by wrócił do wody w dobrym stanie.

 Bardzo delikatne wklejanki o ciężarze rzutowym od 1 do 7 gramów, stworzone do połowu okoni na najmniejsze przynęty. Spotykają się z uznaniem specjalistów łowiących wzdręgi i jazie. Zalecane do przynęt: gumy 1,5–3,5 cm na główce 1–3,5 g, obrotówki nr 0–1, woblery 2–3,5 cm.

Czym łowić

Strzałem w dziesiątkę będzie użycie wklejanki, która pokaże najdelikatniejsze branie, czy to okonia, czy to okonka. Wędzisko nie musi być długie, gdyż wystarczy w przedziale 2,10 do 2,40 m, takimi dobrze łowi się z pokładu łodzi. Wędki, jakich używam to DRAGON Fishmaker II Sensitive Jig 7 długość 2,30 m, c.w. 1-7 g. Drugie wędzisko to DRAGON Express Jig 15 długość 2,40 m, c.w. 3-15 g. Są to wędki o dość szybkiej pracy, ale pod rybą bardo pięknie i głęboko się uginają, a i z większym przyłowem w postaci szczupaka też sobie radzą.


Do nich podpinam kołowrotki z serii TEAM DRAGON z idealnie działającym hamulcem. Przynęty, które sprawdzają się w zimnej wodzie to gumy do drop shota uzbrojone klasycznie główką jigową, gumy te w porównaniu do twistera czy rippera nie posiadają „pracy własnej”, co jest bardzo kuszące dla wolniej reagujących drapieżników. Ich praca jest tak odmienna, że często wyzwala ciekawość w okoniach, swoją drogą okonie znane są ze swojej niezaspokojonej ciekawości i chętnie podpływają do „czegoś” nowego, w tym przypadku gumy typu drop shot. Te gumy to MINNOW, BLEAK, a z tych większych DEAD FISH. Używam również najmniejszych modeli JERKY, zbrojonych główkami jigowymi w przedziale od 5 do 10 g. Bardzo ważne jest tempo prowadzenia przynęty - jak najwolniejszy opad, a gdy już guma dotknie dna zostawiam ją tam na chwilę w bezruchu, po czym kilkoma wolnymi obrotami kołowrotka przesuwam po dnie i najczęściej w tym momencie okoń zasysa gumę. Gdy trafię w porę dobrych brań, zakładam Mambę i łowię z podwójnego podbicia. A niekiedy okoń reaguje na monotonne, jednostajne zwijanie przynęty w kierunku wędkarza i wtedy zakładam gumę Fatty, która fantastycznie zamiata ogonem nawet przy najwolniejszym prowadzeniu. Dysponowanie kilkoma różnie pracującymi gumami naprawdę pomaga złowić ryby. Na kołowrotek nawijam plecionkę 0,06mm,dzięki jej nierozciągliwości widzę na szczytówce więcej brań i mam znacznie większą szansę wygrać z nieoczekiwanym przyłowem, trzeba jednak pamiętać o zabezpieczeniu zestawu przed obcięciem. Zachęcam do użycia subtelniejszego przyponu jednakże odpornego na szczupacze zęby, i tu polecam przypon SURFSTRAND 1x19 wytrzymałości 3 kg, długości 30 cm. Niby okoniom nie przeszkadza przypon, ale w tych trudnych warunkach zawsze wolę użyć cieńszego.

MINNOW – typowa przynęta do drop shota imitująca narybek. Skuteczna na wszystkie gatunki drapieżników. Dwie wielkości: 7,5 cm/3" (2 g, 20 szt./opak.) i 8,5 cm/3,5" (3 g, 20 szt./opak.).BLEAK – imitacja uklejki, doskonała przynęta sandaczowo–okoniowa. Doskonała przynęta do drop shota oraz do zbrojenia klasyczną główką. Spłaszczony, podwójny ogon prowokuje drapieżniki przy najdelikatniejszym ruchu wędziskiem. Polecamy także do łowienia spod lodu. Dwie wielkości: 7,5 cm/3" (3 g, 20 szt./opak.) i 8,5 cm/3,5" (4 g, 20 szt./opak.).DEAD FISH – guma imitująca bezwładną, chorą rybkę. Przy delikatnym ruchu wędziskiem uzyskamy pracę, której nie oprze się żaden drapieżnik. Wielkość 12,5 cm/5" (12 g, 10 szt./opak.).

Zachęcam Was do całorocznego łowienia okoni, to ciekawe i piękne ryby potrafiące wysoko unieść poprzeczkę trudności dla spinningisty. Wprawdzie okoń nie ma okresu ochronnego, jednak w okresie zgrupowania tarłowego dajmy mu spokój, zrezygnujmy z łowienia. Warto pamiętać, że najładniejsze i najwaleczniejsze osobniki to te z naturalnego tarła, nie zaś z akcji zarybieniowej.

Daniel Sikora