Jakiś czas temu zostałem poproszony o przetestowanie wklejanki w nowej odsłonie, co przyjąłem z niekłamaną satysfakcją. Waldek Ptak, znając trochę moje upodobania i preferencje, oddał w moje ręce wędzisko Fishmaker II Sensitive Jig 18.
Z wielką niecierpliwością czekałem na okazję, by rozpocząć użytkowanie spinningu na swoich łowiskach. Moim zadaniem było ocenić wędzisko w warunkach bojowych przy zastosowaniu różnorodnych przynęt użytych na odmiennych wodach. W końcu nastał ten upragniony dzień i znalazłem się nad wodą.
Zanim to nastąpiło poddałem wędeczkę analizie organoleptycznej i bacznej lustracji swym "wnikliwym okiem". Wstępne rozpoznanie wypadło pozytywnie. Tradycyjnie już nie mogłem doczepić się do jakiegokolwiek elementu związanego z wykonaniem, zastosowanym materiałem czy desingem "kija od Dragona". "Mój" Fishmaker II to wklejanka długości 240 cm z charakterystyczną pomarańczową końcówką (charakterystyczną dla tej czułości) szczytówki. Przelotki (materiał wysokiej jakości) osadzono starannie, blank i wykończenia lakiernicze bardzo estetyczne, zamieszczony opis na blanku zwięzły i treściwy, bez zbędnych ozdobników i zbytecznych ubarwień. Dolnik bardzo ergonomiczny, zaprojektowany by sprawiać przyjemność łowiącemu. Projektanci nie zapomnieli o zaczepce (oczku) do przynęt, i choć to nie zdarza się często niektórzy producenci zapominają o tym małym elemencie lub stosują jakieś przedziwne rozwiązania.
Dolnik profilowany
Dolnik wykonany z korka bardzo przyjemnego w dotyku i ciepłego, o małej porowatości, przez co staje się łatwiejszy w czyszczeniu, profilowany tak by chwyt dłoni był pewny a wędkujący czuł się wyjątkowo komfortowo. Na co dzień nie spotykamy zbyt wielu wędzisk o ergonomicznej konstrukcji dolnika, dzięki czemu Fishmaker II można uznać za spinning dość wyjątkowy. Zastosowany uchwyt kołowrotka Fuji również jest bardzo praktyczny i przyjazny w obsłudze. Długość dolnika, na którą zawsze zwracam uwagę, jest moim zdaniem optymalna.
Walory użytkowe
Kolej na wrażenia, które związane są przede wszystkim z walorami użytkowymi; i tu zaczyna się część chyba najbardziej interesująca dla zainteresowanych tym wędziskiem. Wracam do momentu, kiedy pierwszy raz pojawiłem się nad wodą z zamiarem spinningowania Fishmakerem II. Ponieważ na łowisko wybrałem niedużą rzekę o dość leniwym uciągu i niezbyt dużej głębokości, a celem wyprawy były jazie i okonie, zastosowałem żyłkę (dość delikatną, średnicy 0,16 mm). Powiem, że... na pierwszym spotkaniu ta wędka nie powaliła mnie na kolana. Łowiłem dość lekkimi przynętami tj. woblerkami do 4 cm, małymi jigami i oczywiście niedużymi przynętami gumowymi na główce do 4 gramów. Pierwsze wrażenie: wędka jak wędka, ot, fajnie leży w ręku. Pozostałe moje spostrzeżenia i analizy z euforii przechodzą do lekkiego rozczarowania. Nawiasem mówiąc, łowiłem w dość trudnych warunkach atmosferycznych i terenowych: silny porywisty oraz boczny wiatr i dość mocno zarośnięta rzeczka przy mizernej chęci współpracy ze strony ryb powodowały, że zamiast euforycznego testowania kija przeszedłem w stan zaciętego biczowania wody z marną nadzieję na jakiekolwiek kontakty z rybami. Z pierwszej wyprawy nie przywiozłem ani miłych wspomnień, ani wielu pozytywnych refleksji dotyczących testowanej wędki; no, bo i z czego miałyby wypływać? ALE... Chwila, chwila, to dopiero początek mojej przygody z Fishmakerem II i póki co, pierwsze koty za płoty; tak łatwo się nie zniechęcę.
Zamiany żyłki na plecionkę
Nadeszły kolejne wyprawy, a wybór łowiska - jak to zazwyczaj wiosną - padał na rzeczki i rzeki, wybierałem dni i wieczorową porę, kiedy wszystkie hałasy cywilizacyjne zanikają a zgiełk miasta obniża się o kilka tonów. Celem pozostają niezmiennie jaź, kleń i okoń, z żyłki przeszedłem na plecionkę Dragon Invisible Braid 0,08 mm, no i się zaczęło. Ta zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Kij ożył pokazując swoje prawdziwe oblicze i ukryty, uśpiony charakter. Wraz ze wzrostem temperatury wzrosła też ilość brań, wielkość ryb i oczywiście ilość wypadów nad wodę. Taki to był początek mojego testowania tej wklejanki.
Wędka przy zastosowaniu żyłki moim zdaniem sprawuje się poprawnie, jednakże przy użyciu cienkiej plecionki zyskuje co najmniej 200% swoich zalet. Zacznę od podzespołów tj. przelotek - zastosowano wysokiej jakości, w czasie zwijania plecionki czy żyłki nie słychać żadnych szumów na „pierścieniu" a ich rozmieszczenie ma niewątpliwie w połączeniu z konstrukcją blanku pozytywny wpływ na odległość i precyzję rzutu.
Kolej na blank. Fishmaker nie jest typową wklejanką, z jakimi dotychczas miałem do czynienia. Jest to wędka nieco masywniejsza, mój model przeznaczony do spinningu nieco cięższego niż ultra light. Wędka o szybkiej akcji, szczytowym ugięciu ze znacznym zapasem mocy i nieprawdopodobnej czułości – czujemy i widzimy najdelikatniejsze brania. Swe walory eksponuje przede wszystkim przy zastosowaniu plecionki powodując odczuwanie nawet najdelikatniejszych brań niemrawych drapieżników. Dotychczas wklejanka kojarzyła mi się z wędką delikatną o stosunkowo sztywnej konstrukcji i bardzo miękkiej szczytówce, gdzie górna granica ciężaru zastosowanych główek kończyła się na wartości 6 g, a maksymalna długość przynęty – 6 cm. Nie jest to typowy "dłubacz", ale daje radę przy zastosowaniu paprochów na główkach w granicach 2,5-4 gramów (aczkolwiek nie w pełni realizuje się w tej roli – na szczęście są inne modele Fishmakera II o adekwatnym c.w.). W specyfikacji katalogowej podpowiada się nam, że można wędkę użyć do cięższego bocznego troka. Podczas moich testów sprawdziłem ten wariant. Nie wiem, co konstruktorzy Dragona mieli na myśli, czy obciążenie powyżej, czy tylko do 10 gramów - z moich obserwacji mogę wysnuć dość subiektywną ocenę, a mianowicie tę wklejankę można użyć do tej techniki łowienia, ale nie będzie chyba faworytem wielbicieli bocznego. Stosowałem ciężarki 7-12 gramów i uważam, że Dragon ma w swoim arsenale wędki bardziej czułe i lepiej pasujące do tej metody, niż Fishmaker II Sensitive Jig 18. Co innego przy zastosowaniu metody Drop Shot, tu wędzisko świetnie nadaje sprawdza się w tej roli. Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas ma troszkę inne upodobania i preferencje, a jednak nabrałem przekonania, że większość z potencjalnych użytkowników tej wklejanki będzie zadowolona z możliwości, jakie dostanie na łowisku dzięki Fishmakerowi II.
Jest delikatność i moc
Zapas mocy, o której wspomniałem daje nam pewność, że wędka nie zawiedzie nas podczas walki z naprawdę ładną rybą (czy kij podoła walce z "lokomotywą" na miarę wklejanki - tego niestety nie udało mi się doświadczyć). Nie należy tylko przesadzać z masą zastosowanego obciążenia, lepiej będzie zastosować się do określonego c.w. Poza dropshotem Fishmaker II nadaje się znakomicie także do techniki spinningowania z zastosowaniem uzbrojenia typu Carolina Rig jednakże w lżejszym wariancie obciążenia, gdy ważny jest kontakt z opadającą przynętą a reakcja na branie musi być natychmiastowa, i pod tym względem Fishmaker daje radę.
Dodam, że wędzisko sprawdziłem również łowiąc obrotówkami w przedziale wielkości 1-3, wahadłówkami 1-2, woblerami długości do 10 cm (te powyżej 7 cm były raczej woblery lekko i średnio schodzące o drobnej i agresywnej akcji), cykadami do 9 gramów oraz jigami do 8 gramów. Wędzisko nigdy mnie nie zawodziło, było czułe, szybkie i świetnie trzymało rybę. Podczas mocniejszych odjazdów większych ryb ładnie przechodzi do pełnego ugięcia tym samym skutecznie wysysając energię walczącej ryby i zwiększając nasze szanse na końcowe zwycięstwo.
Podsumowanie
Gorąco polecam Fishmakera II Sensitive Jig 18 wszystkim wielbicielom jigowania, tego lekkiego i troszkę cięższego, sympatykom „carolinek" oraz wszystkim, którzy chcieliby mieć wędkę niezawodną i sprawiającą w akcji wiele satysfakcji. Może na rynku są inne lepsze produkty do opisanych metod i technik spinningowania, może są ładniejsze, a może dynamiczniejsze, tańsze... może… Ale ja na pewno pozostanę przy Fishmakerze jako wędce sprawdzonej i niezawodnej. Wprawdzie w pierwszych chwilach z Fishmakerem miałem dość chłodną ocenę i nieco rezerwy, jednak ostatecznie zapałałem wielką sympatią i dziś nie wyobrażam sobie wyprawy bez niej.
Radek Florek