Presja i zapachy
Łowisko licznie odwiedzają wędkarze, a więc w wodzie ląduje pełna oferta handlowa zanęt dostępnych w sąsiednich miastach. Aby użyta zanęta przebiła się zapachem (wytworzyła mocną, wyczuwalną pośród innych zapachów smugę zanętową) trzeba trochę pogłówkować. Najprostszy sposób polega na użyciu np. zanęty płciowej i dosypaniu atraktora leszczowego, jednak to ryzykowne rozwiązanie, bo na większości łowisk się nie sprawdza. Można sięgnąć po liquid lub booster karpiowy licząc na to, że tutejsi wędkarze gruntowi nie używają tych preparatów w łowieniu białorybu. Jeszcze inne rozwiązanie, moje ulubione, polega na użyciu dodatku zapachowego i smakowego prawdopodobnie nieznanego rybom, ponieważ w chwili wędkowania jest znany przez niewielu wędkarzy (w skali kraju). W dwudniowym wędkowaniu wykorzystaliśmy 2 takie dodatki. O jednym z nich (o nazwie Vanilla) napiszę kilka słów, ponieważ uzmysławia on jak niewiele potrzeba, aby znany rybom (i wędkarzom) preparat stał się nowością i umożliwił złowienie o wiele więcej ryb. Otóż zrobiony jest na bazie wanilii (jest to jeden z najskuteczniejszych zapachów), jednakże posiada rozszerzoną nutę smakową i zapachową uzyskaną dzięki kilku dodatkom (dodatki te muszą pozostać tajemnicą producenta). To prosty sposób zmiany cech zanęty, w tym celu można użyć preparat dowolnego (lecz o dobrej renomie) producenta zanęt i dodatków do nich. O ile jest to możliwe, to należy stosować dodatki dedykowane do serii zanęty użytej do wędkowania. Takie połączenie zapobiega konfliktom smakowym (niesmacznym kontrastom) i w znaczący sposób może zwiększyć siłę wabienia zanęty. Pamiętajmy, że rybie nosy są nieporównywalnie czulsze od wędkarskich, więc wyczuwają niuanse zapachowe nierozpoznawalne dla wędkarzy.