ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

SPIS TREŚCI

Malutkie gumeczki

Reno Killer

Wiem, że wielu z Was obawia się użycia multiplikatora, oczyma wyobraźni widząc potężne brody splątanej żyłki lub plecionki. Rzeczywiście, każdym kołowrotkiem tego typu można upleść linkę na podobieństwo ptasiego gniazda. Jednakże ten kołowrotek posiada dwa dobre systemy kontroli prędkości szpuli podczas zarzucania, co czyni go komfortowym w użytkowaniu i minimalizuje stopień zagrożenia. Łatwo i szybko ustawia się owe kontrolery, dzięki czemu można naprzemiennie używać lekką i ciężką przynętę. Porównując komfort użytkowania multiplikatora i kołowrotka ze stałą szpulą, lekkąprzewagę zyskuje ten ze stałą szpulą. Natomiast multiplikator zyskuje przewagę w technice prowadzenia przynęty, nieskręcaniu żyłki oraz w sportowych doznaniach wędkarza podczas uderzenia ryby i jej holowania. Do dżerkowania, łowienia sandaczy z opadu i opukiwania głębokiego dna jest idealny. Polecam go Wam.

W ciągu dnia, podczas przeciętnej aktywności drapieżników najkorzystniej jest spinningować malutką gumeczką. Jeśli przynęta dobrze wabi ryby, to jest szansa łowić nie tylko drapieżniki, ale też białoryb.

Mój sposób na ryby jest prosty: gumeczkę prowadzę w każdym możliwym miejscu łowiska, czyli nad roślinami i patykami, pomiędzy nimi, a tam gdzie to jest możliwe, to kładę przynętę na dnie i po chwili podrywam. To dobry sposób na okonia. Przynętę zarzucam na głębszą wodę i powolutku wprowadzam w strefę zaczepów.
Gumę smaruję atraktorem na drapieżnika, najchętniej stosuję „Okoń” i „Ryba”, z serii Shock Bite. Atraktor odwala dobrą robotę; wielokrotnie przeciągam gumę w tych samych miejscach, dzięki czemu tworzą się wyraziste ścieżki zapachowe. Pływający drapieżnik bez trudu je odnajduje i pozostając w strefie zapachu, pobudzony wzmaga poszukiwanie żeru. Prowadzenie dragonowskiej gumy V-Lures jest proste: wystarczy prowadzić ją z prędkością, w której ogonek intensywnie i prawidłowo pracuje. Niektóre gumki dodatkowo kolebią tułowiem, co również wabi ryby. Firma Dragon szczegółowo opisuje pracę swoich licznych gumek, zapoznajcie się z tymi opisami. Dzięki tej wiedzy szybko się zorientujecie, kiedy Wasza guma właściwie się porusza.

Niesamowita kolorystyka, w połączeniu z wabiącym ruchem przynęty, staje się pokusą dla każdego drapieżnika. Na zdjęciu mały sandacz, który łapczywie pochwycił rippera o długości 7,5 cm.Na łowisku zawsze mam ze sobą kilka różnych gum, po kolei i cierpliwie sprawdzam ich skuteczność w danym dniu, po czym wybieram najskuteczniejszą i kontynuuję spinningowanie. Zadziwiające jest to, że w tym samym łowisku nie zawsze sprawdza się ta sama gumeczka. Cóż, ryby też mają prawo przebierać w tych cudeńkach. Na szczęście, my wędkarze, mamy luksus wybierania przynęt z olbrzymiej oferty.

S-36-001S-01-120Reno Killer – moja ulubiona gumeczka, idą na nią szczupaki, okonie, sandacze. Łatwa w prowadzeniu, ponadto bogata oferta rozmiaru tej gumki umożliwia mi dobranie odpowiedniej w każdym łowisku.

Do spinningowania w strefie brzegowej, w porze dziennej, wystarczy okoniowy lub kleniowi kijek. Najlepsza okaże się wklejanka, gdyż w wielu przypadkach branie ryby jest delikatne. Jedynie na czułej szczytówce widać wyraźny ruch, pokazujący moment brania. Gdy łowię malutką gumą, z główką o wadze 1-2 gramy, to w wodzie o metrowej głębokości mogę pozwolić sobie na opad – opadająca guma z daleka wabi drapieżniki posługujące się także wzrokiem, a są to okoń, sandacz, szczupak, boleń, węgorz, za dnia również sum. Liczne zaczepy oraz sporadycznie biorące silne ryby wymagają użycia mocniejszej linki. Żyłka 0,14 mm w wielu przypadkach jest zbyt słaba, przydatniejsza jest żyłka o średnicy 0,16-0,18 mm. Jednakże najchętniej korzystam z plecionki o średnicy 0,06 i 0,08 mm. Do spinningowania woblerami typu dżerk używam plecionki o średnicy 0,16-0,18 mm.