Czy wędka spławikowa jest gorsza od gruntówki, a wędkarz gruntowy powinien odczuwać dyskomfort w towarzystwie spiningisty? A może każda metoda przejmuje coś od innych, a my wszyscy wpływamy na obecny kształt każdej z metod i technik?
Zauważyłem, że nie mówi się ani nie pisze o łowieniu na spławikówkę: sandacza, karpia, bolenia czy suma. Gruntówce dennej też się dostało – nie wspomina się o łowieniu nią bolenia, certy, szczupaka, świnki. Czyżby te wędki były gorsze od innych, upośledzone? Jeśli będziemy unikać propagowania tych metod i technik użytych do łowienia niektórych gatunków ryb, to początkujący wędkarz zostanie skazany na ubogi wybór, co negatywnie odbije się nie tylko na jego praktyce wędkarskiej, ale także na różnorodności detalicznej oferty i swoistej monotonii wędkarskiej w szerokim aspekcie, na czym stracimy wszyscy. Mając to na uwadze, postanowiłem zaszczepić początkującym wędkarzom chęć spróbowania tych wędek. Ci wędkarze są niejako naturalnie otwarci na różne metody, więc przyjdzie im to łatwo i bez bólu. Nie, nie zapomniałem o zaprzysięgłych spławikowcach czy spiningistach, jednak są oni na tyle oddani swojej metodzie, że na razie nie dopuszczają myśli o żadnej innej.